
Wet za wet. Oko za oko. Ząb za ząb. Polityczne walki w Trzebnicy zaostrzają się coraz mocniej. Parę miesięcy temu Rada Powiatu przyznała staroście ż PiS podwyżkę pensji o 100 proc. Potem uchwałę w tej sprawie unieważnił wojewoda (też z PiS), ale radni i tak uchwalili wzrost wynagrodzenia. Teraz nastąpił zwrot – Rada Powiatu obniżyła staroście pensję. O tyle samo, o ile wcześniej podniesiono.
Po pierwsze niska pensja jest spowodowana oceną negatywną pracy zarówno starosty, jak i całego zarządu. Po drugie – jest to konsekwencją ucieczki radnych PIS-u i lokalnego klubu burmistrza Trzebnicy Marka Długozimy z posiedzenia Rady.
Całe to zdarzenie trudno interpretować inaczej niż jako zemstę w samorządowej wojnie, która w Trzebnicy toczy się od dawna, a zaczęła się w 2014 r. od głosowania z wyborem starosty. PO wraz z koalicjantami miała 11 głosów, polityczni przeciwnicy 10. Wydawało się, że powinien zwyciężyć dotychczasowy starosta z Platformy, ale wynik zaskoczył samorządowców: wygrał Waldemar Wysocki z PiS – w przeszłości nauczyciel radnego PO, co złośliwie wypomina mu w politycznych sporach.
Później radni PiS postanowili wykonać skok na kasę i podwyższyli staroście Wysockiemu pensję o 100 proc. do ponad 12 tys. złotych i do tego z wyrównaniem sięgającym 70 tys. Radni PO nazwali to "programem PiS – rodzina na swoim". "Program" ukrócił wojewoda dolnośląski, unieważniając uchwałę o podwyżce i nakazując zwrot nienależnie pobranych pieniędzy. Radnym PiS nie zabrakło jednak pomysłowości i znów wzięto przykład z wybrańców narodu przy Wiejskiej. Tak jak 16 grudnia Marek Kuchciński ogłosił przerwę w obradach, a potem głosowania przeprowadził w Sali Kolumnowej, tak w Trzebnicy ogłoszono przerwę, żeby polityczni oponenci starosty wyszli i nie przeszkadzali w podjęciu uchwały. No i znów staroście podniesiono pensję o 100 proc.
Wynagrodzenie, jakie zostało wczoraj ustalone staroście Wysockiemu, jest faktycznie bardzo niskie. Jednakże jest wprost proporcjonalne do efektów jego pracy.
Napisz do autora: tomasz.lawnicki@natemat.pl
