
Reklama.
Woronieccy herbu Korybut są starym polskim rodem książęcym pochodzącym z okolic Wołynia. To właśnie przodkowie Aleksandry Woronieckiej, która od 22 lutego obejmie stanowisko dyrektorki działu moda "Vogue Paris". Paryskie wydanie "biblii mody" jest najbardziej prestiżowe ze wszystkich. Przebija nawet amerykańską edycję, chociaż za najbardziej innowacyjne uważa się włoskie wydanie.
Właśnie na łamach włoskiej edycji debiutowała Polka z francuskim paszportem. Współpracowała też z takimi magazynami jak "Dazed & Confused" czy "M Le Monde". Na stanowisku dyrektora mody zastąpi Suzanne Koller, która pracowała tam od 2014 roku. Chociaż z Polską ma głównie związki sentymentalne, na jej Instagramie można znaleźć liczne dowody przywiązania do kraju, z którego pochodzą jej dziadkowie.
Czy awans na tak prestiżowe stanowisko oznacza dobry czas także dla polskiej mody? Na razie polscy projektanci są dość sceptyczni. – To prawda, lubię francuskiego "Voguea", bo jest bardziej sexy od włoskiego, ale nie sądzę, że dzięki temu polscy projektanci będą dostrzeżeni na świecie. Aleksandra Woroniecka wychowała się we Francji i tam została ukształtowana. To tak, jakby uważać, że skoro Janusz Kamiński robi karierę w Hollywood, to inni polscy operatorzy i reżyserzy też tam karierę zrobią – uważa Bartek Michalec, polski projektant, twórca marki ZUO Corp.
Zdecydowanie bardziej entuzjastyczna jest właścicielka domu mody La Mania, Joanna Przetakiewicz: – To dla polskiej mody wspaniała wiadomość – mówi w rozmowie z naTemat.
– Mam bardzo dobre relacje z brytyjskim "Vogue" i wiem, że wybór Aleksandry był ogromnym wydarzeniem. Jestem bardzo szczęśliwa, że właśnie Polce powierzono tą prestiżową funkcję, nawet jeśli jest Polką tylko z pochodzenia. Chcę wierzyć, że zaczną się dobre czasy dla polskich projektantów, przecież to ona będzie prezentować naczelnej najnowsze światowe trendy – dodaje Joanna Przetakiewicz.
Awans Woronieckiej tylko z pozoru jest zaskakujący. Wyjaśnia to Kinga Miller, wykładowczyni szkoły Via Moda, która mieszka w Paryżu i miała okazję poznać nową szefową "biblii mody". – Spotkałyśmy się kilka razy, zawsze rozmawiałyśmy po francusku. Każdy, kto zna specyfikę Paryża wie, że tutaj ludzie nie awansują przypadkowo – mówi.
– Nawet najbardziej utalentowane osoby, wcześniej czy później zderzą się ze szklanym sufitem, jeśli nie mają "odpowiedniego" pochodzenia. Aleksandra Woroniecka spełniała wszystkie wymagania, by zostać dostrzeżona przez paryskiego"Vogue" – podsumowuje w rozmowie z nami Kinga Miller.
W lutym można już obejrzeć stylizowany przez nią edytorial "Portrait of a Lady", w którym przed obiektywem Alasdair McLellan'a wystąpiła Edie Campbell.
Napisz do autora: oskar.maya@natemat.pl