
Jarosław Gowin skrytykował Igora Tuleyę za nazwanie metod CBA za czasów IV RP, "stalinowskimi". W ocenie ministra sędzia "posunął się o krok za daleko". Po raz kolejny Jarosław Gowin sprawia wrażenie, że bliżej mu do PiS niż do PO. Czy jest "człowiekiem Kaczyńskiego" w rządzie Tuska?
Wydaje mi się, że lepiej jest dla autorytetu wymiaru sprawiedliwości, gdy sędziowie powściągają się od takich publicystycznych uogólnień, zwłaszcza tak drastycznych jak porównywanie demokratycznej Polski z czasami stalinowskimi. CZYTAJ WIĘCEJ
Zarówno politycy, jak i komentatorzy centrum oraz lewicy bronią sędziego, ich prawicowi odpowiednicy natomiast nie zostawiają na nim suchej nitki. Jarosław Gowin zrobił krok w stronę tych drugich i okazał brak zachwytu wypowiedziami sędziego. Uznał wyrok za adekwatny do popełnionych przestępstw, lecz komentarze Igora Tulei określił jako "niestosowne", niefortunne" i idące o "krok za daleko".
Premier mnie zaskoczył. Nie wiedziałem, że razem z ministrem Bartoszem Arłukowiczem podjęli taką decyzję bez wcześniejszej dyskusji wewnątrz partii. CZYTAJ WIĘCEJ
Stanisław Wziątek z SLD nie ma wątpliwości co do tego, że spór o sędziego Tuleyę w rzeczywistości dotyczy kłótni o państwo PiS. – Sędzia odkrył część rzeczywistości PiSowskiej w wydaniu CBA. Prawicowi politycy próbują za wszelką cenę udowodnić niewinność CBA za czasów IV RP, a przecież fakty mówią same za siebie – tłumaczy poseł.
Znacznie ostrzejszy pogląd na tę sprawę ma Armand Ryfiński z Ruchu Palikota. W jego rozumieniu minister sprawiedliwości może być nazwany człowiekiem PiS w rządzie Tuska. – Jarosław Gowin to, mówiąc wprost, talib. Bez przymiotnika "krypto" – przekonuje poseł. – To polityk, który otwarcie mówi, że ma w nosie literę prawa. Zamykanie w ten sposób ust sędziemu jest niedopuszczalne – dodaje. W jego przekonaniu działanie CBA podczas rozpracowywania Mirosława G. nosiło znamiona nadużyć, a Igor Tuleya wykazał się patriotyczną postawą.
Mam w nosie literę przepisów. Ważny jest ich duch. CZYTAJ WIĘCEJ
Daleki od nazwania Gowina "człowiekiem PiS" w rządzie PO jest Andrzej Halicki z Platformy. Jego zdaniem identyfikacja partyjna nie powinna być stawiana wyżej niż orzecznictwo sądowe. – Podoba mi się styl uzasadniania wyroku Igora Tulei. Użyty potoczny język zamiast prawnego precyzuje jego pobudki. To dobry kierunek – mówi Andrzej Halicki.
Jarosław Gowin jest nie tyle krytycznie nastawiony do komunizmu, co bardzo "anty-rzeczpospolito-ludowy". Było dość oczywiste, że nie spodoba mu się użycie przymiotnika "stalinowskie". Zwłaszcza, że w krytycznym świetle zostały postawione specsłużby, które wielu ludzi, słusznie lub nie, utożsamia z wymiarem
Wtóruje mu Małgorzata Kochan z PO. Jej zdaniem stanowiska w debacie publicznej, jakie zajmuje Jarosław Gowin nie należy łączyć z PiSem. – Platforma to szerokie ugrupowanie. To nie tajemnica, że są w niej politycy zarówno prawicowi jak i centrolewicowi. Tak ją budowaliśmy – mówi. Dodaje, że niepotrzebnie dorabia się temu ideologię. Dodatkowo jej zdaniem nie można twierdzić, że całe prawe skrzydło Platformy ma zamiar bronić działalności polityków IV RP i podejrzanych metod CBA. – Sędzia miał prawo uzasadnić w ten sposób swój wyrok, a minister sprawiedliwości mógł go skomentować. Jednym się to spodoba, innym nie – kwituje posłanka PO.
– Być może Jarosław Gowin wyobrażałby sobie, tak jak kiedyś inni politycy, sojusz PoPiS. Zawsze miał prawicowe poglądy. Wszyscy o tym wiedzieli. Wiedział też premier Tusk, gdy na jego ręce składał tekę ministra. Ku zdumieniu wielu komentatorów i polityków – mówi dr Pietrzyk-Zieniewicz. Zaznacza, że podziałów w PO nie brakuje, a Gowin pokazuje od kuchni eklektyczną partię.
My, politycy, aktualni i przeszli, w tym także ja, chowamy głowy w piasek. Boimy się, bo kwestia in vitro głęboko dzieli społeczeństwo nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Tchórzymy. CZYTAJ WIĘCEJ
