
Reklama.
– Beniamin Filip, człowiek, który nie lubi kiedy ktoś robi wokół niego szum, ale tym razem trzeba – napisała na Facebooku Małgorzata Spór, której kilka dni temu uniemożliwiono powrót do Trójki. Beniamin Filip swoim głosem przez wiele lat o poranku budził słuchaczy Trójki, najczęściej w duecie Anną Zaleśną-Sewerą. Właśnie to, co jesienią władze Polskiego Radia zrobiły w kwestii obu dziennikarek, przelało czarę goryczy.
W rozmowie z naTemat tłumaczy, dlaczego zdecydował się na odejście z Trójki.
Nie zostałeś zwolniony, zrezygnowałeś sam. Dlaczego?
Uznałem, że jest to jedyne wyjście i jedyna rzecz, jaką mogę zrobić, aby zamanifestować swój sprzeciw. Wydaje mi się, że wszystkie dotychczasowe kroki, które podejmowali dziennikarze Trójki, niewiele dały. Po prostu, tak w środku czułem, że muszę to zrobić. Nie umiem tego inaczej wytłumaczyć.
Ale punktem zwrotnym było odsunięcie z anteny dwóch Twoich koleżanek?
Tak. Kiedy pół roku temu Ania została wezwania do dyrekcji Informacyjnej Agencji Radiowej, to – jeszcze jadąc na tę rozmowę – zadzwoniła do mnie. Jeszcze wtedy nie wiedziała, czym to się może skończyć. Wtedy powiedziałem, że jeśli cokolwiek jej zrobią złego, to ja także odejdę w geście solidarności...
Ania została zdjęta z anteny i oddelegowana do radiowego archiwum. Chwilę później to samo zrobiono z Gosią Spór. To wtedy narodziła się akcja #kogoniesłychać, po której z Trójką musiało się pożegnać jeszcze wiele kolejnych osób.
I dotarło do mnie, że nawet nie ma większego znaczenia, czy ja tę obietnicę złożyłem tylko Ani (która na szczęście wróciła na antenę Trójki), czy także Gosi... Po prostu: chodzi o zasady, o przyzwoitość i parę innych patetycznych określeń, które – mam wrażenie – mają znaczenie dla coraz mniejszej liczby ludzi.
Czyli to tylko przelało czarę goryczy?
Nie ukrywam, że w Trójce jest coraz trudniej robić obiektywne serwisy, bo zwyczajnie często "nie staje materii". Nasze serwisy powstają głównie w oparciu o doniesienia Informacyjnej Agencji Radiowej, a IAR często albo omija pewne tematy, albo traktuje je niezwykle lakonicznie. I coraz częściej – mimo naszych starań – wydaje mi się, że ten ostateczny produkt, jaki trafia na antenę Trójki, nie jest taki, jaki być powinien, jaki byłby kiedyś.
Jest coraz trudniej walczyć. Ja podziwiam tych, którzy w Trójce zostają, mają siłę i jeszcze walczą. Życzę im jak najlepiej, mając nadzieję, że po zmianie dyrekcji IAR pojawią się szanse na zmianę na lepsze.