Tusk kandydatem całej Grupy Wyszehradzkiej, Polska nie może go blokować – napisał czeski dziennik "Hospodarskie Noviny" wytykając polskiemu rządowi prosto w oczy to, co wszyscy wokół widzą lub wiedzą, tylko siedzą cicho. Mówiąc wprost - wszyscy wokół chcą Donalda Tuska jako szefa Rady Europejskiej, tylko nie Polska. Zapytaliśmy przedstawicieli Czech i Słowacji, co o tym myślą. Te dwa kraje, nasi najbliżsi sąsiedzi – z całej wyszehradzkiej czwórki – są najbardziej pozytywnie do niego nastawione. I najbardziej krytyczne wobec Polski.
Choć Grupa Wyszehradzka drży w posadach i ostatnio praktycznie nie istnieje, to zawsze jakaś solidarność naszego regionu była. Zachód, Wschód i Europa Środkowa. Tak przecież dzieli się tę środkową część kontynentu. Donald Tusk też był częścią tego podziału, bo jak się okazuje 3/4 Grupy Wyszehradzkiej uważało i nadal uważa go za swojego kandydata. Nie tylko Polski.
Dlatego, gdy rząd PiS coraz bardziej pokazuje, że na następną kadencję Tuska nie poprze, nasi sąsiedzi też zaczynają mówić coraz głośniej i krytyka się nasila – tu o tym piszemy. Bo oni widzą Tuska zupełnie inaczej. - On zna się na naszym regionie. W przeciwieństwie do polityków zachodnich, którzy zupełnie go ignorowali. Dziwię się, że Polska go nie popiera - mówi naTemat Martin Ehl, szef działu zagranicznego czeskich "Hospodarskich Novin".
Nie wiedziałem, przekażę koledze. Ondřej Houska to pisał (uśmiech).
Pokazaliście, że cały region go popiera, tylko nie Polska. Mocno wytknęliście polskiemu rządowi. Donald Tusk jest na tym stanowisku przedstawicielem całej Europy Środkowej?
Oczywiście. I dobrze, że tak jest. Czescy czy słowaccy dyplomaci też mówią, że jak rozmawia się z Tuskiem, on wie o co chodzi. On zna ten region, wie o nim coś, czego nie wiedzą politycy na Zachodzie. Z nim nie trzeba rozmawiać od podstaw o naszych problemach. To jest atut.
W kręgach politycznych jako osoba przychylna naszemu regionowi w sprawach unijnych. Gdyby było potrzebne poparcie polityczne, myślę, że nie byłoby z tym problemu. Gdy rozmawia się z ekspertami, z politykami, z osobami zajmującymi się polityką europejską, to oni wiedzą, że Tusk po prostu zwraca większą uwagę na nasz region. I można z nim na ten temat rozmawiać. W przeciwieństwie do polityków zachodnich, którzy zupełnie ignorowali Europę Środkową.
Inaczej ze zwykłymi ludźmi. W naszych mediach nie ma Tuska. Ci, którzy śledzą polską politykę, wiedzą, że był premierem, że było lepiej niż za Kaczyńskiego. Zwykli ludzie raczej z niczym szczególnym w sprawach europejskich go nie kojarzą.
Tak źle go oceniają?
Nie. Nie chodzi o Tuska. Nie chodzi też o to czy jest dobry, czy zły. Chodzi tylko o stanowisko i ogólne podejście społeczeństwa do UE. Bruksela jest dziś postrzegana inaczej, straciła wagę, większą kładzie się dziś na sprawy krajowe, nie tylko w Czechach. To samo jest w Polsce, to samo jest na Słowacji.
Czyli gdyby ktokolwiek inny był przewodniczącym Rady Europejskiej...
To byłoby tak samo. Dla przeciętnego człowieka nie ma to znaczenia. Ale politycy i eksperci w Czechach widzą, że Tusk zajmował się naszym regionem.
Mógłby być wspólnym kandydatem całej czwórki wyszehradzkiej na drugą kadencję?
Mógłby. On przynajmniej o tym regionie coś wie. Nie wiem tylko, czy jeszcze ta nasza czwórka istnieje. Głównie przez Węgry. Polska robi swoje, ale największym problemem są Węgry.
Dlaczego nie? Dla niego to wygodne. Tusk zna się na tym regionie. Nie muszą z Orbanem się lubić. Oni po prostu wiedzą o sobie, wiedzą, czego się po sobie spodziewać. Tusk nie jest związany Niemcami czy Francją, czyli z silnymi państwami. Czyli jest kandydatem, który musi szukać kompromisu.
A polski rząd nie chce. Rozumie pan to?
Dziwi mnie ten brak poparcia. Znam sytuację w Polsce, rozumiem, dlaczego tak się dzieje. Ale do tego momentu myślałem, że Polska jest w stanie poprzeć Polaka na tak wysokim stanowisku tylko dlatego, że jest Polakiem. Jeżeli ten podział w polskim społeczeństwie i polityce jest tak głęboki to naprawdę się dziwię, bo dla Polski może być jeszcze gorzej.
Co ma pan na myśli?
Mogłoby być znacznie gorzej, gdyby zamiast Tuska pojawił się inny kandydat na szefa Rady Europejskiej. Nie widziałem i nie słyszałem, żeby Tusk był szczególnie zaangażowany w dyskusję wokół Trybunału Konstytucyjnego. Ponieważ jest Polakiem ma dystans do tej sytuacji. Mam wrażenie, że on nie angażuje się mocno w sprawy polskie. Gdyby prezydentem Rady Europejskiej został ktoś inny, mógłby jednak się angażować. Na przykład Niemiec albo Francuz. Wtedy dla Kaczyńskiego byłoby gorzej, bo krytyka byłaby większa. Mogłyby być większe naciski na Polskę. Mógłby być podnoszony temat praworządności w Polsce.
Czyli, z perspektywy Czech, Tusk na czele Rady Europejskiej byłby na rękę dla polskiego rządu?
Tak. Jeśli ktoś na tak wysokim stanowisku nie wypowiada się na temat Polski to już dla Kaczyńskiego zwycięstwo. W tym sensie, że z tej strony nie krytykowano by Polski. Komisja Europejska krytykuje Polskę na co dzień. Ale z urzędu Tuska takiej krytyki nie słyszałem. Do tej pory Tusk się dystansował.
To z tej perspektywy może lepiej go nie popierać...
Popierać. Z innych powodów oczywiście.
Na Słowacji patrzą podobnie
Przenosimy się na Słowację. Tu również mówią, że Donald Tusk jest przedstawicielem całego regionu. Jest dobrze oceniany. Trudno znaleźć jego przeciwników. Tu również jest zdziwienie, że Polska inaczej do tego podchodzi i stare polityczne sprawy biorą górę ponad interes narodowy. - Wybór Tuska jest również korzystny dla Słowacji - mówi nam Grigorij Mesežnikov, szef Instytutu Spraw Publicznych w Bratysławie.
Jak Donald Tusk jest oceniany na Słowacji?
Grigorij Mesežnikov: Bardzo pozytywnie. Nie spotkałem się z żadnym sprzeciwem wobec niego, nie słyszałem słów krytyki ze strony klasy politycznej czy ekspertów politycznych. To moja osobista obserwacja. Myślę jednak, że oficjalne stanowisko rządu Słowacji byłoby takie samo.
Fakt, że to Polak jest na tym stanowisku, ma znaczenie dla Słowacji?
Zdecydowanie tak. On jest przedstawicielem całej Europy Środkowej. Jest bardzo proeuropejski, krytyczny wobec Rosji, wobec populizmu. To człowiek, który wie, na czym polega proces transformacji, zmiany geopolityczne. Jego wybór był bardzo korzystny również dla Słowacji. Choć wcześniej mocno był zaangażowany w politykę krajową, jest dziś naprawdę europejskim politykiem.
A Polska nie chce go poprzeć na kolejną kadencję. Jak to odbierane jest na Słowacji?
Część polskich polityków wciąż postrzega go jako aktora krajowej sceny politycznej ostatnich lat. Z jednej strony to zrozumiałe, bo będąc premierem, był naprawdę bardzo aktywny. PiS go krytykuje, ale według mnie posiadanie swojego przedstawiciela na tym stanowisku powinno być w narodowym interesie Polski. Nawet jeśli politycznie czy ideologicznie nie jest on w pełni zgodny z polityką rządu. Myślę, że byłoby dobrze również dla Europy Środkowej i dla Unii Europejskiej w ogóle, gdyby Polska go poparła.
Podsumowanie
Od końca 2015 roku do dziś Polska nie tylko była wielokrotnie krytykowana za granicą, ale też zmieniła się jej pozycja w UE, jej postrzeganie przez inne kraje, nie mówiąc o narażaniu się na śmieszność, żeby przytoczyć tylko ostatni przypadek San Escobar. Ale gdy Polska nie poprze Polaka to będzie wstyd. I może być największy ze wszystkich.
Napisz do autorki : katarzyna.zuchowicz@natemat.pl