
Reklama.
Nie jest niczym dziwnym, że najważniejsze osoby państwie - a do takich należy obecnie minister Mariusz Błaszczak - korzystają z opieki zdrowotnej poza kolejnością. Jednak jeśli się krytykowało poprzedników za długie kolejki do lekarza i zarzucało im arogancję, to można oczekiwać, że media przypomną o tym politykowi w najmniej dogodnym momencie.
Tak właśnie stało się w przypadku ministra Błaszczaka, który w warszawskim szpitalu przeszedł rutynowy zabieg usunięcia pęcherzyka żółciowego. "Fakt" przypomniał z tej okazji, że "zwykli" pacjenci musieliby w tej sytuacji czekać rok na dostanie się do szpitala, a sam minister głośno narzekał na kolejki do lekarzy, gdy rządziła Platforma Obywatelska.
"Fakt" cytuje anonimowych informatorów, którzy mówią, że w szpitalu minister Błaszczak doświadczył specjalnego traktowania. Dyrekcja placówki miała powitać go bukietem kwiatów, po zabiegu minister trafił na salę VIP, a jego łóżko zostało rzekomo sprowadzone do szpitala właśnie z okazji jego zabiegu.
Kilka tygodni temu rzecznik rządu PiS, Rafał Bochenek, zapowiedział, że PiS tak zreformuje opiekę zdrowotną, że pacjenci nie będą musieli czekać w kolejkach do lekarza. W ten sposób uzasadniał decyzję ministra Radziwiłła o wprowadzeniu recept na antykoncepcję awaryjną - zdaniem Bochenka brak kolejek do lekarza sprawi, że kobiety mimo konieczności zdobycia recepty nie będą miały utrudnionego dostępu do antykoncepcji.
źródło: fakt.pl