Nie było żadnej ostrej reakcji, żadnego potępienia bicia żony i znęcania się na nią. Właściwie nie było żadnej reakcji w ogóle. Od dnia, gdy bulwersująca historia rodziny Piaseckich ujrzała światło dzienne, PiS konsekwentnie milczy. Dlaczego nie słyszymy choćby słowa potępienia? Gdzie reakcja partii rządzącej, która na każdym kroku tak mocno podkreśla, jak ważne są dla niej wartości rodzinne? Aż taki szczyt obłudy nam właśnie zaserwowano? Bo trzy lata temu Jarosław Kaczyński osobiście obiecywał ustawę o ochronie kobiet przed przemocą.
Internet jest wstrząśnięty, ludzie piszą, że byli w stanie wysłuchać tylko 30 sekund przerażającego nagrania, a w PiS nikt nie zabiera głosu. Rafał Piasecki był radnym tej partii i choć już nim nie jest, to wciąż takie jest oczekiwanie społeczne – PiS, jako największy strażnik rodziny w tym kraju, powinien wreszcie potępić bestialskie zachowanie tego człowieka. A tego nie robi. Wielu Polaków chciałoby wiedzieć, dlaczego. Pytają ministra Ziobrę, czy taka przemoc nie jest ścigana z urzędu?
Przypomnijmy, że gdy kilka miesięcy temu sprawa wyszła na jaw radny z Bydgoszczy sam zrezygnował z członkostwa w PiS. Partia Jarosława Kaczyńskiego nawet go nie wyrzuciła. A wystarczyłoby powiedzieć, że postępowanie Piaseckiego jest złe, karygodne i nie ma na nie zgody.
"Jestem zdecydowanie przeciw przemocy"
To swoimi szumnymi deklaracjami PiS rozbudził takie oczekiwania. Ot, na przykład w 2014 roku. W kraju trwała kampania 16 Dni Przeciw Przemocy Wobec Kobiet i Jarosław Kaczyński – na znak solidarności – wpiął sobie nawet w klapę białą wstążkę. Otwarcie zapowiedział też wtedy, że gdy jego partia dojdzie do władzy, to powstanie ustawa o ochronie kobiet przed przemocą.
– Taka, że będzie mróz w oczy szczypał. Bardzo, bardzo twarda – powiedział prezes PiS i te słowa, w momencie, gdy mamy taki namacalny przypadek przemocy domowej wobec kobiety, powinniśmy napisać wielkimi literami albo głośno wykrzyczeć. Bo PiS chyba o tym zapomniał.
Dwa lata później, gdy PiS był już u władzy, Jarosław Kaczyński powtórzył dokładnie te same słowa.
Andrzej Duda też mówił w kampanii wyborczej, że przemoc domowa jest niedopuszczalna. Ileż to razy w ogóle słyszeliśmy, że dla PiS rodzina jest najważniejsza? W dodatku tylko taka, której trzon stanowią kobieta i mężczyzna? A tej ochrony wobec kobiet jak nie było, tak nie ma. PiS za to robi wszystko, by pokazać, że na walce z przemocą wcale mu nie zależy.
"Rządzące kobiety nie dbają o inne"
To za obecnego rządu zawieszono Niebieską Linię dla ofiar przemocy. A takżewstrzymano dotacje dla Centrum Praw Kobiet, które od ponad 20 lat pomaga kobietom i dzieciom.
"PiS nie dba o przeciwdziałanie przemocy. Rządzące kobiety nie dbają o inne, bo wykonują polecenia mężczyzn" – komentują bezlitośnie internauci. Albo konkretnie w odniesieniu do Piaseckiego z Bydgoszczy: "Takie zachowania radnego PiS są popierane przez Prezesa".
Wszyscy wiedzą, że PiS przez lata ostro występował przeciwko Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Polska podpisała ten dokument w 2012 roku, ale PiS robił wszystko, by jej nie ratyfikować, twierdząc, że konwencja uderza w polskie rodziny, polskie kobiety i wartości chrześcijańskie. Dopiero kilka dni temu uciął spekulacje, że chce tę konwencję wypowiedzieć. Ale czy to 100 procent pewności, że tak się nie stanie?
Opinii, jakie wyrażali politycy, nie da się wymazać. Przemoc jest zła, ale... Prezydent Duda, który mówił, że jest niedopuszczalna, jednocześnie problem widzi tak: – Trzeba pamiętać, że nie w każdej rodzinie jest przemoc. Większość rodzin to normalne, kochające się rodziny.
Posłanka PiS Małgorzata Sadurska: – Uważamy, że ustawa stygmatyzuje polskie rodziny mówiąc, że przemoc odbywa się w rodzinach. Nie chroni polskich rodzin.
Tylko silne państwo pomoże
W grudniu ubiegłego roku prezes PiS miał nawet taką wizję. Jeśli ktoś chce opanować problem przemocy domowej, musi jednocześnie chcieć silnego państwa. Tylko takie państwo "jest w stanie wprowadzić ostre represje wobec tych, którzy się takich zachowań dopuszczają".
I tu można zadać ironiczne pytanie – skoro bowiem problem przemocy istnieje i nikt go dotąd nie opanował – co widać nawet na łonie PiS – to znaczy, że nie żyjemy w silnym państwie.
Czy będzie jak z Misiewiczem, że władza obudzi się za półtora roku, kiedy w wielu rodzinach będzie już za późno na cokolwiek? Dopiero wtedy zareaguje?
Reklama.
Jarosław Kaczyński
grudzień 2014 rok
"Ja jestem zdecydowanie przeciwko przemocy wobec kobiet".Czytaj więcej
Jarosław Kaczyński
2016 rok, dla Rzeczpospolitej
"Jestem absolutnie za tym, by walczyć z przemocą wobec kobiet, przede wszystkim w rodzinach".Czytaj więcej
Małgorzata Sadurska
"Dbając o prymat, ochronę polskiej rodziny składamy do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o stwierdzenie nieważności ustawy o zwalczaniu przemocy w rodzinie. Uważamy, że ustawa stygmatyzuje polskie rodziny mówiąc, że przemoc odbywa się w rodzinach. Nie chroni polskich rodzin".Czytaj więcej
Jarosław Kaczyński
"One muszą zostać okiełznane metodami bardzo zdecydowanymi. Innej drogi nie ma. Złożymy zresztą projekt ustawy, która będzie bardzo ostro traktowała tych, którzy stosują przemoc wobec bliskich, przede wszystkim kobiet".Czytaj więcej