Będzie bardziej realistycznie i dużo mroczniej niż we wszystkich wcześniejszych, filmowych i odcinkowych ekranizacjach powieści Lucy Maud Montgomery. Zaskakująca decyzja Netflixa, by tym razem wziąć na warsztat ponad stuletnią opowieść o sierocie z Wyspy Księcia Edwarda zaowocowała serialem, który może spodobać się nie tylko tym z nas, którzy pamiętają losy Ani z podstawówki. "Anne” już jest chwalony w Kanadzie, do Polski serial trafi 12 maja.
Na początku XX wieku, kiedy Montgomery wchodziła w dorosłość, życie na Wyspie Księcia Edwarda nie było sielanką. Było zimno, brudno, wszędzie panoszył się kurz, z którym nieustannie walczyły gospodynie domowe. Kobiety miały utrudniony dostęp do edukacji, ich najważniejszym celem w życiu pozostawało korzystne małżeństwo. Niekoniecznie z miłości, częściej takie, które mogło uratować je od staropanieństwa u boku rodziców czy starszych krewnych, zapewnić utrzymanie i względnie dobre warunki bytowe. Tego wszystkiego doświadczyła Lucy Maud Montgomery. Opowieść o potrafiącej dostrzec bardziej urokliwe strony życia dziewczynce miała stać się jej ucieczką na wiele lat.
Podobnie jak Ania, Maud (pisarka używała drugiego imienia) zaznała życia adoptowanego dziecka - nim skończyła dwa lata jej matka zmarła, a ojciec zostawił ją pod opieką rodziców żony i sam wyjechał, by zacząć nowe życie. Dziadkowie byli dla małej Maud oschli i pozbawieni czułości, którą pisarka tak hojnie obdarzyła później opiekunów Ani, Marylę i Mateusza. Całkowity brak ciepła ze strony babki i surowe, prezbiteriańskie wychowanie ciążyło jej przez całe życie.
Również dalsze życie nie rozpieszczało Montgomery. Była zdolną uczennicą, więc udało jej się ukończyć szkołę z wyróżnieniem, a potem zrobić kurs nauczycielski w rok. Po kilku krótkotrwałych romansach pisarka w 1911 roku ostatecznie, bardziej z rozsądku niż z miłości, wyszła za prezbiteriańskiego pastora, z którym miała trzech synów. Maud musiała być odtąd nie tylko przykładną żoną i matką, ale została też obarczona licznymi obowiązkami kościelnymi. Opowieść o Ani zaczęła pisać ku pokrzepieniu, by na chwilę oderwać się od smutnej codzienności.
Koprodukcja Netflixa i stacji CBC w o wiele większym stopniu niż dotychczas nawiązywać będzie do smutnych doświadczeń pisarki. Zabraknie więc znanej z wcześniejszych produkcji naiwnej bajkowości, możemy spodziewać się też więcej wątków dramatycznych - słowem, opowieść zostanie przystosowana do preferencji współczesnego, dorosłego widza. Twórcy zapewniają jednak, że wciąż będzie to ta sama, tryskająca energią bohaterka, którą wielu z nas poznało w dzieciństwie.
Tym razem jednak, prócz znanych perypetii Ani ze szkoły i śledzenia tworzącej się relacji między nią a opiekunami, twórcy proponują nam też kilka wycieczek do niewesołej przeszłości bohaterki z czasów, gdy była w sierocińcu i musiała pracować na swoje utrzymanie. To realistyczne tło ma pomóc nam lepiej zrozumieć niegasnące pragnienie uciekania w świat wyobraźni głównej bohaterki.
W tytułową rolę wcieli się młodziutka Amybeth McNulty, która występowała dotąd w serialach "Morgan” i "Clean Break”. U jej boku zobaczymy Geraldine James (znanej m.in. jako pani Hudson w "Sherlocku”) oraz R. H. Thompsona. Serial łącznie będzie mieć 8 odcinków.