
Kim był i co to oznacza, czyli jak rozumieć komunistyczną przeszłość Baumana
– Historię w czarno-białych barwach postrzegają przede wszystkim ci, którzy nie mają o niej pojęcia – mówił niegdyś dla naTemat historyk, prof. Robert Skobelski. Zatem jakie są fakty i co wypada wiedzieć, gdy w trakcie rozmowy ktoś zahaczy o temat socjologa-zdrajcy?
Ponowoczesność w pigułce
Konsumpcjonizm to, jak wiadomo, jeden z filarów współczesnej kultury, a nasz styl życia zależy od tego, w jakiej pozycji względem konsumpcjonizmu staniemy. Jeśli odwrócimy się do niego plecami, będziemy "slow", czyli całkowicie wykluczymy się z wyścigu po najlepsze i najładniejsze. Jeśli staniemy przodem, wpadniemy w bezmyślny bieg za trendami. Jeśli zaś ustawimy się bokiem, co stara się zrobić większość z nas, będziemy próbowali wyjąć z konsumpcyjnego świata to, co podoba nam się najbardziej. Taką teorię stylu życia można przyjąć, jeśli konsumpcjonizm potraktujemy jak kreowanie wciąż nowych potrzeb i odpowiedzi na nie w postaci nowych produktów lub usług.
Wiele lat temu Zygmunt Bauman zauważył, że celebryci to spoiwa rozproszonej społeczności. Tak jak kiedyś ludzi wokół siebie skupiali męczennicy i bohaterowie, tak dziś robią to gwiazdorzy. Chciałoby się powiedzieć: jakie czasy, takie spoiwa. Choć współczesnych celebrytów znają wszyscy, są to postaci, według Zygmunta Baumana, bardzo kruche, efemeryczne, wręcz urojone, ponieważ ich role, zachowania i postawy zmieniają się z dnia na dzień. Podobnie jest w rzeczywistości płynnej nowoczesności ze sławą – bywa ulotna i kapryśna, co w czasach nowoczesnych było nie do pomyślenia.
Naczelną cechą ponowoczesności jest przesuwanie wszelkich granic, także etykiety, dopuszczalnych manewrów między kulturą a polityką oraz zachowań ludzi zwykłych i tych ze sfery publicznej. Dziś nie szokują nas osobiste wyznania gwiazd w mediach ani fakt, że niemal każdy gość Kuby Wojewódzkiego chętnie pogada z nim o tym, co słychać w jego życiu prywatnym. Co więcej, swego czasu forma talk-show uwolniła nas od poczucia niemożności mówienia na głos i nazywania po imieniu tego, co nas boli. Według Baumana "talk-show [który jest naturalną konsekwencją ponowoczesności – przyp.red.] to rodzaj publicznych lekcji wciąż-jeszcze-nie-narodzonego-lecz-mającego-się-wkrótce-narodzić języka. Podsuwają słowa, których można użyć do nazwania problemu - do wyrażenia w publicznie zrozumiały sposób, tego, co dotąd pozostawało niewypowiedziane i co pozostałoby takie nadal, gdyby nie owa szczególna okazja."
"To, co się dzieje obecnie, nie jest już tylko kolejnym przesuwaniem notorycznie ruchomych granic między sferą prywatną a publiczną. Wydaje się, że tym razem chodzi o przedefiniowanie znaczenia sfery publicznej, o uczynienie z niej sceny, na której zagoszczą prywatne dramaty, wystawienie na widok publiczny i przekształcenie w publiczne widowisko" – tak Zygmunt Bauman pisał w 2006 roku, czyli rok przed powstaniem pierwszego sezonu "Z kamerą u Kardashianów", który jest stuprocentową realizacją wizji filozofa. Dziś roztrząsanie prywatnych dramatów na forum publicznym weszło już w nasze internetowe nawyki – patrz Facebook, o którym również Bauman mówił jak o jednym z głównych narzędzi i efektów ponowoczesności. O ile my możemy zaobserwować to u siebie i u innych stosunkowo od niedawna, Bauman od początku wiedział, że tak to się skończy, przewidując również fakt, że współcześni Japończycy wolą "wiązać" się z kobietami istniejącymi wyłącznie w rzeczywistości wirtualnej.
... dlatego Zygmunt Bauman radzi się do niego po prostu przyzwyczaić. Tłumaczy to tym, że każde zjawisko, które polega na kopiowaniu zachowań innych ludzi (a tak jest w przypadku popełniania kolejnych zamachów terrorystycznych) żyje, dopóki szokuje. Trudno jest sobie wyobrazić, że zamach terrorystyczny przechodzi w naszej świadomości do codziennej rutyny, jednak Bauman przekonuje, że dopóki zaliczamy tego typu wydarzenia do wydarzeń nadzwyczajnych, będą się pojawiać kolejni kopiści. Co więcej, jego zdaniem zanikanie kolejnych terrorystów to nie jedyna korzyść traktowania ich działalności jak rutyny. Bauman zwracał również uwagę na fakt, że zamachy terrorystyczne wywołują panikę, a na niej najłatwiej jest zbudować kapitał polityczny.
Holocaust wg Baumana
Najbardziej znaną z szokujących tez Baumana było traktowanie Holocaustu jako naturalnej konsekwencji nowoczesnych idei czystości postępu. Obok systemów totalitarnych, Holocaust był według niego wynaturzoną, lecz logiczną konsekwencją nowoczesności, w której prym, zdaniem Baumana, wiodły idee czystości oraz postępu. W swojej książce "Modernity and the Holocaust", "Holocaust pojawił się jako rezultat niezwykłego spiętrzenia czynników, z osobna całkiem zwykłych i normalnych, a odpowiedzialność za takie spiętrzenie należy przypisać nowoczesnemu państwu."
"Żyjemy w wielocentrycznym świecie, nieprawdą jest, że istnieje jakiekolwiek światowe imperium. Dlatego musimy się wyzbyć komfortowych przekonań, że my jesteśmy na szczycie, a inni będą nas gonić. Trzeba się również pozbyć ewolucyjnej teorii kultury i spojrzeć prawdzie w oczy – świat staje się archipelagiem diaspor i będzie stawał się taki coraz bardziej". Co to oznacza? Że według Zygmunta Baumana nieaktualne są już przekonania, że w Europie jakaś kultura funkcjonuje nad inną. Raczej jedna nakręca drugą, uzupełnia, jedna z drugiej powinna czerpać. Inaczej każda z nich skazana jest na klęskę.
Zygmunt Bauman prywatny
W Polsce mieszkał w Warszawie, w Śródmieściu, tuż obok kina Muranów w mieszkaniu, które miało 61 m kw. "Trzy córki miały do dyspozycji dwa pokoje. W tamtych czasach to był niemal luksus" – wspominał Zygmunt Bauman. Niechętnie jednak opowiadał on o swoim życiu prywatnym. Według niego jest to "najnudniejszy z tematów, o jakich mógłbym i chciałbym mówić". O tym, jakim był ojcem, możemy dowiedzieć się z relacji jego córek. "Moje wspomnienia o ojcu z czasów, kiedy mieszkaliśmy w Polsce to wspomnienie o braku ojca. Być może dlatego bardzo dobrze pamiętam swoje spotkania z nim. Gdy byłam starsza wprowadzony został w naszej rodzinie obyczaj, który bardzo lubiłam, że od czasu do czasu spędzam z tatą cały dzień. Wychodziliśmy do kawiarni, na zakupy albo na uniwersytet, w którym pracował. Jednak ponad to były nasze rozmowy" – opowiada Anna Sfard w filmie "Miłość, Europa, świat Zygmunta Baumana". Lidia Bauman również pamięta swojego ojca jako nieobecnego: "Bardzo intensywnie był z nami głównie na okres wakacji oraz podczas każdej z emigracji – z Polski do Izraela, a potem z Izraela do Anglii."
"Deodorant" i "elektroluks", czyli Bauman o kulturze
Zygmunt Bauman wyróżnił dwa dość zaskakujące i oryginalne symbole strategii kultury – pierwszym był "deodorant", drugim "elektroluks". Ten pierwszy pozwala usuwać to, co nie zostało stworzone przez nas świadomie, czyli brzydki zapach, nad którym nie mamy kontroli. To strategia polegająca na usuwaniu tego, co niechciane, by móc wprowadzić to, co pożądane. Myślenie, że można zmienić siebie, być kimś zupełnie innym. Z kolei "elektroluks", czyli po prostu odkurzacz, to strategia usuwania niepożądanych skutków ubocznych przeistaczania się w inną osobę. Wprowadzanie ładu i porządkowanie świata to według Baumana nadrzędny cel kultury. "Nasi przodkowie w XVIII i XIX wieku liczyli na to, że kultura będzie przedsięwzięciem jednorazowym. Kiedy już zaprowadzi się porządek, świat zrobi się przejrzysty i przewidywalny. Kiedy wyeliminuje się przygodność, ambiwalencję i przypadek będziemy mogli rozkoszować się owocami tego idealnego ładu. Dziś już nie mamy tego złudzenia" – mówi Zygmunt Bauman w filmie dokumentalnym "Miłość, Europa, świat Zygmunta Baumana" zrealizowanym przez Narodowy Instytut Audiowizualny w 2011 roku.
Napisz do autorki: ewa.bukowiecka-janik@natemat.pl