Ekolodzy twierdzą, że minister Szyszko jest groźniejszy niż kornik drukarz, który pożera Puszczę Białowieską. Przygotowana przez niego ustawa, pozawala bowiem na szybką wycinkę drzew i trudno z nią walczyć. Ale nie za wszystkie siekierezady w miastach odpowiada minister środowiska. Często wina leży zupełnie gdzie indziej. Za wieloma wycinkami stoją samorządowcy, albo prywatni właściciele posesji czy terenów, na których rosną drzewa. Tak jest choćby w sprawie głośnej wycinki drzew z głównej alei warszawskiego ZOO.
Jan Mencwel ze stowarzyszenia Miasto jest Nasze na falach oburzenia wycinką drzew w wielu miejscach Polski, za którą stoi #LexSzyszko zaalarmował na Facebooku, że „w warszawskim ZOO wycinają właśnie kilkudziesięcioletnie, ogromne drzewa w głównej alei i jeszcze nazywają to modernizacją”. „Nie, to już nie jest #efektSzyszko, bo to nie teren prywatny. To stary dobry #topórHGW i #topórOlszewskiego przez który padło w ostatnich latach ponad 150 tysięcy drzew w stolicy. Jeszcze nigdy dokonania PO-PiSu nie były tak widoczne gołym okiem, jak dzisiejszego dnia w Warszawie” – napisał.
Mencwelowi odpowiedział szybko wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski. Wyjaśnił, że nie jest to związane z nową ustawą, która pozwala na wycięcie drzew bez formalności na swojej posesji, ale ze złym stanem roślinności.
„Tylko w ubiegłym roku mieliśmy ponad 10 wykrotów, które o mało co nie doprowadziły do tragedii. Drzewa mają wskazania do wycinki już od kilku lat. To dlatego od kilku lat sukcesywnie dosadzamy nowe drzewa na terenie ZOO. Tylko w ubiegłym roku posadziliśmy ponad 200 sztuk – świerki, dęby szypułkowe, brzozy, lipy, buki, daglezje” – wyjaśnił wiceprezydent.
ZOO przyjazne dla niepełnosprawnych
„Celowo dobierane były gatunki nie tylko rodzime, ale również bardziej odporne na zmieniające się warunki atmosferyczne. Drzewa w dobrej kondycji będą przesadzane w inne miejsca na terenie ZOO. Łącznie w ramach obecnych prac posadzimy na terenie ZOO: 436 nowych drzew, 17 291 sztuk krzewów. Sadzonki drzew będą w następujących parametrach: obwód 25-30 cm, wysokość 5-6 m.” Wiceprezydent dodaje, że posadzone zostaną nowe drzewa: klony i graby pospolite, które dobrze sprawdzają się na Bulwarach Wiślanych” – dodał Olszewski.
Na stronie miasta stołecznego Warszawa czytamy, że dzięki przeprowadzonym pracom komunikacyjny "kręgosłup" stołecznego ogrodu stanie się przyjazny dla osób z niepełnosprawnościami, a wokół niego pojawi się mała architektura i nowa roślinność.
„Remont alei głównej jest konieczny, gdyż pochodząca z lat 50. ubiegłego wieku asfaltowa nawierzchnia jest w bardzo złym stanie. Asfalt miejscami jest zniszczony, popękany, a także przerośnięty korzeniami zbyt blisko rosnących drzew. Środkiem alei przebiega ciąg pieszo-jezdny, natomiast po bokach wydzielone są chodniki. Chodniki w stosunku do drogi są wyniesione, co na całym odcinku alei stanowi barierę architektoniczną dla zwiedzających poruszających się na wózkach, rodziców z małymi dziećmi oraz pracowników parku. To zmieni się podczas remontu. W wyniku prac modernizację przejdą również podziemne instalacje techniczne” – czytamy.
Jakimi jeszcze argumentami posiłkuje się miasto w sprawie wycinki topoli przy głównej alei w ZOO? "Topole osiągnęły już swoją biologiczną granicę wieku – mają ok. 70 lat. Ponadto rosną one w bardzo niewielkiej odległości od modernizowanej alei. Przez to drzewa psują istniejącą nawierzchnię. W czasie remontu prowadzone będą głębokie wykopy, co z kolei może wpłynąć na osłabienie, czy też uszkodzenie systemu korzeniowego. To może stanowić realne zagrożenie dla życia i zdrowia zwiedzających, pracowników i zwierząt" – wyjaśniono w komunikacie.
Miasto przekonuje, że o tym jak jak duże zagrożenie mogą stanowić stare topole pokazała zeszłoroczna, czerwcowa nawałnica. Wichura, która przeszła nad stolicą 17 czerwca nie ominęła ZOO. Krajobraz jaki po sobie zostawiła był jak po huraganie: zwalone drzewa, połamane wielkie gałęzie, leżące na alejkach wielkie konary. Na szczęście nikomu ze zwiedzających, pracowników, ani żadnemu z mieszkańców zoo nic się nie stało” – czytamy.
„Z uwagi na bezpieczeństwo zwiedzających (dużo wiszących gałęzi) ogród zoologiczny został tego dnia zamknięty. Do uprzątnięcia były m.in. dwa wielkie drzewa, które zostały wyrwane z korzeniami i powalone (w tym topola w alei głównej), 10 drzew miało połamane korony, a mnóstwo gałęzi tarasowało alejki lub wisiało na drzewach. Samych połamanych gałęzi wywieziono 10 przyczep” – tłumaczy miasto.
Po tych wyjaśnieniach Mencwel edytował swój wpis. „Podobno (zaznaczam, ze nie ma na to na razie dowodów, ale sprawdzamy) drzewa jako 60-70 letnie topole były niebezpieczne i stąd ta wycinka. Nawet jeśli faktycznie to konieczne, to mogli to wycinać sukcesywnie, zaczynając od tych w najgorszym stanie, dając podrosnąć nowym nasadzeniom, a nie pozbawiać nas nagle całej alei starych drzew. Nawet na tych zdjęciach widać że nie wszystkie były próchnem.”