Chciał docenić "swoich", ale nawet oni nie przyjęli z entuzjazmem pomysłu utworzenia "listy ludzi kultury", którzy mieli być polecani Instytutom Polskim. Dlatego MSZ łagodzi swój osobliwy pomysł – "... To jedynie propozycje" pisze teraz rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Okazało się jednak, że nawet osoby, które na liście się znalazły, nie były z tego powodu specjalnie dumne. "Podpisuję wyłącznie własne książki, a nie 'listy obecności', które stają się listami politycznej weryfikacji" – oburzyła się m.in pisarka Elżbieta Cherezińska, także wciągnięta na listę.
Dlatego MSZ złagodziło swój pomysł i wydało taki oto komunikat: "... Wskazani eksperci to jedynie dodatkowe nazwiska, propozycje, które mogą zostać dodane do istniejących już od lat kontaktów Instytutów Polskich". Czy to oznacza, przyznanie się do błędu?