
Według komunikatu francuskiego MSW po przeliczeniu wszystkich głosów pierwszą turę wyborów prezydenckich w tym kraju wygrał Emmanuel Macron, który zyskał poparcie 23,75 proc. wyborców. Do drugiej tury dostała się jeszcze Marine Le Pen z poparciem 21,52 proc. głosujących. Zdaniem wielu politologów te wybory to w istocie wybór między Francją nowoczesną i europejską, a zamkniętą w sobie i otoczoną wysokim murem.
REKLAMA
Co istotne, Macron nie dość że ma przewagę, to jeszcze powinna ona rosnąć i na ten moment to on jest faworytem w wyścigu o fotel prezydencki. Dzieje się tak, ponieważ Francois Fillon, który zajął 3. miejsce i poparł go niemal co piąty Francuz, już namawia wyborców, by w drugiej turze zagłosowali na Macrona – podobnie Benoit Hamon. Nikogo nie popiera z kolei Jean-Luc Melenchon (4. miejsce).
Pierwsza tura nie przyniosła zaskoczeń – tak jak wszyscy się spodziewali, nie udało się wybrać nowego prezydenta Republiki w pierwszym głosowaniu. Między czterema głównymi kandydatami walka rozgrywała się praktycznie do samego końca, różne sondaże wskazywały to na zwycięstwo jednego z kandydatów, to na innego.
Francuzi tłumnie udali się w niedzielę do urn, po samej frekwencji widać, że od głosowania może wiele zależeć. O godzinie 17 frekwencja wynosiła prawie 70 proc., więcej niż zwykle wynosi podczas głosowań w Polsce. Lokale w małych miejscowościach zostały zamknięte o godzinie 19, w dużych miastach Francuzi głosowali o godzinę dłużej.
Już wczorajsze wstępne wyniki wskazywały, że zwycięzcą pierwszej tury został Emmanuel Macron zdobywając 23,7 głosów, drugie miejsce zajęła Marine Le Pen, na którą zagłosowało 22 proc. Francuzów. Późniejsze doniesienia wskazywały jednak na minimalną przewagę Le Pen, a Macron spadł na drugie miejsce, co nie potwierdziło się. Ostatecznie pewne jest to, że Fillon i Melenchon przegrali pierwszą turę, a w drugiej turze Francuzi będą wybierać między pozostaniem w Unii Europejskiej, a secesją, którą zapowiada Marine Le Pen.
