To najczarniejszy z możliwych scenariuszy. Wynik spekulacji po tym, jak 50 posłów złożyło wniosek do TK o zbadanie legalności wyboru Małgorzaty Gersdorf na I Prezesa Sądu Najwyższego. Napisano w nim m.in.: "W przypadku uwzględnienia zarzutów wnosimy o (...) stwierdzenie, że akty prawne podjęte w oparciu o niekonstytucyjne regulacje są nieskuteczne". Czyli w powszechnym odbiorze – decyzje podjęte przez nielegalnie wybraną prezes Gersdorf od 2014 roku. – Boję się myśleć, co by się wtedy działo – mówi nam jeden z konstytucjonalistów.
Nic dziwnego, że zaraz pojawiły się pytania o konstytucyjność wyborów w 2015 roku. W kompetencjach Sądu Najwyższego leży bowiem m.in. "stwierdzenie ważności wyborów do Sejmu i Senatu oraz wyboru Prezydenta". A profesor Gersdorf jest I Prezesem od 2014 roku. Gdyby 5 sędziów Trybunału Konstytucyjnego uznało jej wybór za nielegalny, co z uznaniem legalności wyborów? Internauci też zadają sobie takie pytanie.
O legalności wyborów
W tej materii konstytucjonaliści studzą jednak emocje. Pod uchwałą o ważności wyborów nie ma podpisu sędzi Gersdorf. Uchwałę podejmuje upoważniona do tego Izba Sądu Najwyższego, dlatego nie ma podstaw by – w kontekście burzy wokół I Prezes – zastanawiać się nad kwestionowaniem legalności wyborów.
– Uchwały stwierdzającej ważność wyborów nie podejmuje I Prezes SN. Podejmuje ją Sąd Najwyższy w składzie pełnej Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Praw Publicznych. Ostatnia została podjęta pod przewodnictwem prezesa Sądu Najwyższego, Teresy Flemming Kuleszy – tłumaczy nam Krzysztof Michałowski z biura prasowego SN.
Jednak...Odnosząc się do kwestii wyborów Krzysztof Michałowski dodaje, że część składu Państwowej Komisji Wyborczej to sędziowie SN, których wskazuje I Prezes. – Aktualnie w składzie PKW zasiadają sędziowie Sądu Najwyższego Wiesław Kozielewicz, Wiesław Błuś oraz Krzysztof Strzelczyk, których w 2014 r. wskazała Prezes Małgorzata Gersdorf – wyjaśnia. Co w takiej sytuacji?
A jak się okaże, że wybór sędziów był nieważny?
Prawnicy odsyłają do ustawy i regulaminu Sądu Najwyższego, który określa zadania I Prezesa. Analizując go, można wyciągnąć wnioski co by było, gdyby wcześniejsze decyzje prof. Gersdorf zostały unieważnione. – Konsekwencje mogłyby być lawinowe. Wolę nie myśleć, jak to by się skończyło. Ktoś mógłby uznać, że wszystko, pod czym podpisywała się pani prezes, jest nieważne. Choćby zgromadzenia ogólne, które zwoływała. Na których, na przykład, przedstawiane są kandydatury na sędziów SN. Czy ich wybór był zatem legalny? – mówi jeden z nich.
Mogłoby się też nagle okazać – bardzo hipotetycznie – że któryś z sędziów, który orzekał o ważności wyborów parlamentarnych został np. wybrany za kadencji Gersdorf. I co wtedy?
Co by było gdyby...
Lawina spraw mogłaby być ogromna. Samych opinii Sąd Najwyższy przedstawia około 500 rocznie. Z Krzysztofem Michałowskim przez chwilę bardzo hipotetycznie zastanawiamy się, co mogłoby się wydarzyć, gdyby nagle uznano, że wybór prezes Gersdorf był nielegalny, a jej decyzje zostały unieważnione. I pojawia się wizja wznowionych procesów, podważanych wyroków, kwestionowanych nominacji na sędziów...
– Jeśli jakieś sądy powoływały się na uchwały SN, to może pojawić się kaskadowy problem. Adwokaci mogliby kwestionować wcześniejsze wyroki wydane na podstawie uchwał SN, które ich zdaniem byłyby nieważne. Pojawiłyby się wnioski o wznowienie postępowań. Oprócz tego wszystkie wewnętrzne zarządzenia I Prezesa utraciłyby moc, a jest ich kilkadziesiąt rocznie. Dotyczą różnych spraw, od przesunięć w budżecie, przez regulaminy wynagradzania na przetwarzaniu informacji niejawnych kończąc – mówi Krzysztof Michałowski.
I podsumowuje: – Powyższe rozważania są czysto hipotetyczne, ponieważ trzeba pamiętać, że Trybunał jest sądem prawa, nie faktu, a nawet jeśli stwierdzi niezgodność z Konstytucją tych przepisów, to skutkiem tego nie może być odwołanie Prezes Gersdorf.
"TK niekoniecznie musi unieważniać wszystko"
Konstytucjonalista Ryszard Balicki przyznaje jednak, że wcale nie musi zdarzyć się taki czarny scenariusz. Trybunał może określić, jaki jest zakres jego wyroku i wcale nie musi unieważniać wszystkich decyzji prezes Gersdorf. – W normalnym przypadku wyrok działa na przyszłość. Tu wnioskodawcy, co prawda poprosili o wydanie wyroku, który by się odnosił do sytuacji, które miały miejsce po wyborze pani prezes. Ale to nie jest też koniecznie powiedziane, że wszystkie jej decyzje byłyby unieważnione. Orzeczenie TK niekoniecznie musi unieważniać wszystko. A wręcz przeciwnie, może potwierdzać, że te decyzje pozostają skuteczne – mówi naTemat.
Co by było gdyby? – Mielibyśmy absolutny chaos prawny. Doszłoby do pewnego absurdu. Nawet nie chcę wyobrażać sobie sytuacji, która mogłaby być – mówi.
Trzeba po prostu czekać na decyzję sędziów TK. – Nie wiemy nic. Nic nie jest pewne i teoretycznie wszystko może się zdarzyć. Ale naprawdę nie widzę żadnego prawnego powodu do stwierdzenia niekonstytucyjności wyboru pani prezes. Tak naprawdę nie jest to sprawa z największą szkodą dla sędziów, czy dla I prezes. Tylko dla obywateli – mówi. Gdyby taki czarny scenariusz miał się ziścić, to oni przecież musieliby się z tym chaosem męczyć.
Parlamentarzyści wnoszą o wydanie tzw. wyroku aplikacyjnego stwierdzającego niekonstytucyjność procedury wyboru prezesa SN a zarazem stwierdzenie o nieważności decyzji podjętych przez prezes SN od momentu jej wyboru w kwietniu 2014 r.Czytaj więcej
dr Ryszard Balicki
konstytucjonalista
Zmiana trybu wyboru prezesa SN nastąpiła w roku 2003. W oparciu o ten sam tryb wybrano poprzednich prezesów. Jeżeli byśmy kwestionowali wybór obecnej I pani prezes to konsekwentnie trzeba by się odnieść do jej poprzedników. Czyli kwestionując decyzje podjęte przez I panią prezes i uznając je za nielegalne, to samo musielibyśmy powiedzieć o wszystkich decyzjach, które zapadały od 2003. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie takiej sytuacji.