Pradziadek był kowalem spod Siedlec, prababka plotła wianki nad Wisłą? A gdybyś dowiedział się, że twoi przodkowie pochodzą z Mongolii, Turcji i Kazachstanu? Genealogia genetyczna udowadnia, że kwestia pochodzenia jest o wiele bardziej złożona niż nam się wydaje i że tak naprawdę wszyscy jesteśmy jakoś ze sobą związani. O badaniach, dzięki którym można odkryć nieznane gałęzi swojej rodziny i przy okazji odrobić lekcję z tolerancji dla innych nacji, rozmawiam z twórcą bloga genealogiagenetyczna.com, Erykiem Janem Grzeszkowiakiem.
Zbadał pan swoje pochodzenie za pomocą testu genetycznego?
Oczywiście, trudno byłoby zajmować się genealogią genetyczną nie zbadawszy najpierw swoich własnych chromosomów. Zanim zacząłem badać swój DNA i DNA krewnych, znałem dość dobrze swoją genealogię - część gałęzi w moim drzewie sięga wczesnego średniowiecza.
Więc zaskoczenia nie było?
Moje etniczne wyniki DNA nie zaskoczyły mnie w ogóle, dlatego że były zgodne z rodzinną historią i genealogią. Pochodzenie etniczne to jednak tylko niewielka część testów DNA. Dzięki badaniom genetycznym jesteśmy w stanie również poszerzyć drzewo genealogiczne, zweryfikować hipotezy i rodzinne legendy, odkryć nowych krewnych, sprawdzić czy nasi rodzice byli spokrewnieni… Genealogiczne testy DNA badają ponad pół miliona pozycji w genomie. Nie starczyłoby życia, żeby zagłębić się we wszystkie fascynujące ciekawostki skryte w naszych komórkach.
To znaczy, że nasze drzewo genealogiczne może być sprzeczne z tym, co powiedzą o nas geny?
Owszem. Choć w swojej własnej rodzinie nie odkryłem niezgodności między genealogią a genetyką, to wiele razy pracowałem nad takimi przypadkami u innych osób. Wiele osób, które zgłaszają się do mnie, chcąc dowiedzieć się więcej o własnych korzeniach, musi zrewidować swoje rodzinne przekazy. Nieraz spotkałem się z niespodziankami - to, co osoby uważają za niepodważalną prawdę, może lec w gruzach w ciągu kilku minut. Często wystarczy zajrzeć w nasze chromosomy.
Sam genealogią zainteresowałem się po śmierci swojej prababci Ireny Wingerowej, która w trakcie II wojny światowej organizowała tajne komplety, a po wojnie pracowała z młodzieżą, zarażając ich miłością do historii i języka polskiego. Jako dziecko mogłem jej słuchać długimi godzinami, skutecznie wzbudziła we mnie zainteresowanie rodzinną przeszłością. Gdy odeszła, zorientowałem się, że na wiele pytań dotyczących mojego pochodzenia nie jestem w stanie odpowiedzieć. Zacząłem rozmawiać ze starszymi krewnymi w rodzinie i odwiedzać archiwa, wczytując się w stare tomiszcza pisane łaciną, gotykiem i cyrylicą. Genealogia tradycyjna nie jest jednak w stanie odpowiedzieć na wszystkie nasze pytania, nie wszystkie materiały się zachowały, a niektóre informacje w dokumentach po prostu nie były zapisywane.
Jakie na przykład?
Takie jak kolor oczu. Jako dziecko często zastanawiałem się, dlaczego mam niebieskie oczy, skoro oboje moi rodzice są zielonoocy. "Masz oczy po pradziadku”, tłumaczyła mi babcia, patrząc na mnie wnikliwie swoimi lekarskimi, brązowymi oczyma. Dzięki badaniom DNA rodziny udało mi się prześledzić dziedziczenie genów OCA2 i HERC2, które warunkują barwę tęczówki. Babcia miała rację – oba te geny odziedziczyłem po niebieskookim pradziadku.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia i dzięki genealogii genetycznej udało mi się odkryć wiele innych ciekawych informacji na temat rodziny oraz potwierdzić i rozszerzyć to, do czego dotarłem tradycyjnymi poszukiwaniami. Może osobom, które nie zajmowały się genealogią genetyczną, wyda się to dziwnym stwierdzeniem, ale możliwość przypisania obszarów w genomie do konkretnych przodków stwarza z nimi pewną emocjonalną więź, nawet gdy nigdy nie mieliśmy okazji poznać ich osobiście. Ich życie przestaje być oderwane od teraźniejszości – dokądkolwiek pójdziemy, będziemy nosić w sobie ich cząstkę, która wpływa na nasze losy.
Taki test to dobry sposób na znalezienie krewnych?
Zazwyczaj po wykonaniu testu genetycznego odkrywa się od kilkuset do kilkunastu tysięcy genetycznych krewnych - liczba zależy głównie od pochodzenia etnicznego i od tego jak bardzo dana populacja została przebadana. Oczywiście bardzo bliskich krewnych będziemy mieli stosunkowo niewielu, ale każdy dalszy stopień pokrewieństwa oznacza coraz to większą liczbę krewniaków. Wystarczy spojrzeć na nasze własne drzewa – mamy najczęściej więcej rodzeństwa ciotecznego (wspólni dziadkowie) niż rodzeństwa (wspólni rodzice), a jeszcze więcej rodzeństwa przeciotecznego (wspólni pradziadkowie). Im dalej w las, tym więcej drzew i zagadek czekających na rozwiązanie.
Sam poznałem wielu krewnych, tylko dlatego że mamy wspólny odcinek na którymś z chromosomów. To ciekawe uczucie wiedzieć, że oboje otrzymaliśmy te same geny od wspólnego przodka, jednocześnie nie wiedząc od razu, kim ten wspólny przodek był. Z niektórymi krewnymi, których odkryłem dzięki DNA, utrzymuję serdeczne kontakty - to ciekawe, że często nawet nieco dalsze pokrewieństwo przekłada się na podobne poglądy, zainteresowania i podejście do życia - nawet jeśli mieszka się na różnych kontynentach.
Chciałabym przeprowadzić test genetyczno-genealogiczny. Jak się do tego zabrać? Na rynku jest już sporo firm oferujących takie usługi, skąd mam wiedzieć, której zaufać?
Przede wszystkim trzeba wiedzieć, jaki rodzaj testu jest właściwy dla danej sytuacji - szczegółowo opisałem to na swoim blogu. Trzeba przy tym pamiętać, że każdy przypadek jest jednak inny, więc nie sposób podać odpowiedzi, która będzie właściwa dla każdej sytuacji.
Mamy trzy główne testy genetyczne. Pierwszy z nich jest przydatny przy badaniu linii mieszanych (w których występują i mężczyźni, i kobiety) – bada on tzw. autosomy (czyli chromosomy 1-22) oraz chromosom X. Drugi rodzaj testu to badanie chromosomu Y – to jedyny rodzaj testu genetycznego, który mogą wykonać tylko panowie. Bada on tę część naszego genomu, która jest przekazywana w bezpośredniej męskiej linii. Taki test jest więc szczególnie przydatny osobom, które skupiają się wyłącznie na męskiej linii rodu, która najczęściej pokrywa się z dziedziczeniem nazwiska. Trzeci rodzaj testu bada DNA mitochondrialny – ta część genomu jest zawarta w mitochondriach, które produkują energię niezbędną do funkcjonowania naszych komórek. DNA mitochondrialny jest przekazywany w bezpośredniej żeńskiej linii i może nam pomóc w prześledzeniu migracji z tej części drzewa.
Jakich firm oferujących takie badania unikać?
Firma, na którą się zdecydujemy, powinna przede wszystkim mieć dostęp do bazy krewnych. W przeciwnym wypadku niewiele będziemy w stanie zdziałać z naszymi wynikami. Powinna też badać co najmniej pół miliona pozycji w przypadku testów autosomalnych i najlepiej co najmniej 37 markerów przy badaniu chromosomu Y. Badanie DNA mitochondrialnego powinno obejmować całość genomu, a nie tylko hiperzmienne regiony. Na swoim blogu wyszczególniłem firmy, które spełniają te kryteria.
Lepsza będzie firma polska czy zagraniczna?
Zdecydowanie zagraniczne. Niestety w tej chwili polskie firmy najczęściej oferują testy droższe, które badają do tego mniej informacji niż firmy zagraniczne. Najczęściej są w ogóle nieprzydatne w poszukiwaniach genealogicznych.
Wybrałam firmę i co dalej?
Przed zamówieniem testu warto jeszcze zastanowić się, kto jest najlepszym kandydatem do wykonania testu. Najczęściej powinno się zaczynać badania od możliwie najstarszego pokolenia. Na przykład lepiej jest zbadać dziadków niż rodziców, lepiej zbadać rodziców niż siebie i tak dalej.
Sama procedura pobierania materiału genetycznego jest bardzo prosta. W zależności od firmy, musimy albo napluć do specjalnego pojemniczka, albo potrzeć wewnętrzną stronę policzków szczoteczkami wymazowymi. Próbki następnie odsyła się do laboratorium.
Co powie mi wynik? Czy dzięki testowi poznam nazwiska przodków i krewnych czy tylko miejsca ich pochodzenia?
Jak w większości pytań genealogiczno-genetycznych: to zależy. Trzeba pamiętać, że w Polsce wiele nazwisk kształtowało się dopiero w XVIII lub XIX wieku. Pod tym względem mamy trudniej niż Brytyjczycy, ale za to łatwiej niż Norwedzy, którzy dziedziczne nazwiska wprowadzili dopiero w 1923. Ci z nas, którzy mają żydowskich przodków, muszą się też liczyć z częstymi zmianami nazwisk i wieloma migracjami.
Badania DNA, w zależności od rodzaju testu, mogą nam powiedzieć więcej o etnicznym pochodzeniu, które często jest niespodzianką nawet w naszej "homogenicznej” Polsce. Również o migracjach przodków oraz – w zależności od odkrytych krewnych – o naszych przodkach i ich genealogiach. Istnieje też możliwość skorzystania z zewnętrznych narzędzi w celu ustalenia zdrowotnych predyspozycji lub porównania swoich wyników do DNA ze stanowisk archeologicznych.
Jednak najbardziej spektakularne odkrycia dotyczą zapewne osób, które nie znają biologicznych rodziców. Wiem z własnego doświadczenia, że genealogiczne testy DNA pomogły wielu osobom odkryć, kim byli ich nieznani rodzice lub dziadkowie. Trudno wyrazić emocje, które towarzyszą takim odkryciom! Jedna osoba, która odkryła tożsamość swojego dziadka dzięki badaniom DNA, opisała mi swoje doświadczenia jako "emocjonalną kolejkę górską”.
Wspominał pan o kwestiach medycznych, o szukaniu rodziców, mnie do głowy przychodzi lekcja z tolerancji. Co jeszcze mogą nam dać takie badania?
Świadomość pochodzenia daje nam poczucie bezpieczeństwa i lepsze zrozumienie nas samych. Umacnia więzi z krewnymi - znając swych przodków, stajemy się częścią powieści, która będzie pisana tak długo, jak żyjemy my i nasi potomkowie oraz pamięć o naszej przeszłości. Nie mówię o wybielanej powieści, ale o takiej, która przedstawia życie naszych przodków tak wiernie, jak tylko to możliwe - wtedy łatwiej dostrzeżemy w lustrze odbicie pradziadka. Panegiryki nigdy nie były szczególnie ciekawe.
Wiedza o przodkach ma również szerszy wymiar - niemal wszystkie rozwinięte cywilizacje, które doszły do wielkich osiągnięć, szanowały przodków, utrwalały i przekazywały ich dzieje kolejnym pokoleniom niczym drogocenne klejnoty. Współczesne zaniedbywanie pamięci o pradziadach nie wróży nam więc zbyt dobrze - może jest dla nas ratunek w DNA?
Eryk Jan Grzeszkowiak – genealog genetyczny, twórca pierwszego polskiego blogu poświęconego genealogii genetycznej, administrator genetycznych projektów badawczych i mówca konferencyjny. Ukończył studia na kierunku filozofia, politologia i ekonomia na Uniwersytecie w Yorku, obecnie studiuje genetykę złożonych cech ludzkich na Uniwersytecie Edynburskim.