
Niespełna dwa lata temu w wypadku samochodowym zginął syn Filipa Chajzera, Maks. Dziennikarz szczerze przyznał, że wciąż nie pogodził się z jego śmiercią. Ostro skomentował też działania tabloidowych fotografów w czasie żałoby, wprost nazywając ich "sk***".
REKLAMA
– Ja się nie podniosłem do dzisiaj i to też nie jest tak, że ja chciałem o tym gadać przed kamerą, bo jak nie poukładałem czegoś w swojej głowie, to tym bardziej wydaje mi się, że nie powinienem tego robić w takiej sytuacji – przyznał w programie "Uwaga" Chajzer. Z drugiej strony podkreślił, że robi wszystko, by mieć czas wypełniony po brzegi. – Dłuższa chwila bez tej pracy, bez tego całego natłoku, bez zapełnionego kalendarza jeszcze nie powoduje niczego dobrego w mojej głowie – powiedział.
Dziennikarz wracając do najtrudniejszego momentu w swoim życiu, nie zostawił suchej nitki na paparazzi. – (...) Stali na każdym rogu tego bloku rozstawieni w samochodach i czekali aż pojawię się na zewnątrz, żeby zrobić mi zdjęcie, napisać o mnie (...). I tym ostatnim szczurom, tym hienom, tym sku*** nigdy tego nie wybaczę – powiedział stanowczo. – To z czym ja się wtedy musiałem zmierzyć, sam ze sobą i to co oni mi jeszcze dołożyli, tego się nie da opisać, to się nie mieści w głowie – skończył Chajzer.
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
