
Reklama.
Mamed Khalidov urodził się w Groznym. W Czeczeni. Języka polskiego nauczył się we Wrocławiu. Jest żonaty z Polką, z którą ma dwóch synów. Od 2010 roku ma też polskie obywatelstwo. Jego walki są zawsze bardzo widowiskowe, a on sam jest idolem dla wielu adeptów MMA. Ostatnio jednak Mamed musi odpierać ksenofobiczne ataki. Wszystko dlatego, że nie wstydzi się swojej religii i wielokrotnie podkreślał przywiązanie do tradycji.
– W islamie nie ma pojęcia "niepraktykujący" muzułmanin. Nie praktykujesz, nie jesteś muzułmaninem. Nie można być troszkę – tłumaczy dalej Mamed w rozmowie z Twardochem. Ten fragment wywiadu rzeki obudził falę antyislamskich fobii. Na oficjalnym profilu zawodnika zawrzało, a później nienawiść przeniosła się na inne strony.
Mamedowi zaczęto również wypominać jego poparcie dla przyjmowania uchodźców w Polsce, a także islamskie podziękowanie bogu "Allah Akbar", które wypowiada po swoich walkach. "Antypolskie ścierwo", "Wyp*** do siebie" czy "spier*** ru*** kozy razem z twoim guru, Choudarym (to działający w Wielkiej Brytanii imam, któremu udowodniono wspieranie ISIS – red.)" – to tylko niektóre z pojawiających się obelg.
Na szczęście nie brakuje głosów rozsądku. Może jednak warto dla poszerzenia horyzontów przeczytać książkę o życiu Mameda...
Napisz do autora: oskar.maya@ntemat.pl