W normalnym warunkach sprawa powinna kończyć się na tym zdaniu: "Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał Ryszardowi Boguckiemu 264 tys. zł zadośćuczynienia za niesłuszny areszt w sprawie zabójstwa gen. Marka Papały". Tyle tylko że mamy Polskę PiS, dlatego wyrok to dopiero początek... problemów sędziego. Prawica, która już nie raz została upokorzona przez Tuleyę, nie zamierza przemilczeć kolejnego prztyczka:
To, że w dzisiejszych czasach nie jest ona w pełni respektowana, nie oznacza, że sądy nie muszą w swoich orzeczeniach do niej sięgać. Obecnie to sądy powszechne stoją na straży ustawy zasadniczej.
Wytoczono najcięższe działa i najwierniejszych żołnierzy dobrej zmiany, czyli "Wiadomości". Zamieszczono w nich komentarz Zbigniewa Ziobry, który określił argumenty sądu jako "mało zrozumiałe". Ale najciekawsze było stwierdzenie: – Nie sądzę, aby zostały podzielone przez większość Polaków – powiedział Ziobro, który bazuje na najprostszych instynktach. W końcu trudno znaleźć kogoś, kto z uśmiechem na ustach przyjmie informacje o odszkodowaniu dla gangstera - w końcu każdy z nas się do niego dorzuci.
Prawica nienawidzi sędziego nie od wczoraj. Pierwszy raz "podpadł" w 2013 roku, po wyroku w sprawie doktora Mirosława G. Tuleya nazwał wówczas metody CBA stosowane za czasów IV RP, "stalinowskimi". Sprawę celnie skomentował wtedy Stanisław Wziątek z SLD.
Sędzia odkrył część rzeczywistości PiS-owskiej w wydaniu CBA. Prawicowi politycy próbują za wszelką cenę udowodnić niewinność CBA za czasów IV RP, a przecież fakty mówią same za siebie. Czytaj więcej
Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl