Reklama.
– Ach, kochanie, czynienie zła to moje ulubione zajęcie na świecie – powiedział do niej pewnego dnia Pablo Escobar, już wówczas jeden z najbogatszych ludzi na świecie. Nim Virginii Vallejo udało się od niego uciec do Stanów Zjednoczonych, była w nim zakochana bez pamięci. Wkrótce w Polsce ukaże się jej szczera książka o ich burzliwym związku.
Więcej:
FilmOto karoca na miarę współczesnego Kopciuszka: nowiuteńki odrzutowiec Learjet, bielutki, lśniący, z trzema przystojnymi, uśmiechniętymi pilotami, zamiast sześciu białych perszeronów. Jest 17.15, zdążymy dotrzeć do Medellín akurat przed zamknięciem lotniska. Mogłabym kazać mu czekać tydzień czy nawet miesiąc, ale ja też go kocham i nie potrafiłabym wytrzymać ani dnia dłużej. Unosząc się wśród chmur, zastanawiam się, czy mnie skrzywdzi, tak jak skrzywdziło mnie kilku innych okrutnych mężczyzn, może nawet od niego bogatszych, których kochałam wieki temu. Wtedy przypominają mi się słowa Françoise Sagan: "Lepiej płakać w mercedesie niż w autobusie” i myślę sobie wesoło:
– Cóż, lepiej płakać w odrzutowcu niż w mercedesie!
Wstaliśmy wcześnie, co zdarza nam się rzadko, bo Pablo chce mnie przedstawić swojemu synowi Juanowi Pablowi, który spędził noc w hotelu Tequedama pod opieką ochroniarzy ojca i zapewne już się obudził. Kiedy schodzimy z mojej sypialni do salonu, zatrzymuje się przy oknie, żeby spojrzeć w świetle dnia na ogrody moich sąsiadów. Mój apartament zajmuje całe szóste piętro i rozciągają się z niego ładne widoki. Pyta mnie, do kogo należy dom na kolejnej przecznicy. Tłumaczę, że jego właścicielami są Sonia Gutt i Carlos Haime, szefowie grupy Moris Gutt i najbogatsza żydowska rodzina w Kolumbii.
– Stojąc przy tym oknie i śledząc ich skrupulatnie, mógłbym porwać ich oboje za jakieś pół roku!
– Nie, Pablo, nie mógłbyś, bo mieszkają w Paryżu i na południu Francji, hodują konie, które ścigają się z końmi ze stajni Agi Chana, i prawie nigdy nie odwiedzają Kolumbii.
Następnie pyta, do kogo należą zadbane trawniki w głębi. Mówię, że do rezydencji ambasadora Stanów Zjednoczonych.
– Z tego okna mógłbym ustrzelić go z bazooki i zmienić w kupę atomów.
Zdumiona tłumaczę mu, że ze wszystkich osób, które kiedykolwiek spoglądały przez to okno, on jest jedyną, która traktuje moje mieszkanie jak średniowieczną fortecę.
– Ach, kochanie, czynienie zła to moje ulubione zajęcie na świecie. Jeśli wszystko dobrze zaplanujesz, nie ma sposobu, żeby coś się nie udało.