Rzeczniczka PiS Beata Mazurek ma wytłumaczenie na wszystko. Niestety każde kuriozalne.
Rzeczniczka PiS Beata Mazurek ma wytłumaczenie na wszystko. Niestety każde kuriozalne. Fot. Zrzut ekranu z radiozet.pl
Reklama.
Prawo i Sprawiedliwość nie ma ostatnio dobrych dni. A to kolejne problemy z Bartłomiejem Misiewiczem i pędzącym Antonim Macierewiczem, a to Marek Kuchciński znowu łamie dane słowo o porzuceniu pomysłów ograniczania dziennikarzom możliwości pracy. Do tego jeszcze ten łamiący wszelkie zasady prawa pomysł o ograniczeniu samorządowcom możliwości reelekcji. Z tego wszystkiego musiała się tłumaczyć rzeczniczka PiS Beata Mazurek.
W "Gościu Radia ZET" próbowała wytłumaczyć, dlaczego Marek Kuchciński chce uciec przed kamerami zawieszając słynną już kotarę. – Żeby poprawić estetykę korytarza. Tak, jak kobiety krem, mężczyźni jakieś dezodoranty i inne rzeczy, tak wizerunek Sejmu można poprawić, wstawiając jedną ściankę, wieszając kotarę albo malować korytarze – mówiła Mazurek, przedstawiając dość specyficzne postrzeganie zasad higieny. Bo przecież dezodorant nie służy do poprawiania estetyki, tylko do utrzymania podstawowej higieny.
Rzeczniczka klubu PiS pochyliła się też nad trudnym losem Bartłomieja Sebastiana Misiewicza. – Myślę sobie: mój Boże, co ja bym zrobiła, gdyby to mój syn taki był. Raz mówię z troską, raz z dumą. Nie mogę mu odmówić tego, że ma wiedzę – mówiła Konradowi Piaseckiemu. – Wiem jako matka, że młodość swoje prawa ma. To kwestia oceny. (...) Bardzo go lubię, natomiast biorąc pod uwagę to, pod jakim jest ostrzałem, to na pewno weźmie to pod uwagę i zastanowi się następnym razem, czy iść do jakiegoś klubu czy nie – mówiła Beata Mazurek.
źródło: Radio ZET, cytaty za 300polityka

Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl