Niektórzy nie mogą mu tego darować, z prawej strony jad się leje, portale wyciągają stare sprawy, próbują go ośmieszyć. Chciał pomagać uchodźcom z Aleppo? Trzeba udowodnić, że miał w tym swój polityczny cel. Przecież na krzywdzie dzieci chciał się wylansować i pokazać, jaki PiS jest wredny. I jeszcze te włosy... Prezydent Sopotu zachowuje jednak stoicki spokój. – Zamiast szukać możliwości pomocy, to szuka się papierów na Karnowskiego. Już szukano przez tyle lat. Nie ma problemu, mogą szukać dalej. Włosy? To mój polityczny manifest – mówi naTemat.
Jeden dokument już się znalazł. Krąży po sieci, podchwyciły go prawicowe portale. Ma pokazać, że Karnowski chce pomagać sierotom z Aleppo, a od trzech lat tnie wydatki na sopocki dom dziecka. Z dokumentu wynika, że w 2014 roku średnie wydatki na dziecko w tym domu wynosiły 6128 zł, a w 2016 – 5267 zł. Gołym okiem widać, że mniej.
Magdalena Czarzyńska-Jachim – rzecznik miasta Sopotu od razu uprzedza, że to manipulacja. Jest oburzona, gdyż w 2014 roku w domu dziecka przebywało 20 dzieci, a w 2016 – 31. – Wzięli pod uwagę koszt na dziecko, nie uwzględnili liczby dzieci. Dlatego koszt jednostkowy był relatywnie najwyższy w 2014 roku, a dwa lata później najniższy. Ogólna dotacja przeznaczana na dom dziecka rośnie z roku na rok. To zmanipulowana informacja – mówi.
Ot, taki manifest polityczny
Komuś najwyraźniej zależy, by pokazać go w złym świetle. Jego poglądy polityczne wszyscy przecież znają. "To wszystko wymyślił Prezydent Sopotu, aby celowo zamieszać i pokazać, jaki PiS jest wredny, bo nie chce dzieci z Aleppo. Ludzie!" – to tylko jeden z komentarzy.
Ostatnio poglądy Jacka Karnowskiego mają też wpływ na jego wygląd zewnętrzny. Prezydent Sopotu zapowiedział bowiem, że nie zetnie włosów, dopóki PiS będzie u władzy. Ot, taki manifest polityczny. Od wczoraj Internet mocno już z tego kpi. "Do następnych wyborów będzie hippisem, a za osiem lat kloszardem" - Twitter zalała fala komentarzy.
Karnowski tak to tłumaczy. – Następuje psucie demokracji w Polsce. Przechodzimy do dyktatury. W momencie, gdy zobaczyłem prof. Rzeplińskiego z długimi rozwichrzonymi włosami, który jest ikoną walki o sądownictwo, pomyślałem, że może coś trzeba zmienić. Intelektu człowiek nie ma za dużo, a wyglądem chociaż może zadziwić – śmieje się. I ludzie faktycznie się dziwią.
Rozmawiamy chwilę o tych włosach...
– Długo zamierza je pan zapuszczać?
– Mam nadzieję, że jak najkrócej. Oceniam, że mamy powtórkę z PZPR. Jest ośrodek władzy partyjnej, Komitet Centralny. I mamy podporządkowany mu parlament i rząd. Próbuje się nam robić atrapę z sądownictwa. To pokazuje jak najgorsze czasy. Dobrze by było, by się szybko skończyły.
– W sieci są już zdjęcia, jak może Pan wyglądać za kilka lat. I bardzo, bardzo długie włosy.
– O kurcze... Jeszcze nie widziałem.
Współpracownicy Jacka Karnowskiego mówią, że ma poczucie humoru i ogromny dystans do siebie. – Chcielibyśmy, żeby już obciął te włosy. Ale ponieważ jest to uzależnione od pewnego warunku, to nie wiadomo, kiedy to się wydarzy – śmieje się radna Aleksandra Gosk.
"To haniebne, że zagrał na losie dzieci"
Wróćmy do Aleppo. Sprawa sierot przez trzy dni była wałkowana w mediach na wszelkie możliwe sposoby. Pojawiło się przy niej dużo niejasności i zarzutów o kłamstwo. Również w samym Sopocie słychać głosy, że Karnowskiemu zależało tylko na grze politycznej i niepotrzebnie całą sprawę rozdmuchał. "Wiadomości" TVP informowały o nagonce opozycji na rząd, inni grzmieli o bzdurze wyssanej z palca.
– Tego jeszcze nie było, żeby grać losem dzieci. Karnowski wykorzystał je w sposób bulwersujący dla własnej rozgrywki politycznej. To haniebne – mówi naTemat Piotr Meler, bezpartyjny radny z Sopotu. On w ogóle nie ma dobrego zdania o prezydencie. Uważa, że wybory, które wygrywa od tylu lat to efekt powiązań, jakie wytworzyły się w Sopocie za jego rządów.
Radny klubu Kocham Sopot Wojciech Fułek: – Cenię go za to, co kiedyś dokonał. Miał dobre pomysły i inicjatywy (tutaj pisaliśmy m.in. o jego wojnie z klubami go go), ale ostatnio wprowadził za dużo polityki do samorządu, co powoduje, że bardziej dzieli niż łączy. To zręczny polityk związany z jedną opcją polityczną, a to trochę zaburza optykę.
Jaką optykę? Inicjatywa pomocy uchodźcom jest dobra, tylko niepotrzebnie doprowadził do tego, że stała się tak polityczna i medialna. – Uważam, że stało się to ze szkodą dla całej sprawy. Obie strony tak zresztą do niej podeszły – podkreśla.
Cieszę się, że prezydent nie jest bierny
Nic jednak nie jest jeszcze przesądzone. Randa Aleksandra Gosk podkreśla , że prezydent Sopotu jest bardzo konsekwentny. – To jego cecha – mówi. Dlatego, jak zaangażował się w sprawę przyjęcia uchodźców z Aleppo, to zrobi wszystko, by tak się stało. – Będzie konsekwentnie dążył do celu. Wziął sobie to za punkt honoru – mówi.
Jej podoba się to polityczne zaangażowanie Karnowskiego i to, że nie jest biernym włodarzem. – Jako mieszkanka jestem absolutnie zadowolona, że prezydent udziela się w ten sposób. Dla mnie to ważne i bardzo go za to cenię – mówi naTemat.
Pomoc humanitarna powinna być ponadpartyjna Jacek Karnowski faktycznie powtarza takie słowa: – Będę konsekwentny. Myślę, ze budżet Sopotu nie ucierpiałby, gdybyśmy przyjęli 10 dzieci. Jak będzie 11 to przecież tego ostatniego nie wyrzucimy. Jak będzie 9 to tez też nie powiemy, że musi być 10 – mówi.
Zarzucono mu kłamstwo, że nie o dzieci chodziło. Ale on konsekwentnie mówi też, że chodziło właśnie o nie. Wszystko było przemyślane. – Rozmawialiśmy ze szpitalami, które mogłyby je przyjąć. Nasi ludzie byli w Niemczech w obozach uchodźczych, ja zresztą też - mówi.
Polityka? – Jestem politykiem, tego się nie wypieram. Obecnie jestem bezpartyjny, ale mam swoje sympatie i antypatie polityczne – przyznaje. Prezydentem jest od 1998 roku: - Od 8 lat odczuwam ataki. Jestem do nich przyzwyczajony i na nie odporny.
Jednak, jak podkreśla, pomoc humanitarna powinna być ponadpartyjna.
– A tu czytam czytam komentarze, że Pan się lansuje na krzywdzie dzieci...
– Ale ja jestem wylansowany. Nie muszę się już lansować - pada odpowiedź. - O to służby specjalne zadbały kilka lat temu. A jeśli będą chcieli jeszcze coś na mnie znaleźć, to znajdą. Ja nie jestem świętym Antonim. Zamiast szukać możliwości pomocy ludziom, to się szuka papierów na Karnowskiego. Już szukano przez tyle lat. Mogą szukać dalej, nie ma problemu.
Proponuję zakopać podziały
Odpowiedź rzecznika rządu nastroiła go jednak pozytywnie. Rząd nie powiedział "nie", a on gotów jest usiąść i rozmawiać.
– Wiem, że niektórzy chcieliby podzielić Polskę, ale proponuję, abyśmy tutaj zakopali te podziały i zajęli się pomocą dla dzieci i obrazem Polski w świecie. Czekamy na kontakt z rządem. Jednak pojawiła się wiara, że Polska może pokazać, iż jest krajem solidarnym. Tak ja było to kiedyś – mówi naTemat.
Taka sopocka tradycja
Tu, w Sopocie, to naprawdę ważne. Każdy z moich rozmówców zaznacza, jak bardzo to miasto jest otwarte i jak bardzo szczyci się pomaganiem innym. To już taka sopocka tradycja. Po wojnie wielu mieszkańców przybyło z Wilna, Warszawy, innych miast. Znają wojenny los. – Mnie do pomocy ludziom ze Wschodu zapalił Maciek Płażyński. Myśmy często razem jeździli na Wschód. Tacy jesteśmy. Taki mamy urok – mówi o mieszkańcach miasta Karnowski.
Przypomnijmy, to Rada Miasta przyjęła rezolucję o pomocy uchodźcom, a prezydent się z nią zgodził i napisał do premier Szydło. Przez półtora miesiąca ten list nikogo nie interesował. A potem wybuchła burza. Aleksandra Gosk: – Te zarzuty pod adresem prezydenta, że uprawia grę polityczną, są mało poważne.
Przyjmujemy, pomagamy, chcemy współpracować
Że Sopot od dawna zajmuje się podobnymi sprawami, niech świadczy kilka faktów. Choćby taki, że od 2015 roku działa tu stały ponad 20-osobowy zespół, który zajmuje się sprawami uchodźców.
– Przyjmujemy co roku 50 dzieci z Białorusi, mieszkają u nas Polacy z Kazachstanu. Mamy rodzinę z Donbasu z dwójką dzieci, chodzą do szkoły i przedszkola. W maju spodziewam się polskich repatriantów, pierwsze dwie rodziny są wytypowane, chcielibyśmy przyjąć ich około 10. Czekamy na ustawę o repatriacji. Mamy nadzieję, że jak najszybciej zostanie przyjęta – mówi Karnowski. Podkreśla, że tu też chce z rządem współpracować. Tylko co na to rząd?
Napisz do autorki : katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
Jestem zadowolona, że oprócz działalności lokalnej na rzecz naszej społeczności, której profil i kierunek się nie zmienia, zajmuje stanowisko w sprawach innych, dotyczących całego kraju. Z tym stanowiskiem się zgadzam i jestem bardzo zadowolona, że nie mamy biernego prezydenta, który tylko pilnuje swojego stołka.
Jacek Karnowski
Nie umiemy pomagać ludziom. Pojawia się argument, że u nas też są biedni Polacy. Ale w Niemczech, Anglii też są biedni, i pomaga się Polakom, dostają socjal. Pomagano tez Polakom w okresie stanu wojennego. Zawsze można powiedzieć, że są biedni, ale takiej biedy jak tam, gdzie jest wojna, tu nie ma. U nas bezdomni są w stanie trafić do szpitala, a tam w Aleppo nie.
Aleksandra Gosk
To radni w rezolucji zobowiązali prezydenta do podjęcia działań prowadzących do możliwości niesienia pomocy poszkodowanym z Aleppo. Tylko 3 radnych PiS się wstrzymało. Mieliśmy też sygnały od mieszkańców, że chcą, byśmy pomogli dzieciom z Aleppo. A burza medialna jest efektem upublicznienia odpowiedzi rządu , który nie wyraża zgody na udzielenie określonej w sopockim apelu pomocy uchodźcom.