Pierwszy briefing zorganizowany przez nową rzeczniczkę prasową MON Annę Pęzioł-Wójtowicz oburzył dziennikarzy.
Pierwszy briefing zorganizowany przez nową rzeczniczkę prasową MON Annę Pęzioł-Wójtowicz oburzył dziennikarzy. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

No i doczekaliśmy się pierwszego briefingu poprowadzonego przez nową rzeczniczkę Ministerstwa Obrony Narodowej mjr Annę Pęzioł-Wójtowicz. I szybko rzuciło się w oczy, że problemem nie było jedynie to, kto dotąd reprezentował MON, ale przede wszystkim to, co ten resort obecnie sobą reprezentuje. Major Pęzioł-Wójtowicz została bowiem zmuszona do zainaugurowania pracy na nowym stanowisku przy okazji kuriozalnego wystąpienia szefa podkomisji smoleńskiej Wacława Berczyńskiego.

REKLAMA
Tłum dziennikarzy pojawił się w czwartkowe południe przed gmachem Ministerstwa Obrony Narodowej, którego służby prasowe poinformowały o briefingu z udziałem Wacława Berczyńskiego. Spodziewano się, że na kilka dni przed 7. rocznicą katastrofy smoleńskiej szef powołanej przy MON podkomisji ds. ponownego zbadania przyczyn tragedii z 10 kwietnia 2010 roku będzie chciał powiadomić media o ustaleniach swojego zespołu.
Tymczasem Wacław Berczyński postanowił jedynie zakpić z dziennikarzy. Mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz go przedstawiła, po czym ekspert smoleński oznajmił, że coś ciekawego będzie miał do powiedzenia dopiero na konferencji prasowej zaplanowanej na 10 kwietnia i... koniec. Media ściągnięto pod MON, by wysłuchały jedynie tego niespełna dwuminutowego, nie wnoszącego nic nowego wystąpienia.
W środowisku dziennikarskim zapanowało oburzenie, które skupiło się głównie wokół nowej rzeczniczki prasowej resortu obrony. Zarzuca się jej niekompetencję przy organizacji pierwszego spotkania z mediami. A przecież – na ile umożliwiała to sytuacja – zachowała się w pełni profesjonalnie. W przeciwieństwie do swojego poprzednika Bartłomieja Misiewicza, do dziennikarzy nie odnosiła się napastliwie.
Na całą tę sytuację wypadałoby więc spojrzeć bardziej realistycznie. Wątpliwe bowiem, by mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz miała wielki wpływ na to, co się dziś wydarzyło. Kuriozalny briefing eksperta smoleńskiego przypomniał po prostu, że największym problemem z MON wbrew pozorom nie był Bartłomiej Misiewicz. Nawet najlepszy rzecznik nie zmieni tego, kto i co robi dziś z resortem obrony...