
Polski minister praw zagranicznych w przyszłym tygodniu uda się z oficjalna wizytą do Stanów Zjednoczonych, gdzie spotka się z przedstawicielami administracji Donalda Trumpa. Po co? Między innymi po to, by namówić Amerykanów do współpracy w wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej. – Liczymy na presję dyplomatyczną. Chcielibyśmy, aby w rozmowach USA-Rosja ta kwestia zaczęła się pojawiać – mówi Waszczykowski.
REKLAMA
W wywiadzie dla "wPolityce" Waszczykowski nie ukrywa, że wiąże spore nadzieje w związku z gabinetem Donalda Trumpa. – Oczekuję przynajmniej zainteresowania, choć mam świadomość, że minęło siedem lat i być może obecna administracja będzie potrzebowała sporo czasu i wysiłku, aby dotrzeć do pomocnych informacji. Poprzednia administracja Baracka Obamy była pod wpływem koncepcji resetu z Moskwą. Już na pierwszym spotkaniu w grudniu 2015 r. przedstawiłem naszą prośbę ówczesnemu sekretarzowi stanu Johnowi Kerry’emu, ale tematu nie podjęto – skarży się szef MSZ.
Minister w przyszłym tygodniu spotka się między innymi z sekretarzem stanu US, Rexem Tillersonem. – W przyszłą środę poinformuję sekretarza Tillersona o tym, na jakim etapie jest polskie śledztwo w sprawie tragedii – powiedział Waszczykowski. Liczy, że sprawa zostanie przekierowana na różne instytucje, które będą mogły się nią zająć. – Będę też próbował dotrzeć do instytucji wywiadowczych USA. To też mam w programie wizyty — zapewnia.
Witold Waszczykowski chciałby, by ze strony Amerykanów doszło do dłuższej presji politycznej w stosunku do Rosji. – By pokazać, że przetrzymywanie tego wraku wpływa na niekorzyść strony rosyjskiej. W ten sposób utwierdza ona przecież w przekonaniu nas i świat, że jest współwinna tej katastrofy, skoro nie chce zwrócić dowodów. Innego wytłumaczenia nie mamy. – konkluduje Waszczykowski.
Szef MSZ chciałby też, by w Stanach Zjednoczonych wykonywane były różne ekspertyzy dotyczące katastrofy. A jeśli Amerykanie będą zainteresowani, Waszczykowski chciałby też zorganizować wizytę ich ekspertów w Polsce - wówczas prokuratura, podkomisja i Antonii Macierewicz będzie mógł udzielić im dalszych, szczegółowych wyjaśnień.
Tymczasem 10 kwietnia wyniki swoich badań przedstawiła podkomisja smoleńska powołana przez Macierewicz, która postawiła sobie najwyraźniej za cel udowodnienie zamachu ze strony Rosji. Zgodnie z nimi podczas lotu prezydenckiego samolotu mogło dojść do wybuchu bomby termobarycznej. Internauci nie pozostawiają na tej i innych rewelacjach podkomisji suchej nitki.
Źródło: wpolityce.pl
