Drugie czytanie rządowego projektu ustawy miało się rozpocząć dziś o 14:00, jednak nagle okazało się, że zostało odwołane. Projekt PiS "o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw" zakłada m.in. odebranie kobietom dostępu do antykoncepcji awaryjnej bez recepty, który jest standardem w państwach Unii Europejskiej.
Jaki jest powód zdjęcia drugiego czytania rządowego projektu z sejmowej agendy? Oficjalnie nie wiadomo. Poseł Bartosz Arłukowicz, były minister zdrowia, złożył na Facebooku gratulacje "dziewczynom, które walczą o swoje prawa". Chodzi o uczestniczki Czarnego Protestu, które przychodziły na posiedzenia Komisji Zdrowia by obserwować posiedzenia i zabierać głos w obronie dostępu do antykoncepcji awaryjnej bez recepty.
Wczorajsze posiedzenie Komisji Zdrowia skończyło się przegłosowaniem poprawki antypigułkowej 13 głosami, przy 8 głosach sprzeciwu. Wydawało się, że partia rządząca pójdzie za ciosem i dziś o 14:00 odbędzie się drugie czytanie projektu, by w piątek rano przyjąć ustawę wbrew protestom kobiet. Okazało się jednak, że drugie czytanie zostało odwołane, a więc projekt, przynajmniej na razie, pozostaje w zawieszeniu. W konsekwencji odwołane zostało też posiedzenie Komisji Zdrowia po drugim czytaniu, zaplanowane dziś na 17:00.
Pigułka i refundacja
Poseł Bartosz Arłukowicz (PO) domyśla się dwóch ewentualnych przyczyn, dla których drugie czytanie mogło zniknąć z planu obrad Sejmu.
– Mogło chodzić o potężną awanturę na temat wprowadzania recept na antykoncepcję awaryjną – mówi Arłukowicz. – Ministerstwo Zdrowia walczy z tabletką absurdalnymi pseudoargumentami. Wczoraj podczas posiedzenia Komisji Zdrowia wiceminister Król sam przyznał, że nie ma żadnych danych na poparcie słów ministra Radziwiłła o bezmyślnych kobietach i dziewczętach, które rzekomo łykają te pigułki garściami – opowiada poseł.
A jaka może być według polityka inna przyczyna odwołania drugiego czytania projektu? – Okazało się, że projekt wprowadza ręczne sterowanie refundacją leków przez rząd. To oznacza możliwość ręcznego sterowania czasem refundacji, a w konsekwencji może sprzyjać nadużyciom. Byłoby to całkowite rozszczelnienie ustawy refundacyjnej - tłumaczy Arłukowicz. – Posłowie PiS chyba sami byli zaskoczeni tym fragmentem ustawy, bo gwałtownie się wczoraj naradzali. Wygląda na to, że też są oburzeni taką zmianą – mówi poseł.
Na receptę czy bez recepty?
Aleksandra Śniegocka-Goździk, obserwatorka posiedzeń reprezentująca Czarny Protest, cieszy się z odwołania drugiego czytania, bo to oznacza, że kobiety w Polsce będą miały dostęp do antykoncepcji awaryjnej trochę dłużej, ale podkreśla, że trzeba trzymać rękę na pulsie. – PiS nie odpuści kobietom. Będzie kombinował i próbował różnymi sposobami aż do skutku, tak jak z zakazem przerywania ciąży – mówi aktywistka.
Wtóruje jej Maja Mazurkiewicz z Koalicji Mam Prawo, która również obserwuje obrady dotyczące praw kobiet. – Wycofanie tego projektu z drugiego czytania w Sejmie to duży sukces wszystkich kobiet. Oczywiście rząd już nie raz pokazywał, że może przyspieszyć proces legislacyjny, dlatego powinnyśmy uważnie śledzić wydarzenia w Sejmie. Pamiętajmy, że ten projekt nie wylądował w koszu, tylko nadal wisi nad kobietami w Polsce. Musimy jasno pokazać, że będziemy walczyć o nasze prawa! – mówi Mazurkiewicz.
Poseł Arłukowicz nie wierzy w to, by partia zmieniła zdanie ws. ograniczenia kobietom dostępu do antykoncepcji awaryjnej. – Posłów PiS nie są w stanie przekonać merytoryczne argumenty. Odwołanie drugiego czytania cieszy, ale niewykluczone, że marszałek Sejmu nagle wrzuci ten punkt obrad wieczorem, byśmy głosowali w środku nocy. Z takimi sytuacjami mieliśmy już wielokrotnie do czynienia – konkluduje polityk.