
Bardziej opłaca się być doradcą ministra niż niezależnym fachowcem pracującym w ministerstwie, wynika z ujawnionej listy płac Ministerstwa Finansów. Urzędnik w randze sekretarza stanu zarobi średnio 11 tys. brutto miesięcznie. Ale już szef gabinetu politycznego jest oczko wyżej w tabeli i wyciąga prawie 14 tys. miesięcznie.
Ministerstwo Finansów podało listę płac swoich pracowników. To uśrednione wartości brutto dla poszczególnych kategorii stanowisk. Możecie porównać ze swoimi pensjami tylko wcześniej zażyjcie dawkę waleriany czy suplementu diety na nerwy, bo nie będzie to bajka o tanim państwie. Praca politycznych doradców i asystentów wicepremiera Morawieckiego niejednokrotnie jest lepiej wyceniana niż ministerialnych specjalistów od ceł, podatków, stanowienia ustaw. Na tym samym poziomie zarabia szef kancelarii, starszy księgowy, czy dziekan w ministerstwie – wynika z tabeli płac.
Zadzwoniliśmy do politycznego gabinetu wicepremiera z pytaniem, czym konkretnie ostatnio się zajmowali jego pracownicy, w jakiej sytuacji okazali się niezbędni swojemu szefowi. Mieli podać dwa przykłady, ale mimo całego dnia namysłu nie odpowiedzieli.
Kompetencje pracowników gabinetów politycznych są niedookreślone, a w praktyce bardzo często zdarza się, że w skład gabinetów wchodzą pracownicy młodzi nierzadko bez jakiegokolwiek doświadczenia na rynku pracy. Zatrudnianie kilkunastu tysięcy pracowników politycznych, arbitralnie dobieranych również z punktu widzenia ich przygotowania merytorycznego, nie znajduje żadnego uzasadnienia i z uwagi na brak realizacji konkretnych zadań przez gabinety
Nie ma w tej chwili żadnego powodu, by zatrudniać kilkanaście tysięcy pracowników politycznych, bardzo różnie dobieranych.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
