
To najczarniejszy z możliwych scenariuszy. Wynik spekulacji po tym, jak 50 posłów złożyło wniosek do TK o zbadanie legalności wyboru Małgorzaty Gersdorf na I Prezesa Sądu Najwyższego. Napisano w nim m.in.: "W przypadku uwzględnienia zarzutów wnosimy o (...) stwierdzenie, że akty prawne podjęte w oparciu o niekonstytucyjne regulacje są nieskuteczne". Czyli w powszechnym odbiorze – decyzje podjęte przez nielegalnie wybraną prezes Gersdorf od 2014 roku. – Boję się myśleć, co by się wtedy działo – mówi nam jeden z konstytucjonalistów.
Parlamentarzyści wnoszą o wydanie tzw. wyroku aplikacyjnego stwierdzającego niekonstytucyjność procedury wyboru prezesa SN a zarazem stwierdzenie o nieważności decyzji podjętych przez prezes SN od momentu jej wyboru w kwietniu 2014 r. Czytaj więcej
W tej materii konstytucjonaliści studzą jednak emocje. Pod uchwałą o ważności wyborów nie ma podpisu sędzi Gersdorf. Uchwałę podejmuje upoważniona do tego Izba Sądu Najwyższego, dlatego nie ma podstaw by – w kontekście burzy wokół I Prezes – zastanawiać się nad kwestionowaniem legalności wyborów.
Prawnicy odsyłają do ustawy i regulaminu Sądu Najwyższego, który określa zadania I Prezesa. Analizując go, można wyciągnąć wnioski co by było, gdyby wcześniejsze decyzje prof. Gersdorf zostały unieważnione. – Konsekwencje mogłyby być lawinowe. Wolę nie myśleć, jak to by się skończyło. Ktoś mógłby uznać, że wszystko, pod czym podpisywała się pani prezes, jest nieważne. Choćby zgromadzenia ogólne, które zwoływała. Na których, na przykład, przedstawiane są kandydatury na sędziów SN. Czy ich wybór był zatem legalny? – mówi jeden z nich.
Lawina spraw mogłaby być ogromna. Samych opinii Sąd Najwyższy przedstawia około 500 rocznie. Z Krzysztofem Michałowskim przez chwilę bardzo hipotetycznie zastanawiamy się, co mogłoby się wydarzyć, gdyby nagle uznano, że wybór prezes Gersdorf był nielegalny, a jej decyzje zostały unieważnione. I pojawia się wizja wznowionych procesów, podważanych wyroków, kwestionowanych nominacji na sędziów...
Konstytucjonalista Ryszard Balicki przyznaje jednak, że wcale nie musi zdarzyć się taki czarny scenariusz. Trybunał może określić, jaki jest zakres jego wyroku i wcale nie musi unieważniać wszystkich decyzji prezes Gersdorf. – W normalnym przypadku wyrok działa na przyszłość. Tu wnioskodawcy, co prawda poprosili o wydanie wyroku, który by się odnosił do sytuacji, które miały miejsce po wyborze pani prezes. Ale to nie jest też koniecznie powiedziane, że wszystkie jej decyzje byłyby unieważnione. Orzeczenie TK niekoniecznie musi unieważniać wszystko. A wręcz przeciwnie, może potwierdzać, że te decyzje pozostają skuteczne – mówi naTemat.
Zmiana trybu wyboru prezesa SN nastąpiła w roku 2003. W oparciu o ten sam tryb wybrano poprzednich prezesów. Jeżeli byśmy kwestionowali wybór obecnej I pani prezes to konsekwentnie trzeba by się odnieść do jej poprzedników. Czyli kwestionując decyzje podjęte przez I panią prezes i uznając je za nielegalne, to samo musielibyśmy powiedzieć o wszystkich decyzjach, które zapadały od 2003. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie takiej sytuacji.
Napisz do autorki :katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
