W Polsce mamy 3 mln osób chorych na cukrzycę, z czego jedna czwarta nie wie, że choruje. Większość chorych cierpi na cukrzycę typu 2. W sumie, wśród chorych na wszystkie typy cukrzycy, insulinę przyjmuje ponad 500 tys. Polaków. Ci chorzy najbardziej boją się… hipoglikemii.
Chorzy na cukrzycę typu 2 najpierw leczeni są lekami doustnymi, które poprawiają działanie insuliny lub jej wydzielanie w organizmie. Zaczyna się od jednego, dwóch leków i stopniowo dodaje się kolejne. Cały czas kontrolowany jest poziom cukru we krwi.
To nie boli, problem jest inny
Chorzy, jak mówi profesor, zwykle obawiają się najbardziej, że takie leczenie jest bolesne. Jednak nie jest to prawda. Cały problem leży zupełnie gdzie indziej.
– Na początku insulinoterapii trudno nam wyrównać poziom cukru we krwi chorego. Musi nauczyć się korygować dawki insuliny zależnie od tego, co i ile zjadł oraz jaki wysiłek fizyczny wykonał. Chorzy często np. nie rozumieją, że wysiłek fizyczny to też sprzątanie w domu, czy pogoń za tramwajem. Z tego powodu wielu ma problemy – wyjaśnia diabetolog.
Ten problem to hipoglikemia, czyli zbyt niski poziom cukru we krwi. Skąd taki niski poziom cukru we krwi u osób, których choroba charakteryzuje się zbyt wysokim poziomem cukru we krwi? To głównie niedoskonałość leczenia, czasami w połączeniu ze słabą samokontrolą.
Dodatkowo wstrzyknięta insulina nie zawsze tak samo się wchłania, co też może powodować, że jej działanie jest mniej lub bardziej efektywne. Na poziom cukru we krwi ma też wpływ chociażby stres, którego wystąpienia chory nie jest w stanie przewidzieć.
Chory na cukrzycę przyjmuje insulinę, żeby zmniejszyć poziom cukru we krwi. Jednak może źle dobrać dawkę leku, np. nie biorąc pod uwagę wysiłku fizycznego, i wtedy pojawia się hipoglikemia.
Bez cukru nie da się żyć
Ciężka hipoglikemia jest zagrożeniem życia i zdrowia. Jej objawy to m.in. uczucie głodu, splątanie, zaburzenia koncentracji, zlewne poty, zaburzenia oddechu, podwójne widzenie, zaburzenia ze strony układu krążenia, zaburzenia koordynacji ruchowej. Chory w stanie hipoglikemii może zachowywać się podobnie do człowieka pod wpływem alkoholu. Zresztą zdarzały się przypadki, że tacy chorzy byli przewożeni do izby wytrzeźwień zamiast do szpitala.
Lekarze mówią, że jeśli ktoś raz przeżył epizod ciężkiej hipoglikemii (tych lżejszych chorzy na cukrzycę doświadczają bardzo często ) zrobi wszystko, żeby nie przeżyć tego jeszcze raz. Chorzy biorą wtedy zbyt małe dawki insuliny, wolą mieć zbyt wysoki poziom cukru we krwi, niż za niski. Dodatkowo, żeby ustrzec się niedocukrzenia jedzą więcej, co prowadzi do tego, że tyją, a ci chorzy na cukrzycę typu 2 i tak zwykle mają nadwagę.
Jak utyją, to ich organizm, żeby zmniejszyć poziom cukru we krwi, potrzebuje więcej insuliny, trzeba więc zwiększać dawki i tak koło się zamyka.
Może nie byłoby to takie straszne, gdyby nie to, że dopuszczanie do zbyt wysokich wartości cukru we krwi, to prosta droga do powikłań cukrzycy, czyli ślepoty, amputacji kończyn, zawału, impotencji i udaru. Powikłania nie powstają oczywiście w jeden dzień, ale pojawiają się po kilku, kilkunastu latach i zapanowanie nad nimi, a właściwie uratowanie wtedy życia choremu jest niezwykle trudne.
Marzenie o insulinie idealnej
Najlepszym rozwiązaniem byłaby taka insulina, której nie dałoby się przedawkować (przedawkowanie może nawet zabić). Takiej jeszcze nie ma, ale na liście refundacyjnej w insulinach mamy nową pozycję, z której bardzo cieszą chorzy i lekarze. To nowy na rynku, długodziałający analog insuliny (insulina glargine 300 j./ml).
Lekarze mówią, że nie jest to może przełom w leczeniu, ale na pewno kolejny krok w drodze do idealnej insulinoterapii. Ta insulina, jak tłumaczył prof. Czupryniak, powoduje znacznie mniej niedocukrzeń.
Jak mówił z kolei prof. Janusz Gumprecht, diabetolog z Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych, Diabetologii i Nefrologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, 10-20 proc. wszystkich chorych leczonych insuliną, po 5 latach przyjmowania leku miała ciężkie niedocukrzenie.
Jak podawał, bardzo niebezpieczne są nocne hipoglikemie, szczególnie u osób starszych i samotnych, które mogą nie otrzymać pomocy na czas. Nowa, refundowana już insulina, jest właśnie dla nich ratunkiem.
Refundacja nie dla wszystkich
Nie każdy chory kupi ją jednak ze zniżką. Na razie jest refundowana dla pacjentów z cukrzycą typu 1, u części pacjentów w cukrzycy typu 2 oraz w cukrzycy o znanej przyczynie.
To insulina bazalna, glargina następnej generacji o 24-godzinnym profilu działania, która, jak wykazano w badaniach programu EDITION, pozwala na kontrolę stężenia glukozy we krwi co najmniej na porównywalnym poziomie przy niższym ryzyku hipoglikemii (szczególnie nocnej) w porównaniu do dotychczas stosowanej insuliny glargine 100 j./ml.
Jest to nowa postać insuliny glargine, zawierająca 300 jednostek insuliny w 1 ml. Wyższe stężenie powoduje, że objętość wstrzyknięcia została zredukowana o 2/3, dzięki czemu insulina glargine 300 j./ml charakteryzuje się wydłużonym i łagodniejszym profilem działania, który trwa ponad 24 godziny.
Dostępna jest w opakowaniach zawierających 10 gotowych do użycia wstrzykiwaczy zawierających po 450 jednostek. Odpłatność pacjenta objętego refundacją 30 proc. za jeden, gotowy do użycia wstrzykiwacz zawierający 450 jednostek insuliny glargine 300 j./ml wynosi 15,91 zł.
Insulina insulinie nie równa
W tym roku mija 95 lat od wprowadzenia insuliny do leczenia cukrzycy. To był wielki przełom w medycynie. Wcześniej chorzy, szczególnie na cukrzycę typu 1, zwyczajnie umierali. Po wprowadzeniu insuliny, cukrzyca stała się chorobą przewlekłą.
Co prawda pierwsza, zwierzęca insulina była daleka od terapeutycznego ideału, po niej przyszedł czas na insulinę ludzką, a później naukowcy opracowali analogi insulin. Cały czas chorzy na cukrzycę są więc leczeni insuliną, ale ta przeszła swoją głęboką metamorfozę. Naukowcy pracując nad nią dążą do ideału, czyli do tego by po podaniu insuliny, chory funkcjonował tak jak człowiek, u którego metabolizm cukru działa bez zarzutu. Niestety to na razie pieśń przyszłości, ale być może nie bardzo odległej.
Napisz do autora: anna.kaczmarek@natemat.pl
Reklama.
Prof. Leszek Czupryniak
Diabetolog, kierownik klinik Chorób Wewnętrznych i Diabetologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego
Jednak po jakimś czasie, zwykle po 5-6 latach, takie leczenie przestaje być wystarczające. W organizmie zaczyna coraz bardziej brakować insuliny. Wtedy zalecamy pacjentowi insulinoterapię.