Partyjna komisja powołana w celu zbadania kariery Bartłomieja Misiewicza uznała, iż 27-letni pupil Antoniego Macierewicza nie ma kwalifikacji do pracy w administracji publicznej.
Partyjna komisja powołana w celu zbadania kariery Bartłomieja Misiewicza uznała, iż 27-letni pupil Antoniego Macierewicza nie ma kwalifikacji do pracy w administracji publicznej. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
– Chciałbym powiedzieć to wyraźnie, że tym wszystkim Polakom, którzy poczuli się zażenowani, zdegustowani tym wszystkim, co się działo wokół osoby Bartłomieja Misiewicza, chcemy powiedzieć przepraszam – mówił Joachim Brudziński. Na zorganizowanej w czwartkowe popołudnie konferencji prasowej towarzyszyli mu Mariusz Kamiński, Marek Suski i Karol Karski. Jednak pozostali członkowie komisji powołanej przez Jarosława Kaczyńskiego w celu wyjaśnienia kariery pupila Antoniego Macierewicza, ani rzecznik dyscypliny partyjnej nie zabrali głosu.
Tymczasem Joachim Brudziński z tematu związanego z brakiem kwalifikacji Bartłomieja Misiewicza do pełnienia funkcji, które dotąd powierzała mu partia rządząca szybko przeszedł do... ataku na Platformę Obywatelską. Komisja z polecenia prezesa Prawa i Sprawiedliwości badająca sprawę byłego rzecznika MON, byłego szefa gabinetu politycznego w MON i byłego pełnomocnika Polskiej Grupy Zbrojeniowej ds. komunikacji najobszerniejszy materiał przygotowała bowiem na temat wizerunkowych wpadek rządów Donalda Tuska i Ewy Kopacz.
Jak informowaliśmy w naTemat, Bartłomiej Misiewicz "ubiegł" partyjną komisję i tuż po opuszczeniu siedziby PiS oznajmił, że z członkostwa w tym ugrupowaniu zrezygnował sam. – Sukcesy rządu premier Szydło, zwłaszcza te socjalne, które poprawiają byt Polaków, były przykrywane przez media, często kłamliwie, ale przykrywane przy pomocy mojego nazwiska do tej brudnej kampanii. Rezygnację złożyłem, żeby nie obarczać całej zjednoczonej prawicy tym atakiem. Chciałbym przeprosić wszystkich Polaków za to, że muszą tego żenującego spektaklu słuchać, że muszą to oglądać – oznajmił.