Andrzej Duda chciał tylko pojeździć na nartach, a tu takie zamieszanie.
Andrzej Duda chciał tylko pojeździć na nartach, a tu takie zamieszanie. Fot. Marek Podmokły / Agencja Gazeta

Informacja o piątkowym, a do tego wielkopostnym apetycie pobożnego prezydenta na kiełbaskę, zatacza coraz szersze kręgi. Do sprawy odniosła się nawet Kancelaria Prezydenta, ale okazuje się, że dla Andrzeja Dudy jest nadzieja na skosztowanie mięsa nawet w Wielki Piątek. Ale nic za darmo - w zamian głowa państwa musi uszanować warunki dyspensy, które postawił jezuita.

REKLAMA
"Daję panu dyspensę na jedzenie kiełbasy w Wielki Piątek, byle pan tylko nie łamał konstytucji" – napisał ojciec Krzysztof Mądel na Twitterze. We wpisie oznaczył samego prezydenta, a że Andrzej Duda z Twittera korzysta wyjątkowo chętnie, możemy mieć pewność, że ta propozycja do niego dotrze.
Afera z niewinną kiełbaską zaczęła się w piątek, czyli postny dzień, a na dodatek w okresie Wielkiego Postu. "Tygodnik Podhalański" ustrzelił fotkę, na której prezydent w tym dniu zajada się mięsem na szczycie Kasprowego Wierchu. Dziennikarze tygodnika chcieli być zabawni i uznali, że górale nie będą zadowoleni, jak się dowiedzą o posiłku prezydenta. Jak się okazało, najbardziej niezadowolona była Kancelaria Prezydenta, która za to zdjęcie urządziła awanturę redakcji tygodnika. Zdaniem doradcy prezydenta Duda konsumuje faszerowanego pomidora.

Napisz do autora: piotr.rodzik@natemat.pl