Reklama.
O godz. 5.00 mężczyzna zadzwonił na telefon alarmowy TOPR twierdząc, że on i jego znajomi zostali przysypani przed lawinę pod Rysami. Natychmiast została podjęta akcja ratunkowa, tyle że nie było kogo ratować. "Poszkodowany" wykonał telefon nie spod Rys, ale z własnego łóżka w Raciborzu.
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl