Sąd drugiej instancji utrzymał dziś wyrok za obrazę uczuć religijnych, której artystka dopuściła się w 2009 roku. Dorota Rabczewska ma zapłacić grzywnę za słowa o autorach Biblii, iż byli to ludzie "napruci winem i palący jakieś zioła".
Obrona piosenkarki wnosiła o uniewinnienie z powodu braku znamion przestępstwa, o warunkowe umorzenie sprawy lub o powrót sprawy do pierwszej instancji. Zwrot sprawy do pierwszej instancji poparła również prokuratura, gdyż "sprawę osądzono zbyt pospiesznie".
Pierwszy raz Doda usłyszała wyrok w styczniu tego roku. Wówczas sąd uznał, że jest winna obrazy uczuć religijnych dwóch osób. Słowa 27-letniej piosenkarki zostały uznane za "obiektywnie obraźliwe", a jej celem było "wyśmiewanie i obrażanie". Obrona Dody alarmowała, że proces "wkroczył w konstytucyjną zasadę wolności słowa".
Dzisiejszy wyrok jest ciosem dla piosenkarki, jednak jedynie prestiżowym. Kara którą musi zapłacić to 5 tysięcy złotych, co jak można się domyślać, nie stanowi dla Rabczewskiej wielkiego problemu. Według Kodeksu Karnego, za podobne wykroczenie grozi nie tylko kara grzywny ale także ograniczenia wolności lub dwa lata więzienia.
Śmiałe stwierdzenia Doroty Rabczewskiej padły podczas jednego z wywiadów prasowych, w którym wypowiadała się na temat swoich przekonań religijnych. Doda stwierdziła, że "bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię".
Oskarżycielem posiłkowym był szef Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami Ryszard Nowak. Drugim oskarżycielem był senator Prawa i Sprawiedliwości Stanisław Kogut.
Proces opierał się na opinii biegłych językoznawców oraz biblioznawców. Doda od początku nie przyznawała się do stawianych jej zarzutów i usiłowała tłumaczyć swoje słowa. Według Dody, słowo "napruty" oznacza "pozytywnie nastawiony", a "wino było mszalne". "Jakieś zioła" o których powiedziała w wywiadzie Rabczewska, w późniejszych tłumaczeniach okazały się "lecznicze".