
Czy kroje i kolory zaczerpnięte z szaf pensjonarek, księżniczek Disneya i nastolatek z amerykańskich filmów są manifestacją niechęci do biurowego dress code’u? A może raczej rodzajem wabika leżącym na antypodach głębokich dekoltów i pończoch. Być może to po prostu próba zabawy modą, do której nieustannie zachęcają kobiece magazyny?
Relacja z premiery sezonu. Naczelna powiernica wszystkich celebrytek w pastelowej stylizacji „na podduszonego kanarka” dopełnionej frywolnym końskim ogonem, zadaje rozmówcom pytania równie infantylne, co barwa jej głosu.
Wzruszona solenizantka przymierza prezent od przyjaciółek, bransoletkę z zawieszkami – jest serduszko, babeczka nadziewana cyrkoniami, czterolistna koniczyna. I cyfra. 35.
Look book młodej, polskiej marki. Mieszkanie w paryskim stylu, stonowane kolory. Krótkie spódniczki, bufiaste rękawki, pod szyją koronkowe kołnierzyki albo falbanki. „Kobiecość i klasa na co dzień” głosi zdawkowy opis.
Napisz do autorki: helena.lygas@natemat.pl
