No to uchwalone, powstał górniczy gigant, który od razu potrzebuje zastrzyku miliarda złotych z naszych kieszeni.
No to uchwalone, powstał górniczy gigant, który od razu potrzebuje zastrzyku miliarda złotych z naszych kieszeni. Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta
Reklama.
Twórcy tego pomysłu niczym doktor Frankenstein zszyli członki z nieżyjącego bankruta (Polska Grupa Górnicza miała 300 mln strat) z ledwo zipiącym Katowickim Holdingiem Węglowym. Z połączenia ma powstać okaz zdrowia w górniczym biznesie. Podkreślam słowa "szansa" i "ciagłość zatrudnienia". Chodzi tylko o to aby straty górników ukryć w bilansach spółek energetycznych, które teraz zostaną udziałowcami kopalni. Do zawarcia umowy trochę trzeba było ich przymuszać, ale podpisali. Miny bohaterów podczas zawarcia umowy mówią same za siebie.
– Takie śmiałe decyzje realizowane z konsekwencją teraz dopinają się finałem. 12,5 tys. pracowników nie jest zagrożone teraz tym, że nie otrzyma wypłat. Dzisiaj jesteśmy w innym miejscu – podsumował wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski.
logo
Dyrektorzy kopalń PGG. PGG/Twitter
Tak uszyty stwór musi od razu dostać miliard złotych na przeżycie. Skąd pieniądze? To proste. Już od stycznia 2017 macie w rachunku za prąd doliczane kilka złotych tzw. opłaty przejściowej, tutaj przykładowy rachunek Energa – to ta firma, którą pisowski prezes zawierzył Matce Boskiej) Z tego jest właśnie finansują swój wkład w biznes spółki energetyczne. PGE GiEK 100 mln zł, a Enea nawet 300 mln. Do zrzutki dołączyły Energa Kogeneracja i PGNiG Termika i dwa fundusze – państwowe oczywiście.
– W tym roku ta firma dostanie dobrą cenę na rynku, że poradzi sobie, mamy m.in. w budowie nowe elektrownie węglowe - podkreślił jeden z oficjeli. Kiedy w 2014 roku byłem w przejmowanej właśnie kopalni Murcki Staszic jeden z górników powiedział mi, że cieszy się z nadchodzącej emerytury ( chłop miał niespełna 50 lat). Bo polskie kopalnie to już skansen, który przyjeżdżają odwiedzać zagraniczne delegacje. Aby podziwiać co u nich zamknięto, bo tam energię produkuje atom, wiatr i słońce. On sam planuje już tylko zakończyć karierę w nieprzyszłościowej branży i zacząć zwiedzać na motocyklu Europę.
Taką przedsiębiorczość rządu wyśmiał właśnie Robert Gwiazdowski przekonując, że państwo nie ma nic, czego wcześniej by nie odebrało ludziom. Nie "inwestuje” nic "swojego” bo nic "swojego” nie ma. Nie tworzy żadnych innowacji – tworzą je ludzie.
Robert Gwiazdowski
Centrum im. Adama Smitha

Klęska przedsięwzięć rządowych – nie wzięła się stąd, że wszyscy urzędnicy to złodzieje, czy idioci czy jedno i drugie na raz. Przedsięwzięcia rządowe finansowane są bez względu na ich efektywność. Jeden przedsiębiorca z energią, zdecydowaniem i charyzmą może obrócić 400 tys. dolarów w małą fortunę dla siebie i złotą żyłę dla gospodarki, podczas gdy agencja rządowa zwykle potrzebuje 400 tys. dolarów na samo otworzenie biura. Czytaj więcej

Górniczy Frankenstein ma uratować resztki spółki, którą jeszcze kilka lat temu okrzyknięto "górniczym orlenem". Został po niej miliard strat i 60 tys. wściekłych górników.

Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl