Dopiero co polski rząd naraził na szwank jedność Europy i też można powiedzieć, że zrobił to dla własnego interesu, byle tylko nie dopuścić do wyboru Donalda Tuska na szefa RE. Teraz, gdy zagotowało się na linii Holandia-Turcja, już słychać w PiS, że to Holandia naraża całą UE na gigantyczny kryzys. Jacek Sasin grzmi, że Polska nie może odpuszczać tej sprawy. A Jacek Saryusz-Wolski palcem wytyka, że chodzi o Holandię. W końcu kraj, z którego pochodzi krytykujący Polskę Frans Timmermans.
Przypomnijmy, poszło o kampanię wyborczą w Holandii na rzecz prezydenta
Turcji, na którą nie chciały się się zgodzić holenderskie władze. Najpierw samolot z szefem tureckiego MSZ Mevlutem Cavusoglu otrzymał zakaz lądowania w Holandii, potem turecka minister ds. rodziny i polityki społecznej Fatma Betul Sayan została odesłana do granicy niemieckiej pod eskortą policji. W Turcji i środowiskach tureckich w Europie zawrzało, ale premier Holandii nie zamierza Turcji przepraszać.
Najwyraźniej teraz to Holandia staje się przez to większym zagrożeniem dla PiS niż
Donald Tusk. Dlatego Jacek Sasin mówi, że potrzebna jest silna polityka UE. A także współpraca z opozycją. Bo z powodu tego, co dzieje się na linii Holandia-Turcja, można się spodziewać "prób wpychania na siłę uchodźców do krajów, które nie są przygotowane na ich przyjęcie, ani ci uchodźcy nie chcą tam trafiać". I trzeba się temu przeciwstawić.
Dlatego Sasin nawet otwarcie zaapelował do opozycji: "Dlatego chciałbym powtórzyć apel do opozycji: Nie czas w tej chwili, by grać polską polityką europejską w wewnętrznych rozgrywkach z rządem, tylko w ważnych sprawach, takich jak polityka migracyjna, poprzeć polski rząd".
A uczestnik tych rozgrywek, Jacek Saryusz-Wolski, wymownie pod adresem Holandii napisał na Twitterze.