Podwyżki płac, gwarancja utrzymania miejsc pracy, podwyższenie statusu zawodowego – to główne żądania nauczycieli, którzy w piątek wezmą udział w ogólnopolskim strajku. Pracownicy oświaty będą protestować przeciwko reformie edukacji, w wyniku której - jak szacuje ZNP - pracę może stracić nawet 30 tys. z nich.
Jak będzie wyglądał strajk? Nauczyciele przyjdą do szkół, ale powstrzymają się od pracy. Nie będą prowadzić zajęć lekcyjnych, ani opiekować się uczniami. Konieczność zapewnienia opieki dla uczniów spoczywa na dyrektorach placówek.
ZNP nie ujawnił, w ilu szkołach nauczyciele powstrzymają się od pracy. Tłumaczy to m.in. działaniami kuratoriów oświaty, które według związkowców, starały się za wszelka cenę zniechęcić belfrów do protestu.
Nauczyciele się boją
– Ludzie są zastraszeni –potwierdza w rozmowie z naTemat Jadwiga Rezler, prezes okręgu śląskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Wynika to z atmosfery wywoływanej przez niektórych przedstawicieli kuratoriów, działaczy innych związków oświatowych, radnych, czy także -na szczęście- nielicznych dyrektorów szkół. Podważa się przede wszystkim legalność naszego strajku, a on odbywa się zgodnie z prawem, zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych – podkreśla.
– My przecież my nie robimy niczego złego, walczymy o swoje prawa, o prawo do godnej pracy i płacy, a fakt że wprowadzana jest reforma edukacji powoduje, że nauczyciele mają ogromne i uzasadnione obawy o swoje miejsca pracy. Wbrew temu co mówi minister Anna Zalewska, która zapewnia, że zwolnień nie będzie – zaznacza Rezler.
ZNP podkreśla, że udział pracowników w strajku zorganizowanym zgodnie z przepisami nie może być podstawą do wyciągnięcia wobec nich jakichkolwiek konsekwencji służbowych. O przystąpieniu do strajku nauczyciele decydowali wcześniej w referendach.
Czy dyrekcje szkół spodziewają się problemów? – Nie mieliśmy nawet czasu żeby przygotować się na ten protest. Nawet jeśli dyrektorzy popierają strajk muszą zapewnić zajęcia opiekuńcze dla dzieci, które przyjdą w dniu strajku do szkoły. Na szczęście jest duży odzew rodziców i wsparcie z ich strony. Wiemy, że wiele dzieci nie zostanie po prostu wysłanych na lekcje, zwłaszcza tych starszych – mówi naTemat Agnieszka Gmaj, wicedyrektor zespołu szkół nr. 123 w Warszawie
Zajęcia opiekuńcze
– Nauczyciele będą strajkować, ale odbędą się też zajęcia opiekuńcze dla uczniów. Nie spodziewamy się jakichś problemów, wiemy że w referendum udział w proteście zadeklarowało 30-40 proc. kadry – dodaje Gmaj.
A co strajk oznacza dla rodziców? Jeśli zdecydowało się na niego 100 proc. nauczycieli w danej szkole, na dyrektora spadnie obowiązek zorganizowania tzw. zajęć opiekuńczych. Może np. poprosić gminę o skierowanie do niego pracowników z innych szkół.
– Cały czas prosimy rodziców o wyrozumiałość i apelujemy, by w miarę możliwości pozostawili dzieci w domu. Wiemy, że strajk może skomplikować życie rodzinne i zawodowe. Jednak to tylko jeden dzień. Tymczasem reforma edukacji spowoduje wieloletni chaos – apeluje ZNP.
W strajku mogą wziąć udział wszyscy pracownicy, niezależnie od przynależności związkowej. Strajkować będą także pracownicy szkolnej administracji i obsługi. Czas trwania protestu ustalają oddziały ZNP i zależy on od typu placówki, inaczej wygląda to w przedszkolach, inaczej w szkołach. W wielu placówkach strajk odbędzie się w godzinach: 7.30 - 15.30.
W obronie miejsc pracy
W ilu dokładnie szkołach nie odbędą się lekcje? ZNP nie chce tego zdradzić. Podkreśla też, że dokładną liczbę poznamy dopiero w dniu strajku. W referendach, które przeprowadzono przed protestem zdecydowana większość nauczycieli i pracowników administracji i obsługi opowiedziała się za strajkiem.
– To strajk w obronie naszych praw pracowniczych – twierdzi Sławomir Broniarz, szef ZNP. I przypomina: samorządy informują, że wskutek reformy Zalewskiej pracę może stracić ponad 30 tys. nauczycieli.
Protestujący domagają się od MEN deklaracji, że do 2022 roku w szkołach nie będzie zwolnień ani nauczycieli, ani pracowników niebędących nauczycielami. Domagają się też, by do tego czasu żadnemu z nich warunki pracy nie zmieniły się na niekorzyść lub nie zostało im obniżone wynagrodzenie. Kolejnym postulatem jest podniesienia zasadniczego wynagrodzenia nauczycieli o 10 proc. Jak wielokrotnie podkreślali, w ich zawodzie nie było podwyżek od 2012 roku.
ZNP prowadzi też akcję referendalną wymierzoną w reformę Zalewskiej. Razem z kilkunastoma organizacjami pozarządowymi i partiami zbiera podpisy pod wnioskiem o referendum przeciw likwidacji gimnazjów. Związek zebrał już 170 tys. podpisów, rodzice i partie szacują, że mają drugie tyle. Aby wnioskiem o referendum zajął się Sejm, potrzebnych jest 500 tys. podpisów. Posłowie PiS, którzy mają większość w Sejmie, mogą wniosek odrzucić.