Kuba Wojewódzki i Michał Figurski swoim wystąpieniem w radiu Eska Rock wywołali prawdziwą burzę. Chociaż ze swoich słów o Ukrainkach się wytłumaczyli, to i tak czekają ich problemy. Wczoraj rozgłośnia zawiesiła ich program. Dziś zaś pojawiają się doniesienia o tym, że Eska Rock może stracić koncesję.
Zapewne każdy z nas ma własne zdanie o zachowaniu Wojewódzkiego i Figurskiego. Ale wszelkie decyzje dotyczące kar, jakie można nałożyć na dziennikarzy, podejmuje Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Jak pisze "Rzeczpospolita", "KRRiT grozi wręcz odebraniem koncesji radiu Eska Rock".
Powodem do tak radykalnego kroku może być fakt, że to już dziewiąta interwencja w sprawie audycji tego nadawcy. Siedem z nich skończyło się upomnieniami, za dwie nałożono na radio kary finansowe. Czy miarka się przebrała, a pracownicy Eski Rock będą musieli poszukać innej pracy? A przede wszystkim – czy pięcioosobowa grupa, wyznaczana przez polityków, powinna podejmować decyzje o być czy nie być mediów?
Niejasne kryteria
Oczywiście, wszystkie kompetencje – także te dotyczące przyznawania i odbierania koncesji – określa ustawa o KRRiT z dnia 29 grudnia 1992 roku. O ile jednak kryteria finansowe i techniczne są tam opisane dosyć szczegółowo, to już kryteria etyczne pozostawiają sporo wątpliwości, a samej Radzie – wolności w interpretowaniu przepisów:
Co mówi ustawa?
Art. 38 ustawy o KRRiT:
(…) 2. Koncesja może być cofnięta, jeżeli:
1) rozpowszechnianie programu powoduje zagrożenie interesów kultury narodowej, bezpieczeństwa i obronności państwa lub narusza normy dobrego obyczaju.
Teoretycznie zachowanie Wojewódzkiego i Figurskiego można uznać za "naruszanie norm dobrego obyczaju". Szczególnie, że to kolejny raz, kiedy dziennikarze Eski Rock zostali oskarżeni o rasizm. Wszystko teraz zależy od KRRiT i ich interpretacji faktów.
Rada Etyki Mediów wskazuje drogę
Ryszard Bańkowicz, przewodniczący Rady Etyki Mediów, uważa, że kryteria cofania koncesji są wystarczająco jasne, by nie mieć wątpliwości co do postępowania KRRiT. A nawet jeśli pozostawiają pewną dowolność interpretacji, to w Radę należy wierzyć. – Też uważam, że decyzje dotyczące być albo nie być konkretnego medium powinny być podejmowane z ogromną wrażliwością. Ale od tego właśnie jest KRRiT i przepisy, którymi się ona kieruje – twierdzi Bańkowicz.
– Zachowanie Kuby Wojewódzkiego i Michała Figurskiego to było drastyczne naruszenie etyki mediów, o czym powiedzieliśmy w naszym stanowisku. Głęboko wierzę, że decyzja KRRiT będzie sprawiedliwa, a kara jeśli zostanie nałożona, adekwatna do sytuacji – dodaje przewodniczący REM.
Eksperci przeciwko
Zupełnie odmienne zdanie na ten temat ma znany publicysta Jacek Żakowski. – Nie sądzę, by naprawdę to groziło Esce Rock. Ich wykroczenia nie są na tyle poważne, by odbierać koncesję. Gdyby robić to na podstawie liczby skarg, to za rządów PiS trzeba by
zamknąć TOK FM na amen – mówi ze śmiechem Żakowski.
Dziennikarz "Polityki" podkreśla, że nie powinna liczyć się liczba skarg, tylko ich waga, bo odebranie koncesji to "bardzo poważna sprawa, dotykająca ogólnej wolności słowa, ale też swobody gospodarczej". – Musiałyby być to dramatycznie ważne skargi – podkreśla Żakowski. Jakie? Na przykład nawoływanie do mordowania na tle rasowym lub orientacji seksualnej.
W podobnym tonie wypowiada się medioznawca, prof. Wiesław Godzic. – Liczba skarg nie świadczy przecież o tym, czy radio jest złe. Do KRRiT wpłynęły liczne skargi na to, że nie przyznano koncesji do multipleksu dla Radia Maryja, więc to o niczym nie świadczy – przypomina profesor. Jego zdaniem, KRRiT nie może kierować się impulsem społecznym. – Moglibyśmy wtedy równie dobrze robić sondę i pytać, czy Wojewódzki i Figurski powinni pójść do więzienia. Po to jest KRRiT, by głęboko i wnikliwie zastanawiać się nad takimi sprawami, nad wolnością słowa – dodaje.
KRRiT z kontrolą?
Przy tym prof. Godzic przyznaje, że o cofnięciu koncesji, czyli milionach złotych, decyduje "pięcioosobowa grupa". – Powinna być nad nimi jakaś kontrola – wskazuje medioznawca. Jaka kontrola? Na pewno nie kolejna rada, która miałaby kontrolować, bo to rodziłoby większe problemy. Dopuszczalna za to mogłaby być na przykład kontrola sądowa.
Takie rozwiązanie proponuje również Jacek Żakowski. – Taka decyzja powinna być podejmowana w trybie sądowym, może przy krótszych terminach, żeby nie czekać na wyroki po kilka lat. Ale tak daleko posunięta ingerencja w wolność słowa nie powinna być podejmowana samodzielnie przez KRRiT albo chociaż powinna podlegać jakiejś kontroli administracyjnej – uważa dziennikarz.
Dobra Rada potrzebna od zaraz
Najlepiej by było, oczywiście, gdyby to sama Rada była nieskazitelnym organem. – Do KRRiT trzeba by wybierać autorytety, znające się na temacie, niekoniecznie na kwestiach technicznych, ale znające środowisko. I nie uwikłane partyjnie – proponuje prof. Wiesław Godzic. Ale takie osoby musiałyby potem odczuwać ciężar swoich decyzji, krytykę otoczenia medialnego, które niejednokrotnie jest ważniejsze niż ciepły stołek.
Niestety, na takie perspektywy możemy raczej nie liczyć. Jak sugeruje Jacek Żakowski, do wprowadzenia kontroli nad KRRiT lub odpolitycznienia jej potrzeba chęci władz. – Politycy muszą chcieć pozbyć się prawa do rządzenia mediami. Upolitycznienie Rady jest umożliwione przez mechanizm jej wyboru, trzeba by go obejść lub zmienić – mówi dziennikarz "GW", który podkreśla, że i tak dzisiejsza Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji
jest mało upolityczniona w stosunku do tego, co było wcześniej.
Kara niedługo
Dzisiaj Rada debatuje nad ewentualną karą dla radia Eska Rock i Kuby Wojewódzkiego oraz Michała Figurskiego. To ważna sprawa, której finał, zdaniem prof. Godzica, "pokaże jakość polskiej demokracji". – Mnie ta sytuacja zaczyna mierzić, bo wszyscy zachowujemy się zbyt politycznie poprawnie. Czy mogłoby zniknąć "South Park"? Nie – bo wyraża myśli części społeczeństwa. Tak samo jest z Wojewódzkim i Figurskim – tłumaczy medioznawca.
Porównanie wydaje się wyjątkowo trafne, bo "South Park" nie raz i nie dwa obrażał wszystko i wszystkich, a przy tym bawił tysiące widzów na całym świecie. Tylko czy duet z Eski Rock kogokolwiek ubawił? Pewnie tak. Za swoje żarty może teraz zapłacić cenę o wiele wyższą, niż przewidywano. A wszystko w rękach Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, która niezbyt precyzyjny zapis ustawy może interpretować wedle własnego "widzimisię".
Ich wykroczenia nie są na tyle poważne, by odbierać koncesję. Gdyby robić to na podstawie liczby skarg, to za rządów PiS trzeba by zamknąć TOK FM na amen.
Jacek Żakowski
Publicysta "Polityki"
Politycy muszą chcieć pozbyć się prawa do rządzenia mediami. Upolitycznienie Rady jest umożliwione przez mechanizm jej wyboru, trzeba by go obejść lub zmienić.