– To daje do myślenia – stwierdził udzielając fachowego wywiadu mediom braci Karnowskich tuż po tym, gdy Cezary Gmyz opublikował swój głośny tekst o
trotylu na wraku tupolewa. Gdy kilka miesięcy później prowadząca śledztwo w sprawie
katastrofy smoleńskiej Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, iż
śladów materiałów wybuchowych nie znaleziono, mjr Robert T. w prawicowych mediach podważał te prokuratorskie ustalenia. Brał też udział w posiedzeniach stworzonego przez Antoniego Macierewicza parlamentarnego zespółu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej.