To nie była typowa rozmowa, bo i gość nie był typowy. Prowadząca program Danuta Holecka była tylko dodatkiem do prezesa, który mówił co chciał i ile chciał. A mówił dużo. Stwierdził między innymi, że jeszcze kilka tygodni temu politycy z Europy Zachodniej ponoć zapewniali PiS, że jeśli Polska nie poprze Tuska, to i oni go nie poprą. – Coś się zmieniło i sądzę, że to trzeba rozpatrywać w kontekście tej wczorajszej, wersalskiej deklaracji – mówił Kaczyński.
Danuta Holecka uwielbia wchodzić w zdanie. Jest rasową dziennikarką "dobrej zmiany". Dała temu wyraz całkiem niedawno. Kiedy zapytała Marcina Święcickiego o femonen Radia Maryja, ten nie wyrażał się o rozgłośni przychylnie. – Czyli rozumiem, że pan do sympatyków radia się nie zalicza? To przechodzimy dalej – ucięła wtedy dziennikarka.
W rozmowie z Kaczyńskim żadnego ucinania nie było. Gdyby prezes Prawa i Sprawiedliwości nie kończył swoich wypowiedzi, całą rozmowę odpowiadałby na jedno pytanie. W drugiej części programu Holecka nabrała trochę animuszu i próbowała wchodzić w słowo prezesowi. Jednak tylko próbowała, bo i prezes nie przestawał mówić...
A najchętniej mówił o Donaldzie Tusku, czyli rzekomo "niemieckim kandydacie" na szefa Rady Europejskiej. – Jak wiadomo, pan Donald Tusk zgłosił się sam, a z polskiego punktu widzenia jest nieakceptowalny – oznajmił. – Jego rodzime państwo nie jest dla niego najważniejsze. Popiera opozycję, która wzywa do nieposłuszeństwa, blokuje Sejm – mówił Kaczyński.
Danuta Holecka odważyła się także na jedno pytanie niewygodne dla prezesa. Zapytała go, co się stanie, jeśli jednak (w tym momencie swoją mową ciała bardzo chciała pokazać liderowi PiS, że w to nie wierzy) Donald Tusk zostanie znowu szefem Rady Europejskiej. – To będzie zupełnie inna Unia, bo nigdy nic takiego się nie zdarzyło – odpowiedział prezes PiS.
I dopatrzył się spisku. – Nie tak dawno w nieoficjalnych rozmowach mówiono tak: jeżeli zaprotestujecie przeciw temu wyborowi, to nie będzie wybrany. Coś się zmieniło i sądzę, że to trzeba rozpatrywać w kontekście tej wczorajszej, wersalskiej deklaracji – stwierdził. Prezes PiS został także zapytany, czyim kandydatem jest Tusk. I kiedy wszyscy czekali, aż powie, że Niemiec, Kaczyński wypalił: – Swoim. No może jeszcze pana Schetyny. Powrót tutaj Donalda Tuska byłby dla niego niezupełnie wygodny, tak bym to określił – powiedział.