Można o nich usłyszeć, że na własne życzenie są chorzy, jedzą góry słodyczy, są bardzo otyli i siedzą przed telewizorem. To oczywiście bardzo niesprawiedliwe stereotypy o ludziach chorych na cukrzycę. Prawda jest daleka od tego opisu. Natomiast cukrzyca to ciężka, nieuleczalna choroba, która prowadzi do zawału serca, udaru mózgu, niewydolności nerek, utraty kończyn dolnych czy wreszcie ślepoty.
Ponieważ zbliża się Światowy Dzień Cukrzycy warto przypomnieć, że cukrzyca niejedno ma imię, bo pod tym pojęciem kryje się tak naprawdę grupa chorób. Najczęściej występują: cukrzyca typu 1 i cukrzyca typu 2. Są to tak naprawdę dwie różne choroby, które łączy hiperglikemia (zbyt wysoki poziom cukru we krwi) wynikająca z defektu produkcji lub działania insuliny wydzielanej przez komórki beta trzustki.
Cukrzyca cukrzycy nie równa
Cukrzyca typu 1 nie powstaje na skutek otyłości, złego odżywiania czy braku ruchu. Ten typ cukrzycy spowodowany jest zniszczeniem przez przeciwciała komórek beta trzustki produkujących insulinę. Przeciwciała produkowane są przez organizm chorego i powodują niszczenie własnych komórek, co prowadzi do zupełnego braku insuliny w organizmie. Jest to typowe zjawisko autoagresji. Jego przyczyn dotychczas nie wyjaśniono. Cukrzyca typu 1 zaczyna się w dzieciństwie lub w wieku młodzieńczym i wymaga przyjmowania insuliny.
W cukrzycy typu 2 mamy z kolei do czynienia z zaburzeniem działania jak i wydzielania insuliny. Organizm chorych jest mało wrażliwy na insulinę, czyli trzustka chorego ją produkuje natomiast organizm nie reaguje na nią tak jak trzeba i nie jest ona w stanie obniżyć poziomu cukru we krwi do optymalnego poziomu. Na początku choroby, w związku z tym mechanizmem, trzustka wydziela coraz więcej insuliny jednak na niewiele się to zdaje. Po pewnym czasie wydzielanie insuliny spada (obniża się tym samym poziom peptydu C) wskutek zniszczenia nadmiernie obciążonych komórek β wysepek Langerhansa.
Cukrzyca typu 2 rzeczywiście wiąże się prowadzeniem niezbyt higienicznego trybu życia. Sprzyja jej nadwaga i otyłość, brak ruchu, złe odżywianie i starzenie się. Nie powoduje jej jedzenie cukru - jak niektórzy sądzą… Żeby zachorować na cukrzycę typu 2 wcale nie trzeba być bardzo grubym, nie trzeba też wiecznie siedzieć na kanapie. Niektórzy mają, choćby z powodu obciążeń rodzinnych, większe predyspozycje do zachorowania niż inni. Czasami wystarczy trochę przytyć i nie mieć czasu na nic więcej poza pracą. Złośliwi powiedzą, że to choroba na własne życzenie. Pewnie trochę mają rację, ale to nie powód, żeby chorych zostawiać bez pomocy. A niestety trochę tak się dzieje.
Drożej znaczy taniej
O ile w cukrzycy typu 1 pacjenci mogą korzystać w ramach refundacji z nowoczesnego leczenia, o tyle chorzy na cukrzycę typu 2 nie mają w Polsce łatwego życia. Na rynku pojawia się wiele nowoczesnych leków, niestety nie są refundowane a wielu chorych zwyczajnie na nie nie stać.
Lepsze leczenie pomogłoby im odsunąć w czasie włączenie insulinoterapii, spowodowałoby lepsze wyrównanie poziomu cukru we krwi i wreszcie oddaliło widmo powikłań takich jak udar mózgu, zawał serca, ślepotę, utratę nogi w wyniku neuropatii a nawet impotencję u mężczyzn.
Dobre leczenie cukrzycy jest w interesie nas wszystkich, ponieważ zwyczajnie mniej kosztuje. Jak mówił prof. Maciej Małecki, prezes Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego, podczas śniadania prasowego „Zdrowe życie zaczyna się od śniadania” organizowanego w ramach obchodów Światowego Dnia Cukrzycy, obecnie leczenie cukrzycy i jej powikłań kosztuje w Polsce ok. 7 mld zł rocznie, a trzeba pamiętać, że to właśnie leczenie powikłań jest najdroższe.
Wielu Polaków choruje, więc są duże wydatki, ale jak tłumaczył prezes PTD, wydatki na jednego chorego na cukrzycę w Polsce są jednymi z najniższych w Europie. Inne kraje wydają średnio o 50 proc. więcej na chorego niż w Polsce.
– W Stanach Zjednoczonych, gdzie stosuje się nowoczesne terapie, rośnie liczba pacjentów wolnych od powikłań – wskazywał prof. Małecki.
Ciągle muszą przeliczać
Leki to jedno, inny palący problem to edukacja, która w tej chorobie jest konieczna. Żeby to sobie wyobrazić wystarczy wiedzieć, że podawanie leków często związane jest z tym co, kiedy i ile zjadł chory oraz jak dużą aktywność przejawiał a także jaki ma właśnie poziom cukru we krwi.
Ciągle trzeba przeliczać i barć leki w takich dawkach by cukier nie był za wysoki i żeby nie spadł za bardzo bo to wiąże się z zagrożeniem życia jakim jest hipoglikemia. A w Polsce edukacja leży. Lekarze nie mają na nią czasu bo pacjentów jest zbyt wielu, a pielęgniarki są angażowane do innych zajęć w poradni bo za poradę edukacyjną NFZ nie płaci. Były plany resortu zdrowia żeby to zmienić, jednak na planach na razie się skończyło.
– Cukrzycę leczy pacjent przy pomocy lekarza. Lekarz jest jedynie partnerem w korygowaniu leczenia pacjenta – mówił prof. Krzysztof Strojek, konsultant krajowy w dziedzinie diabetologii.
Jednak lekarz diabetolog, co by nie mówić, jest chorym na cukrzycę bardzo potrzebny do tych konsultacji. I tu pojawia się problem. Jak informował prof. Strojek mamy w Polsce 110 tys. diabetologów, a powinniśmy mieć ich 150 tys. Większym problemem jednak niż niedobór lekarzy jest nierównomiernie dostęp do tych specjalistów. Bez problemy znajdziemy diabetologa w dużym mieście takim jak Warszawa, Kraków czy Katowice, ale w mniejszych miastach bywa, że nie ma ani jednego takiego specjalisty lub jest jeden, do którego nie sposób się dostać.
Oczywiście regularne wizyty u diabetologa są konieczne w przypadku cukrzycy typu 1. Jeśli chodzi o chorych z cukrzycą typu 2 to z powodzeniem, przynajmniej do czasu włączenia insulinoterapii, leczy ich lekarz podstawowej opieki zdrowotnej. Na kontrolę do diabetologa powinni przychodzić raz w roku.
Seteczkę i golonkę wyrzucamy
Cukrzyca to choroba, której decydenci nie powinni lekceważyć, jednak ilość chorych zapewne przeraża każdego ministra zdrowia i dlatego trudno zdecydować o refundacji nowoczesnego leczenia. Jednak warto o tym pomyśleć, bo w przyszłości może to dać dużą oszczędność.
Nie bądźmy tak bardzo krytyczni wobec chorych na cukrzycę typu 2, bo „chwila” zaniedbania i możemy znaleźć się w tej prawie trzymilionowej społeczności a wtedy…
Przestańmy więc myśleć w końcu o chorych na cukrzycę jako o kanapowych ciastkożercach, a sami ruszajmy się więcej i jedzmy zdrowo bo to tylko zagwarantuje nam, że gdzieś po czterdziestce nie dołączymy do ich grona. Jeśli chodzi o chorych na cukrzycę typu 1 pamiętajmy, że nie mieli wpływu na swoje zachorowanie, bo cierpią na schorzenie autoimmunologiczne.
W Polsce 150 - 200 tys. osób choruje na cukrzycę typu 1. Natomiast na cukrzycę typu 2 cierpi ponad 2 mln osób. Nie są to jednak dokładne dane, ponieważ nie mamy rejestru chorych na cukrzycę w Polsce. Trzeba też pamiętać, że jest conajmniej kilkaset tysięcy osób, które chorują i nie wiedzą o tym. Często dowiadują się o chorobie dopiero jak trafią do szpitala z zawałem serca lub udarem mózgu. To porażka nas wszystkich.
Andrzej Bauman
prezes Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków
Trzeba przestawić cały dom, nauczyć się od nowa przygotowywać posiłki. Jeśli było piwko, seteczka czy golonka - trzeba wyrzucić, no i koniecznie zacząć się ruszać, bo tylko to wszystko razem gwarantuje powodzenie leczenia.