Reżyseria, Aktor, Aktorka, Muzyka, Dźwięk, Scenariusz oryginalny, Kostiumy, Piosenka (x2) – to 8 z 14 kategorii, w których "La La Land" Damiena Chazella walczy o najważniejsze nagrody filmowe świata. Niepozorny, szczupły brunet "pozamiatał" drugi raz w karierze. Nominowany do Oscara musical jest trzecim dziełem tego 32-latka. Kinomani już okrzyknęli go jednym z najlepszych reżyserów swoich czasów.
Co w duszy gra
Chazelle to filmowiec "od pierwszego wejrzenia" z muzycznym epizodem na koncie. Mama Celia (amerykańsko-kanadyjskiego pochodzenia) uczy historii w The College of New Jersey, a ojciec Bernard (Francuz) wykłada informatykę na Uniwersytecie Princeton. Siostra Anna jest aktorką i artystką cyrkową. Gdyby Damien poszedł w ich ślady, dziś nie byłoby "Whiplash" ani "La La Land". Na szczęście oba dzieła powstały i wcisnęły w kinowe fotele miliony widzów.
32-letni reżyser składa nimi hołd muzyce. Pierwszy, intensywny i krwisty porusza do żywego bijącą z niego prawdą. Chazelle, jak przyznał, wcale się z nią aż tak bardzo nie minął. Bohater filmu - młody perkusista to alter ego twórcy, tyle że ponoć o niebo bardziej utalentowany. Antagonista chłopaka również istniał naprawdę. Ten, kto widział "Whiplash", nigdy go nie zapomni.
Diament
Dzięki udziałowi w tej produkcji aktor J.K. Simmons otrzymał pierwszego Oscara. Dwie statuetki powędrowały jeszcze do dźwiękowców Bena Wilkinsa, Craiga Manna i Thomasa Curleya oraz do montażysty "Whiplash" Toma Crossa. Chazelle cieszył się wtedy pierwszymi nominacjami w kategoriach Najlepszy Film i Najlepszy Scenariusz Originalny. Poza szacowną Akademią reżysersko-scenariuszowy talent dostrzegli m.in. nominujący do nagród: Critics Choice, Film Independent, Camerimage czy MTV.
32-letni dziś filmowiec poznał smak sukcesu w 7 lat po odebraniu dyplomu z reżyserii na Harvardzie. Stworzone przez niego dzieło było początkiem wielu dyskusji. Internauci prześcigali się w interpretowaniu zakończenia i zachwycali a to udźwiękowieniem, a to scenariuszem. "Whiplash" jest drugim filmem Chazelle'a. Pierwszym był czarno-biały musical "Guy and Madeline on a Park Bench".
Droga na szczyt
"Błyskotliwy", "Magiczny", "Uroczy"– rozpływali się nad debiutem amerykańscy krytycy. Historia o niełatwym, choć pięknym związku między muzyką i miłością ukazała Chazelle'owi drogę, jaką powinien iść. Przed "Whiplash" nieco z niej zboczył, stając się – jak to sam określił – "scenarzystą do wynajęcia". Współtworzył skrypty "Ostatniego Egzorcyzmu II" i "Cloverfield Lane 10", napisał też dialogi do "Grand Piano". Ale to nie było "to". "Whiplash" przydarzył się, gdy Chazelle pracował nad kolejnym kupionym scenariuszem. – Pomyślałem: co ja właściwie robię, pozwólcie mi napisać tekst o młodym perkusiście jazzowym – opowiadał później.
Wyjątkowo osobisty tekst chwilę leżał w szufladzie. Właściwie, miał tam zostać. Bo mimo że 85 stron zaciekawiło producentów, to żaden nie palił się do robienia na ich podstawie filmu. Dopiero kiedy "Whiplash" trafiło na listę najlepszych nienakręconych obrazów roku, zapadła producencka klamka. Najpierw powstała krótka wersja - dowód wartości pomysłu Damiena. I... wzbudziła zachwyt publiczności festiwalu w Sundance. Reszta jest historią. Nowa dzieje się na naszych oczach.
La La Land
31 sierpnia 2016. Musical "La La Land" z Ryanem Goslingiem i Emmą Stone w rolach głównych otwiera Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji. Chazelle okropnie się denerwuje. – Nie w taki sposób, jak wcześniej. Raczej po raz pierwszy nerwy dosłownie mnie zjadały – opowiada w rozmowie z "Verge". – Nie wiem do końca czemu. Ale czułem wielką pasję względem tak wielu rzeczy, które składają się na ten film, do idei tknięcia marzenia i ciężar myśli: 'uda się czy nie?'. Wydawało mi się, że serce mi wyskoczy. Byłem wystawiony, lecz może o to właśnie chodzi w robieniu musicali. Od niczego nie dostaje się takiego bzika, jak od nich – dodaje.
Film został doskonale przyjęty. W Wenecji był kandydatem do Złotego Lwa, Emma Stone dostała od jury Puchar Volpi, wcześniej "La La Land" zdobył nagrody krytyków (dokładnie 8 statuetek Critics Choice - m.in. za scenografię i muzykę), potem nominacje od BAFTA, no i wreszcie 7 Złotych Globów. Teraz Chazelle z ekipą walczy o 14 Oscarów.
Podczas któregoś z wywiadów, ktoś spytał go, czym jest dla niego dobre zakończenie filmu. Ostatnia scena w "La La Land", ale i w "Whiplash", zostaje bowiem z widzem na długo po wyjściu z kina. – Staram się stworzyć emocjonalną, złożoną kulminację - i tak to zostawiam. Sam uwielbiam, kiedy film urywa się na moich oczach i obraz ciemnieje. Myślę sobie wtedy: "Co do cholery?! Potrzebuję jeszcze półtorej godziny", a potem przychodzi refleksja: "O, to było perfekcyjne zakończenie" – wyjaśnił.
Chazelle'owi zależy na wywołaniu stanu, do którego doprowadza przeczytanie ostatniej strony powieści. W jego opinii, o to też chodzi w kinie. O ten okrzyk: "To już koniec?!". Jeśli tak młody reżyser osiąga taki efekt, to co będzie za 10 lat? Pewnie całkiem pokaźna kolekcja złotych statuetek i kilka wybitnych filmów. Za rok lub trochę dłużej Damien pokaże efekty pracy nad 4. obrazem pod tytułem "First Man", biografii Neila Armstronga. W roli tytułowej wystąpi nominowany do Oscara za "La La Land" Ryan Gosling.
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl