Żarty właśnie się skończyły. Po serii dymisji generałów, w razie zagrożenia wojną w Polsce nie ma kto dowodzić!
Oskar Maya
02 lutego 2017, 07:43·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 02 lutego 2017, 07:43
Stwierdzić, że w polskiej armii ostatnio nie dzieje się dobrze, to powiedzieć tyle, co nic. Trwa wymiana kadr na skalę niespotykaną. W ostatnich miesiącach z armii odeszło 26 generałów i około 250 pułkowników. Niestety, w tej kadrowej karuzeli brakuje odpowiedniej koordynacji.
Reklama.
W związku ze stanem polskiej armii były szef BBN Stanisław Koziej zwrócił się z apelem do prezydenta Andrzeja Dudy i premier Beaty Szydło o jak najszybsze uzupełnienie kierownictwa Sił Zbrojnych RP. Generała Kozieja niepokoją dwa stanowiska: Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych oraz Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych RP w czasie wojny. Prośba generała jest uzasadniona i zawarta jest w Konstytucji RP:
"Na czas wojny Prezydent Rzeczypospolitej, na wniosek Prezesa Rady Ministrów, mianuje Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych". Obecnie należy założyć, że zostanie nim Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych, gen. Marek Tomaszycki. Problem w tym, że od początku 2017 roku znajduje się on w rezerwie kadrowej.
"Apeluję do Pana Prezydenta i do Pani Premier, aby w trybie pilnym mianowali (Prezydent RP) Dowódcę Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych oraz wskazali (Prezydent RP na wniosek Prezesa RM) osobę przewidzianą do mianowania na stanowisko Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej w czasie wojny" – pisze generał w liście otwartym.
O tym, do jakiego stanu doprowadził wojsko Antoni Macierewicz do spółki z Bartłomiejem Misiewiczem, piszemy tutaj.