Mitja Okorn - od 10 lat związany z Polską reżyser nakręci hollywoodzki wyciskacz łez.
Mitja Okorn - od 10 lat związany z Polską reżyser nakręci hollywoodzki wyciskacz łez. Fot. Jan Rusek / Agencja Gazeta

Pochodzi ze Słowenii, od 10 lat pracuje i żyje w Polsce. Wyreżyserował "Listy do M." i "Planetę Singli", na które do kin chodziły tłumy. Prestiżowe "Variety" umieściło go wśród europejskich artystów wartych uwagi. W tym roku nakręci film z Carą Delevingne i synem Willa Smitha, Jadenem.

REKLAMA
Słoweniec w Warszawie
Mitja urodził się w 1981 r. w Kranju na Słowenii. 17 lat temu debiutował filmem dokumentalnym "Not sponsored", potem był krótki metraż "Be Flexible", następnie - w 2005 - fabuła "Tu pa tam", ku zdziwieniu wszystkich, wielki lokalny przebój. Mimo sukcesu, wkrótce Okorn znalazł się w Polsce. Rodzima kinematografia zatrzasnęła mu drzwi przed nosem. Usłyszał, że jest utalentowany i jakoś sobie poradzi. Inne zdanie na ten temat ma polska branża filmowa.
TVN powierzył Mitji reżyserowanie "39 i pół". Serial o prawie 40-latku, który próbuje odnowić relację z byłą partnerką i synem, jednocześnie pozostać młodym duchem, okazał się złotym strzałem stacji. Był 2008 rok, a 27-letni wtedy reżyser zakochał się w Polsce. Z kilku powodów.
Mitja Okorn, fragment wywiadu dla Finance.si
za: pb.pl

Umieszczanie pieniędzy w rajach podatkowych uważam za całkiem normalne, ja też to poniekąd zrobiłem, przeprowadzając się do Polski. Nie jest tu może tak jak w Panamie, ale w porównaniu ze Słowenią Polska to raj podatkowy.

Dlaczego mam pracować po 20 godzin dziennie, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku, by na koniec połowę tego, co zarobiłem, oddać niekompetentnym politykom? Nie ma mowy. Panamo, Polsko, nadchodzę.

W cytowanym wywiadzie nie ukrywał też, że nasz kraj daje mu większą wolność artystyczną. Polaków uważa zaś za optymistów i pozytywnych buntowników, którzy wbrew wszystkiemu robią swoje. Wyraźnie odwzajemniamy tę sympatię. Mitja robi nad Wisłą karierę przez duże K.
Mitja, czyli hit
Lista polskich filmów Słoweńca zawiera dwa tytuły. To mało, ale nie ilość jest tu najważniejsza. Z pomocą TVN Okorn zrobił "Listy do M." Słodko-gorzką świąteczną opowieść w kinach obejrzało 2,5 mln Polaków.
Komedię z morałem widzieli też rodacy reżysera. – W Słowenii, na jednym z pokazów "Listów do M.", gdzie Beata całuje dziecko i mówi "Czekałam na ciebie całe życie", zrobiła się nagle cisza – opowiadał. – Przez całe kino przeszła fala pocałunków. Całe kino zaczęło się całować, bo to pary, randki i tak dalej. Tak sobie wtedy pomyślałem: ile będzie w Słowenii Kazików teraz? Bo pójdą do domu, będzie seks i później dzieci – dodał wzruszony.
logo
Fot. za FB / Mitja Okorn Fansite
Drugą część wielkiego hitu zajmował się już Maciej Dejczer. Jego "Listy..." zbierały mieszane recenzje. Oryginał Mitji do dziś budzi głównie pozytywne reakcje. Reklamowany jako odpowiedź na "To właśnie miłość" był czymś zupełnie oryginalnym. Aktorzy nie udawali gwiazd zza oceanu, dobrze poprowadzeni odegrali swoje role jak trzeba.
Podobna sytuacja miała miejsce przy "Planecie Singli". W zalewie walentynkowych miałkich komedii z kategorii: "Ona poznaje jego i zaczyna się seria pomyłek", błyszczała jak diament. Okorn złamał schemat już obsadą głównych bohaterów. Zagubioną romantyczką została Agnieszka Więdłocha, łamaczem niewieścich serc - Maciej Stuhr. Dzieło uzupełniali Danuta Stenka, Weronika Książkiewicz, Joanna Jarmołowicz, Paweł Domagała i Tomasz Karolak. Ostatni jest ulubionym aktorem Słoweńca.
Scenariusz "Planety..." konsultowali fachowcy z Hollywood, podobnie zresztą jak i "Listy do M.". – Prawie dwa lata trwała praca nad tym tekstem, łącznie z wysyłaniem go do Ameryki na tzw. doctoring, by tamtejsi specjaliści, którzy na kinie zjedli zęby, przekazali swoje uwagi – opowiadał PAP Stuhr. W box office "Planeta..." zajmuje 31. miejsce (na 56) z 1 917 000 widzów.
Sen o Hollywood
Ostatni film Okorna pokonał "Deadpoola" i walczył w konkursie głównym 41. Festiwalu Filmowego w Gdyni. Lwa nie wygrał, ale interesuje producentów za oceanem. Pewne już, że przymierzają się do remake'u. W Polsce z kolei powstanie jej ciąg dalszy. Słoweńcowi takie efekty ciężkiej pracy dodają skrzydeł i przekonują, że warto było miesiącami nie spać.
logo
Fot. mat. promocyjne
– Może dlatego odnoszę sukcesy, bo się wykańczam na filmach, wykańczam producentów? Przez pół roku chodzą jak zombie, ja chodzę jak zombie – mówił w maju. – Co będzie dalej? Czas pokaże. Ale chciałbym zrobić film, który dotnie jeszcze więcej widzów na całym świecie. I chyba to oznacza, że musiałby to być "english speaking" film albo europejski "Gladiator" / "Braveheart"... czyli o Zawiszy Czarnym – dodał.
To były prorocze słowa. Prawie rok po ich wypowiedzeniu Mitja przymierza się do realizacji "Life in a Year". To hollywoodzki, wysokobudżetowy projekt, o którym piszą najważniejsze media za oceanem. Reżyser wkrótce spotka się na planie z Carą Delevingne i Jadenem Smithem. "W tym momencie nawet oddychać nie mam czasu" – odpisuje mi, kiedy proszę o komentarz. – A poza tym nawet nie mogę za dużo powiedzieć, dopóki przynajmniej nie skończymy zdjęć. Pogadajmy gdzieś pod koniec czerwca, na początku lipca!" – czytam.
logo
Fot. FB / Mitja Okorn
Główny bohater filmu, wedle zapowiedzi, to nastolatek, który dowiaduje się, że jego ukochanej został rok życia. Oboje postanawiają wykorzystać ten czas najlepiej, jak się da. Scenarzystami "Life..." są Jeffrey Addis i Will Matthews. Zdjęcia w Toronto rozpoczną się lada moment.

Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl