Herby, przodkowie, pochodzenie. Dzięki internetowi szukanie swoich korzeni stało się o wiele prostsze. W sieci można znaleźć mnóstwo stron i serwisów, które pomagają w zbudowaniu własnego drzewa genealogicznego. Dziś grzebaniem w przeszłości zajmują się nie tylko ludzie starsi, ale również młodzież. Modnie jest znać swój herb i mieć w swojej rodzinie fascynujących przodków. Polacy u źródeł.
– W moim domu drzewo genealogiczne zawsze wisiało na ścianie – mówi mi Jan Żółtowski. – Znajomość więzi rodzinnych była elementem wychowania, m.in. wokół niej rozgrywało się też nasze życie rodzinne. Postawy dziadków, pradziadków w trudnych chwilach i życiu codziennym zobowiązują. Kiedy zna się swoje korzenie i historie ludzi, którzy nosili takie samo nazwisko, to trzeba brać to pod uwagę podejmując życiowe wybory. Oczywiście nie ma mowy o presji, ale o dorastaniu w poczuciu, że jest się częścią jakiejś większej całości. W moim przypadku drzewo genealogiczne było znane od zawsze. Myślę, że to ważny element scalający i animujący rodzinę – tłumaczy Janek.
W klanie Żółtowskich historia rodziny była znana od zawsze. To jednak sytuacja dość wyjątkowa. Większość z nas nie ma tego komfortu, dlatego przodków szuka na własną rękę. Z pomocą przychodzi internet. W sieci roi się od stron, gdzie w kilka chwil i zwykle zupełnie za darmo można zbudować sobie swoje drzewo. Wystarczy założyć profil i zacząć szukać. Oczywiście drzewo nie zbuduje się samo, portale pomagają zwykle zorganizować zebraną już wiedzę, ale nie zrobią za nas głębokiego reaserchu. Tu może być pomocne Towarzystwo Genealogiczne. W każdym większym mieście w Polsce można znaleźć klub, który gromadzi poszukiwaczy tropów i życiorysów.
– Nasze stowarzyszenie głównie zajmuje się popularyzacją genealogi i pomocą w szukaniu przodków – mówi Jan Pągowski, prezes honorowy Warszawskiego Towarzystwa Genealogicznego. – Spotykamy się raz w miesiącu i referujemy wyniki badań. Razem doskonalimy się też w metodach poszukiwań. Dziś, dzięki internetowi wszystko jest prostsze. W sieci można znaleźć wiele cennych informacji i kontaktów. Staramy się też popularyzować nowe metody, jak chociażby budowanie swojego drzewa w oparciu o badania DNA, które są coraz popularniejsze w naszym kraju – dodaje Pągowski.
Warszawskie Towarzystwo działa od 1993 roku. W ostatnich latach przeżywa swój renesans. – W naszych kręgach jest coraz więcej młodych członków. Dawniej głównie ludzie starsi zajmowali się przeszłością, dziś są wśród nas również studenci – mówi Pągowski. Co ich skłania do poszukiwań? – Po zmianie ustroju można już otwarcie mówić o swoich przodkach. Nie wstydzimy już się swojego pochodzenia i chętniej zagłębiamy się w meandry historii. Czasem motywem jest chęć pozostawienia po sobie śladu, coraz częściej jednak duma. Modnie jest znać swój herb, pochwalić się rodziną, która walczyła w powstaniu czy dokopać się magnackich korzeni – tłumaczy prezes honorowy Towarzystwa.
Skąd to pobudzenie wśród młodych ludzi? Oczywiście dostępność informacji i łatwość w pozyskiwaniu ich na pewno wpływa na zwiększenie zainteresowania tą dziedziną historii, ale czy to wystarcza? W końcu budowanie własnego genealogicznego drzewa to ciężka i do tego hobbistyczna praca. Jakie więc mogą być przyczyny tego wzmożonego zainteresowania historią?
– Trudno wskazać jeden powód – mówi profesor Mirosław Pęczak, socjolog. – Nie jest to też pierwszy raz w historii, kiedy można zaobserwować takie zjawisko. Na przełomie lat 80. i 90. nastąpiła pierwsza fala tej mody i była mocno powiązana ze zmianą ustroju. Był to w pewnym sensie sposób na odreagowanie PRL-u. Trudno jednak w ten sposób tłumaczyć to zjawisko dziś. Myślę, że główne przyczyny są dwie. Żyjemy w społeczeństwie ryzyka, wszystko jest niestabilne, ciągle się zmienia. Grzebanie w przeszłości, budowanie własnej historii daje nam poczucie zakotwiczenia. W ten sposób budujemy swoją tożsamość. Z drugiej strony może to być przejaw konserwatyzmu młodego pokolenia, które obserwujemy od pewnego czasu. Trudno jednak ocenić to zjawisko bez badań. Być może ma ono głębsze podłoże, które będzie można ocenić dopiero z perspektywy lat – tłumaczy Pęczak.
Przyczyną może też być chęć utrzymywania kontaktów. W dzisiejszym, rozproszonym świecie o więzi trudno. Drzewa genealogiczne w internecie, to nie tylko zabawa, ale też skrzynka kontaktowa, która pozwala porozumiewać się ze wszystkimi członkami rodziny, niezależnie od tego gdzie akurat mieszkają. Dzięki portalom można wymieniać się zdjęciami, filmami czy wspomnieniami. Rodzina jeszcze nigdy nie była tak blisko.