Wet za wet. Oko za oko. Ząb za ząb. Polityczne walki w Trzebnicy zaostrzają się coraz mocniej. Parę miesięcy temu Rada Powiatu przyznała staroście ż PiS podwyżkę pensji o 100 proc. Potem uchwałę w tej sprawie unieważnił wojewoda (też z PiS), ale radni i tak uchwalili wzrost wynagrodzenia. Teraz nastąpił zwrot – Rada Powiatu obniżyła staroście pensję. O tyle samo, o ile wcześniej podniesiono.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Momentami było wręcz kabaretowo. Radny PO, który zgłaszał wniosek o obniżkę pensji, nie bardzo wiedział, którą wcześniejszą uchwałę chciałby unieważnić oraz od kiedy obniżka ma wejść w życie. Na gorąco zgłaszał autopoprawki do projektu. Wypisał mu się długopis i notował ołówkiem. Z obniżeniem pensji staroście Waldemarowi Wysockiego radnym PO się pospieszyło w chwili, gdy radni PiS opuścili salę obrad.
Dlaczego opuścili, o tym za chwilę. Najpierw parę słów o wynagrodzeniu starosty. Zgodnie z uchwałą radnych, ma ono wynieść 6300 zł brutto. Jak podano w dokumencie, wynagrodzenie zasadnicze to 4,5 tys. zł, dodatek funkcyjny 0 zł, a dodatki specjalny i za wieloletnią pracę wynoszą po 900 zł (razem 1800 zł). Uzasadnienia obniżki żadnego nie podano. Radny Damian Sułkowski na sesji powiedział o tym projekcie tyle: "myślę, że jest w 100 proc. trafny". W rozmowie z naTemat radny PO wytłumaczył, że powody były dwa.
Wojna (prawie) 3-letnia
Całe to zdarzenie trudno interpretować inaczej niż jako zemstę w samorządowej wojnie, która w Trzebnicy toczy się od dawna, a zaczęła się w 2014 r. od głosowania z wyborem starosty. PO wraz z koalicjantami miała 11 głosów, polityczni przeciwnicy 10. Wydawało się, że powinien zwyciężyć dotychczasowy starosta z Platformy, ale wynik zaskoczył samorządowców: wygrał Waldemar Wysocki z PiS – w przeszłości nauczyciel radnego PO, co złośliwie wypomina mu w politycznych sporach.
– Zaczęło się od oszustwa ze strony koalicjanta z PSL-u, który zagłosował na kandydata PiS-u. Ta osoba nawet pokazywała nam, że zagłosowała na starostę z PO, ale potem to zamazała i wrzuciła do urny już inny głos – wspominał w rozmowie z naTemat radny Sułkowski. Sprawę zgłoszono nawet w prokuraturze, ale ona nie doszukała się fałszerstwa w głosowaniu.
Potem było już tylko jak w politycznym thrillerze: co chwilę zwrot akcji. I co chwilę samorządowcy brali przykład z tego, co dzieje się w Sejmie. Raz PO podjęła próbę przewrotu, stosując ten sam manewr, jakim posłużyli się posłowie PiS w sprawie wybranych w poprzedniej kadencji sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Po prostu przegłosowano unieważnienie uchwały o wyborze Waldemara Wysockiego na starostę. Wówczas wybrano nowego starostę, byłego posła PO Marka Łapińskiego i w powiecie zaczęła się dwuwładza. I Wysocki, i Łapiński przekonywali, że są starostami i nie zamierzali ustąpić. Sprawę uciął wojewoda i unieważnił uchwały podjęte głosami radnych PO.
Jedni wychodzą, drudzy głosują
Później radni PiS postanowili wykonać skok na kasę i podwyższyli staroście Wysockiemu pensję o 100 proc. do ponad 12 tys. złotych i do tego z wyrównaniem sięgającym 70 tys. Radni PO nazwali to "programem PiS – rodzina na swoim". "Program" ukrócił wojewoda dolnośląski, unieważniając uchwałę o podwyżce i nakazując zwrot nienależnie pobranych pieniędzy. Radnym PiS nie zabrakło jednak pomysłowości i znów wzięto przykład z wybrańców narodu przy Wiejskiej. Tak jak 16 grudnia Marek Kuchciński ogłosił przerwę w obradach, a potem głosowania przeprowadził w Sali Kolumnowej, tak w Trzebnicy ogłoszono przerwę, żeby polityczni oponenci starosty wyszli i nie przeszkadzali w podjęciu uchwały. No i znów staroście podniesiono pensję o 100 proc.
Głosowania bez opozycji odbyły się w ostatnich dniach ubiegłego roku, rewanż nastąpił wczoraj. Przeciwnicy starosty z PiS złożyli wniosek o jego odwołanie. Zwolennicy zaś, aby uniemożliwić zrzucenie Waldemara Wysockiego ze stołka, przy wtórze okrzyków z epitetami, opuścili salę obrad.
Na 11 głosujących 11 było za odwołaniem starosty. Ale, ze względu na nieobecność 10 radnych, uchwała nie ma żadnego znaczenia. Co innego z uchwałą o obniżce pensji.
6300 brutto to na tle zarobków innych starostów z miast o podobnej wielkości niewiele. Pensje starostów w całym kraju najczęściej sięgają kilkunastu tysięcy złotych i opcja polityczna nie ma tu znaczenia. Na przykład starosta w Kutnie (polityk, który kandydował z PO) zarabia 11 320 zł, starosta łęczycki (PSL) 10 628 zł, starosta w Wieliczce (PiS) 12 297 zł.
Radni Platformy w Trzebnicy tłumaczą jednak, że w tym mieście sytuacja jest inna, choćby ze względu na wielomilionowy dług szpitala.
Jeśli trzebniccy radni i jednej, i drugiej strony konfliktu nadal będą brać przykład z posłów, to nie wróży to nic dobrego dla przyszłości powiatu.
Po pierwsze niska pensja jest spowodowana oceną negatywną pracy zarówno starosty, jak i całego zarządu. Po drugie – jest to konsekwencją ucieczki radnych PIS-u i lokalnego klubu burmistrza Trzebnicy Marka Długozimy z posiedzenia Rady.
Damian Sułkowski
radny powiatu trzebnickiego
Wynagrodzenie, jakie zostało wczoraj ustalone staroście Wysockiemu, jest faktycznie bardzo niskie. Jednakże jest wprost proporcjonalne do efektów jego pracy.