
Janina Ochojska wywołała burzę. Wystarczył jeden tweet, w którym napisała, że "w społeczeństwie muzułmańskim nie ma sierot", a "dzieci zawsze weźmie dalsza lub bliższa rodzina". To jej głos w głośnej sprawie związanej z władzami Sopotu, którym rząd odmówił prawa do sprowadzenia do Polski dziesięciu syryjskich sierot. Czy rzeczywiście każde muzułmańskie dziecko ma bezwarunkowo zapewnioną opiekę w swoim kraju? Sprawdziliśmy to u specjalisty.
REKLAMA
Awantura o dziesięć syryjskich sierot wybuchła w weekend. Na rząd za odmowę posypały się gromy, aż nagle Ochojska wypowiedziała się na Twitterze.
Prawicowe media szybko uznały ją głosem zdrowego rozsądku, ale Ochojska swoją wypowiedź sprostowała i wyjaśniła, że nie jest przeciwna przyjmowaniu sierot, ale chodzi jej o odpowiedzialne podejście do sprawy. – Moja wypowiedź na Twitterze została źle zrozumiana. Chodziło o wytłumaczenie pewnego zwyczaju, który jest związany z kulturą i religią islamu – mówiła dla naTemat. Zapytaliśmy arabistę i dyrektora Instytutu Ibn Chalduna Bogusława R. Zagórskiego o to, na co rzeczywiście syryjskie sieroty mogą liczyć w swoim kraju.
Czy te dzieci rzeczywiście mają wsparcie w Syrii i nie potrzebują polskiej pomocy?
Bogusław R. Zagórski: Pani Ochojska ma rację i nie ma racji. Ma rację od strony teoretycznej, ponieważ posłużyła się zupełnie prawdziwym schematem podręcznikowym, ale życie jest bogatsze w swoich przejawach i jeżeli są autentyczne sieroty, to trzeba stosować prawo zgodnie z jego duchem oraz potrzebą życiową. W tym kontekście jej słowa zostały nadinterpretowane.
Bogusław R. Zagórski: Pani Ochojska ma rację i nie ma racji. Ma rację od strony teoretycznej, ponieważ posłużyła się zupełnie prawdziwym schematem podręcznikowym, ale życie jest bogatsze w swoich przejawach i jeżeli są autentyczne sieroty, to trzeba stosować prawo zgodnie z jego duchem oraz potrzebą życiową. W tym kontekście jej słowa zostały nadinterpretowane.
Co się w takim razie dzieje z muzułmańskim dzieckiem, które traci rodzinę, w normalnej sytuacji?
Faktycznie w normalnym społeczeństwie, czyli takim, które nie jest na przykład w stanie wojny, sierot nie ma pod tym względem, że społeczeństwo jest zobowiązane do zapewnienia mu całkowitej opieki. Bywają przecież sytuacje, że rodzice giną w wypadkach, np. drogowych, i wtedy dzieci nigdy nie zostają same. Tutaj pani Ochojska miała rację.
Społeczeństwo, czyli dokładnie kto się nimi zajmuje?
Funkcjonuje gradacja kręgów osób zobowiązanych do udzielenia pomocy. Naturalnie w pierwszej kolejności to rodzice muszą się zajmować dzieckiem, ale jeśli ich nie ma, ten obowiązek przejmuje najbliższa rodzina, czyli dziadkowie, starsze rodzeństwo, wujkowie, ciocie. Ten krąg się rozszerza w zależności od tego, kto jest osiągalny. Prawie zawsze jest ktoś z bliższej lub dalszej rodziny, na kogo ten obowiązek w naturalny sposób spada. Przykładowo gdyby to było dziecko mojego dalekiego kuzyna bez bliższej rodziny, ten obowiązek spadłby na mnie i ja bym o tym wiedział. Dziecko dzięki temu nie jest zaniedbane ani porzucone. W normalnych warunkach ten mechanizm – przewidziany na tragiczne sytuacje – tak właśnie funkcjonuje, jest powszechnie znany i akceptowany jako norma społeczna, zresztą powszechnie praktykowana. To odwrotnie niż u nas, kiedy na przykład brat mamy mówi, że jego to dziecko nie interesuje i nikt nie uważa, że ma on jakiś obowiązek prawno-moralny. Otóż w społeczeństwie muzułmańskim jest ten obowiązek – i to nie tylko moralny, ale i prawny.
A jeśli nie ma żadnej rodziny?
Załóżmy, że w pana sąsiedztwie znajdzie się nagle troje dzieci bez rodziców. Pan szuka, ale nie ma żadnej bliższej rodziny. Szuka pan dalej, nie ma również dalszej rodziny. Wtedy ten obowiązek nie wygasa, tylko przechodzi na członków najbliższej społeczności muzułmańskiej. Czyli na pana. Nawet jeżeli jest pan zupełnie obcym człowiekiem, bez żadnych więzów krwi, wystarczy, że mieszka pan w tej samej wsi, dzielnicy czy społeczności w diasporze muzułmańskiej. Po prostu okazuje się, że tylko ten pan zostaje i to pan ma ten obowiązek. Tam jest ta solidarna wspólnotowość niesłychanie silna przy pełnej świadomości wszystkich jej członków.
Czasami sytuacja wymyka się jednak spod kontroli. Na przykład trwa wojna, jak teraz w Syrii.
Jeżeli mamy do czynienia z wojną, a dzieci są zaniedbane i nie ma kto się nimi zaopiekować, działamy w innej, awaryjnej, choć analogicznej sytuacji. Ktoś się musi nimi zaopiekować, bo one tego potrzebują, żeby nie zginąć.
Czyli mogą to być na przykład władze Sopotu?
Jeżeli pojawiają się zupełnie obcy ludzie, którzy chcą się zaopiekować, to oznacza, że chcą na siebie przejąć ten obowiązek. To naturalne, chwalebne i wręcz oczekiwane. Ktoś może marudzić, że wolałby, żeby to muzułmanie zajęli się tymi dziećmi. Ale zdrowie i życie dzieci jest najważniejsze. Jeśli stwierdzamy, że w okolicy nie ma nikogo lepiej powołanego do tego zajęcia, to ten obowiązek natychmiast nakłada się na nas. Na mnie, na panią Ochojską, na pana. W tym sensie nigdy nie ma sierot. Zresztą, w Polsce nie zabraknie osób, które mówią po arabsku i chętnie pomogą zaopiekować się tymi dziećmi, żeby obniżyć poziom ich stresu i traumy.
Jeżeli pojawiają się zupełnie obcy ludzie, którzy chcą się zaopiekować, to oznacza, że chcą na siebie przejąć ten obowiązek. To naturalne, chwalebne i wręcz oczekiwane. Ktoś może marudzić, że wolałby, żeby to muzułmanie zajęli się tymi dziećmi. Ale zdrowie i życie dzieci jest najważniejsze. Jeśli stwierdzamy, że w okolicy nie ma nikogo lepiej powołanego do tego zajęcia, to ten obowiązek natychmiast nakłada się na nas. Na mnie, na panią Ochojską, na pana. W tym sensie nigdy nie ma sierot. Zresztą, w Polsce nie zabraknie osób, które mówią po arabsku i chętnie pomogą zaopiekować się tymi dziećmi, żeby obniżyć poziom ich stresu i traumy.
Domy dziecka więc nie funkcjonują?
W zasadzie nie istnieją, tak jak domy starców. To zupełnie wyjątkowe sytuacje, kiedy ktoś jest zaniedbany. To kontrast do sytuacji w Polsce. Wystarczy zobaczyć, ile u nas jest sierot. One często mają dalsze rodziny, ale z prawa nie wynika obowiązek zajmowania się dziećmi przez te rodziny. W efekcie dalsza rodzina nie czuje się do niczego zobowiązana.
W zasadzie nie istnieją, tak jak domy starców. To zupełnie wyjątkowe sytuacje, kiedy ktoś jest zaniedbany. To kontrast do sytuacji w Polsce. Wystarczy zobaczyć, ile u nas jest sierot. One często mają dalsze rodziny, ale z prawa nie wynika obowiązek zajmowania się dziećmi przez te rodziny. W efekcie dalsza rodzina nie czuje się do niczego zobowiązana.
A czy wszyscy muzułmanie podchodzą do tego obowiązku tak samo, czy może odwrotnie – niektórzy go unikają?
Oczywiście, że są i tacy. Przecież wszędzie ludzie kradną, zabijają czy zdradzają. Chodzi o pewną normę powszechnie znaną i akceptowaną, która jest ponadto zdecydowanie szeroko praktykowana w życiu.
Taka świadomość społeczeństwa wynika z Koranu?
To duże uproszczenie. Cały system prawa muzułmańskiego, które nazywa się szariatem, to bardzo skomplikowana konstrukcja prawna, która zasadza się nie tylko na Koranie, ale i na tradycji Mahometa (można ją porównać do chrześcijańskich ewangelii – red.) oraz ich interpretacji. Ponadto zasadza się na różnych kategoriach decyzji uczonych prawników i precedensach sądowych, więc w gruncie rzeczy jest prawem stanowionym. To kwestia tego, co postanowią miejscowe społeczności i dlatego prawo muzułmańskie jest tak różne w różnych okolicach. Można to porównać do systemu prawa anglosaskiego. Można zrobić jego ogólny kurs, ale ile tych systemów prawa jest? Dużo odmian lokalnych. Tak samo jest z prawem muzułmańskim.
To duże uproszczenie. Cały system prawa muzułmańskiego, które nazywa się szariatem, to bardzo skomplikowana konstrukcja prawna, która zasadza się nie tylko na Koranie, ale i na tradycji Mahometa (można ją porównać do chrześcijańskich ewangelii – red.) oraz ich interpretacji. Ponadto zasadza się na różnych kategoriach decyzji uczonych prawników i precedensach sądowych, więc w gruncie rzeczy jest prawem stanowionym. To kwestia tego, co postanowią miejscowe społeczności i dlatego prawo muzułmańskie jest tak różne w różnych okolicach. Można to porównać do systemu prawa anglosaskiego. Można zrobić jego ogólny kurs, ale ile tych systemów prawa jest? Dużo odmian lokalnych. Tak samo jest z prawem muzułmańskim.
Napisz do autora: piotr.rodzik@natemat.pl
