"Nie wdychać rozpylonej cieszy" – takie zdanie można znaleźć na etykietach łazienkowego odświeżacza powietrza. Jak na napis na opakowaniu pachnidła brzmi to równie absurdalnie, co groźnie. Badania dowodzą, że odświeżacze powietrza mogą wywoływać astmę i powodować raka, dym kadzideł jest bardziej trujący od nikotynowego, a świece zapachowe zanieczyszczają powietrze w mieszkaniu bardziej niż gdybyśmy codziennie rozsiadali się przy zamkniętych oknach z papierosem. Czy istnieje zatem sposób, by w naszych domach zapanowała świeżość bez chemicznej wkładki? Tak! Zdradzamy, jak to zrobić.
O ile użycie odświeżacza w sprayu po wizycie w toalecie bywa koniecznością, o tyle w naszych zapachowych fanaberiach zabrnęliśmy naprawdę daleko. Olejki zapachowe w eleganckich szklanych flakonach z drewnianymi patyczkami mają "robić klimat" w sypialni, lukususowe świece zapachowe często zaskakują nas już w przedpokojach, a w łazienkach roztacza się aromat prosto z elektrycznego gniazdka lub, co gorsza, z plastikowego pojemnika z żelowym wkładem. A co konkretnie pachnie w odświeżaczach? Chyba nikt z nas nie łudzi się, że są to aromaty naturalne – że spray o zapachu leśnym ma cokolwiek wspólnego z igliwiem, a cytrusowe kulki żelowe z pomarańczami czy cytryną? To, co wyczuwalne nosem to kompozycje zapachowe zamawiane przez producentów odświeżaczy u producentów perfum.
Zapach wpływa na nasz nastrój – to zrozumiałe. Jednak lepiej byłoby gdyby nie pozostawiał uszczerbku na naszych zdrowiu. Tymczasem na odświeżacze powietrza wydajemy ok. 300 mln zł rocznie, z czego jedną trzecią tej kwoty na odświeżacze w sprayu, czyli te, które w swoim składzie mają mieszanki gazów propan butan spotykane też w zapalniczkach czy naszych domowych kuchenkach gazowych. Ale to dopiero początek...
Co tak pięknie pachnie? Ach, to rakotwórczy formaldehyd
Wszystko zaczęło się od burzy wokół badań naukowców z Emory University w Atlancie (Atlanta Allergy & Asthma Clinic), którzy w popularnych odświeżaczach powietrza znaleźli groźne chemikalia, mogące wywoływać przekrwienie błony śluzowej nosa, kichanie i katar, a w konsekwencji długotrwałego wdychania również astmę. Co więcej, prawie wszystkie odświeżacze powietrza zawierają dwuchlorobenzen, rakotwórczy związek chemiczny składający się z chloru i benzenu. Jest też formaldehyd, kamfora, alkohol beznylowy, dichlorobeznen, etanol, naftalen, fenol, limonen, są destylaty ropy naftowej, beznyny, flatany (sole i estry kwasu ftalowego, które stanowią bazę dla lakierów i farb ftalowych oraz klejów) i wiele innych obco brzmiących nazw, za którymi kryją się związki chemiczne wywołujące choroby tak samo szybko i skutecznie, co palenie papierosów, o wdychaniu smogu nie wspominając.
Ftalany – od 50 lat obecne w składzie plastiku, wykładzin, foliowych opakowań, detergentów i... odświeżaczy powietrza. Wdychanie ftalanów powoduje raka piersi, uszkodzenia płodu, zaburzenia równowagi hormonalnej, a jeśli będziemy mieli dużo szczęścia to "tylko" alergie i podrażnienie dróg oddechowych. Próżno ich szukać na etykiecie – nie istnieje prawny obowiązek informowania o zawartości ftalanów w produktach.
Kolejne obciążające zarzuty wobec domowych pachnideł przytacza Meik Wiking w swej bestsellerowej publikacji "Hygge. Klucz do szczęścia". Autor pisze, że jedna świeczka zanieczyszcza domowe powietrze bardziej niż uliczny ruch samochody. Podkreśla, że po paleniu zwykłej świecy trzeba dobrze wywietrzyć pokój, a Duńczycy rozkochani w proekologicznych inicjatywach nawet nie myślą, by używać świeczek zapachowych. Te, nasączone sztucznymi olejkami eterycznymi, uznawane są przez wyznawców hygge za największe zło. Pytanie zatem, czy naprawdę odświeżacze i wszelkie pachnidła są nam potrzebne? Okazuje się, że bardziej niż mogłoby nam się wydawać.
Charles Duhigg w "Sile nawyku", publikacji, która udowadnia, że absolutnie wszystko, co robimy jest wynikiem przyzwyczajenia, przytacza historię powstania pierwszych odświeżaczy powietrza. Kiedy w Stanach wynaleziono spray, który skutecznie niwelował brzydkie domowe zapachy, wielkim zaskoczeniem dla właścicieli marki była całkowita klapa nowego produktu. Choć z badań rynku jasno wynikało, że ludziom doskwierają domowe "smrodki", a produkt niezawodnie je niwelował, Amerykanie nie zadowolili się nim. Okazało się, że brak przykrych zapachów to za mało do pełnej satysfakcji, a kropką nad i po wysprzątaniu całego mieszkania nie jest błyszczące okno czy lśniące blaty kuchenne, lecz ładny wyraźny zapach. Gdy producenci dodali do swojego rewolucyjnego sprayu nutę zapachową, odświeżacz natychmiast zyskał rzeszę fanów. Potrzeba odczuwania porządku w mieszkaniu wszystkimi zmysłami, nie tylko wzrokiem, stała się nawykiem tak silnym, że dziś jesteśmy w stanie wydawać krocie na trujące chemikalia. Byleby tylko pachniało czystością i luksusem.
Mniejsze zło, czyli jak wybrać bezpieczne świece zapachowe
A propos luksusu - na szczęście świece zapachowe, chyba najelegantsza z wersji odświeżaczy powietrza zdaje się być najmniejszym złem. Świeca w porównaniu z szeregiem silnie alergizujących odświeżaczy w sprayach i olejkach ma najmniej toksyczny skład – wszak to tylko wosk lub parafina i olejek zapachowy, a że syntetyczny, no cóż, trudno. Okazuje się, że spośród przedstawicieli świec zapachowych można wybrać naprawdę bezpieczną. Przede wszystkim wybieraj świecie z naturalnego wosku pszczelego lub sojowego, czyli świecie ekologiczne – podczas spalania wytwarzają one najmniej sadzy, o której pisał Meik Wiking porównując świece do spalin samochodowych. Świece wykonane z parafiny mogą podrażniać drogi oddechowe. Oto kilka przykładów świec, które możecie palić do woli (nie zapominając o wietrzeniu mieszkania!).
Warto wiedzieć!
Pozyskiwanie olejków zapachowych z lawendy jest trudne i kosztowne, dlatego w większości odświeżaczy zapach lawendy pochodzi z laboratorium. Zapachy kawy, herbaty i czekolady w ogóle nie występują w przyrodzie w formie olejów, więc każde pachnidło o jednym z tych aromatów jest sztuczne. Za to olejki sosnowe i pomarańczowe są tanie, zatem ich naturalne wersje są w produkcji odświeżaczy stosowane bardzo często.
Zrób sobie odświeżacz
Tak, nietoksyczny i skuteczny odświeżacz powietrza niemal w każdej formie można zrobić w domu samodzielnie, oszczędzając przy tym kilkukrotną wartość wszystkich pachnideł, jakie mamy w mieszkaniu. Jako inspiracje traktujmy własną kuchnię oraz półkę z naturalnymi olejkami eterycznymi w aptece lub sklepie zielarskim, w zależności od tego, co lubimy. Naturalne olejki działają antybakteryjnie, przeciwbólowo i relaksująco, a więc są dokładną przeciwnością chemicznych odświeżaczy. A przy okazji są naprawdę tanie. To najprawdziwsza odtrutka na toksyczne pachnidła. Wąchajcie na zdrowie!
Domowy spray odświeżający na dwa sposoby
Zaparzona zielona herbata z sokiem z cytryny doskonale niweluje przykre zapachy i nadaje domowemu powietrzu świeżości oraz cytrusowego aromatu. Wystarczy mieszankę rozpylić za pomocą pojemnika z atomizerem.
Wybrany naturalny olejek eteryczny rozcieńczony z wodą może z kolei zastąpić na popularne eleganckie zapachy do sypialni czy salonów. Co więcej, olejek możemy dolewać również do wody w żelazku czy nawilżacza powietrza. W ten sposób zapach będzie "wchodził" we wszystkie zakamarki naszego mieszkania, także do szafy.
Domowa świeca zapachowa
Przekrój pomarańczę na pół i postaw na stole czarną kropką w dół. Wydrąż miąższ i zjedz, jednak uważaj, by środek błony pozostał w całości. To będzie knot świecy. Półokrągłą pozostałość zalej oliwą. Pachnie wybitnie!
Domowy odświeżacz "stacjonarny"
Do pustego pojemniczka wsypujemy sodę oczyszczoną. Dolewamy kilka kropel olejku eterycznego i przykrywamy pojemnik materiałem lub papierem – naciągamy i związujemy dookoła tak, jakbyśmy ozdabiali słoiki. Soda pochłonie zapachy, a olejek eteryczny nada ulubiony aromat. Tego typu odświeżacze sprawdzają się przede wszystkim w małych pomieszczeniach, np. łazienkach, lodówkach czy szafach.
Napisz do autorki: ewa.bukowiecka-janik@natemat.pl