
Reklama.
"Po lewej screen z TVP1, po prawej mój oryginał. Teraz pytanie czy mam jakieś szanse na wygraną w sądzie z nimi i żeby mi za to zapłacili odszkodowanie?" – pyta internauta i dodaje zrzuty ekranu przedstawiające różnicę.
Sprawdziliśmy: rzeczywiście, w Puczu nie ma podpisu do tego nagrania.
Pojawia się za to w oryginale na YouTube.
To nie pierwszy sygnał świadczący o tym, że "Pucz" jest nie tylko fatalnie stworzonym, a właściwie "posklejanym" dokumentem. Materiał powstał głównie dzięki wykorzystaniu materiałów pozyskanych z pominięciem prawa autorskiego.
W rozmowie z Wirtualnymi Mediami redaktor naczelny portalu Wiadomo.co Przemysław Szubartowicz zauważył, że w filmie nie ma podanych źródeł pochodzenia wykorzystanych materiałów. – To poważna niedoróbka. W końcu nie był to filmik, który miał trafić na Twittera, tylko reportaż w publicznej telewizji – przekonywał.
Jeszcze ostrzejszy w swoich ocenach był dziennikarz TVN Szymon Jadczak, który niepodpisanie materiałów nazwał "kradzieżą".
Ponieważ większość wykorzystanego materiału to nagrania posłów opozycji , rzecznik PO Jan Grabiec dwa dni temu poinformował, że jego partia wystąpi o… honoraria autorskie. Te później trafią na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.
Napisz do autora: piotr.rodzik@natemat.pl