Wychodzą na jaw nowe okoliczności wypadku. Kierowca rządowej limuzyny nie miał prawa jechać.
Wychodzą na jaw nowe okoliczności wypadku. Kierowca rządowej limuzyny nie miał prawa jechać. Fot. YouTube.com/oświęcimski oświęcimski

Funkcjonariusz BOR, który prowadził rządową limuzynę, najprawdopodobniej rozpoczął pracę wcześniej niż oficjalnie podano. Miał obowiązek skończyć prace kilkadziesiąt minut przed wypadkiem w Oświęcimiu.

REKLAMA
Wczoraj Włodzimierz Krzywicki z Prokuratury Okręgowej w Krakowie poinformował, że odczytano dane z rejestratora audi A8. Nie odpowiedział jednak na pytanie dziennikarzy, z ilu urządzeń udało się sczytać dane.
Tymczasem na jaw wychodzą nowe okoliczności wypadku, które zaprzeczają oficjalnym informacjom, zwłaszcza tym podawanym przez ministra Mariusza Błaszczaka.
Przypomnijmy: do wypadku doszło w Oświęcimiu, 10 lutego, ok. godz. 18.30. Kierowca rządowej limuzyny uderzył w fiata seicento, a następnie w drzewo. Oprócz ogólnych potłuczeń Beacie Szydło nic się nie stało, poważniejszy uraz odniósł jeden z BOR-owców. Dzień po wypadku minister Błaszczak, szef MSWiA zapewniał: – Kierowca, który prowadził pojazd z Beatą Szydło, doskonale znał ten samochód. Był szkolony do jego kierowania. Rozpoczął służbę o godz. 18., więc to był początek jego służby.
Zdaniem Wirtualnej Polski minister mija się z prawdą. Jak ustalił portal, kierowca stawił się do pracy znacznie wcześniej, bo o godz. 6. Co więcej do biura BOR-u musiał dojechać spoza Warszawy. Najprawdopodobniej wstał o godz. 4. Według oficjalnych informacji rządowa kolumna wyjechała z Warszawy na krakowskie lotnisko o godz. 7.29. WP.PL podkreśla, że kierowca powinien skończyć prace kilkadziesiąt minut przed wypadkiem.
Zgodnie z rozporządzeniem poprzedników Błaszczaka, jego podwładny nie powinien dalej prowadzić rządowego audi. Te ustalenia rzucają cień na ministra. Jego dymisji domagali się posłowie Borys Budka i Marek Sowa. Ich zdaniem Mariusz Błaszczak ponosi odpowiedzialność za wypadek.
Poseł Budka w rozmowie z nami podkreślił skandaliczne, jego zdaniem, zachowanie ministra, dla którego ważniejsza była obecność na miesięcznicy, niż wypadek z udziałem premier RP.
źródło: wp.pl

Napisz do autora: wlodzimierz.szczepanski@natemat.pl