Euro 2012 na kolejnym polu wprowadziło nas do Europy. A raczej Europę do nas, bo dzięki powstałym na mistrzostwa autostradom takim, jak A2 i A4 wreszcie wygodnie można dojechać zza Odry na Wschód. Wygodnie, ale niekoniecznie bezpiecznie. Kilka ostatnich dni to seria śmiertelnych wypadków na tych drogach.
Najbardziej spektakularnym było zderzenie z łosiem. Taka była przecież przyczyna wczorajszego tragicznego zdarzenia na A2, gdzie łoś wybiegł na środek drogi. Olbrzymie zwierzę zostało potrącone przez samochód osobowy, którego kierowca zginał na miejscu, a troje pasażerów zostało rannych. Zwłoki zwierzęcia zniszczyły dodatkowo jeszcze dwa inne auta. Jak to możliwe, że łoś się tam w ogóle pojawił skoro nowoczesne autostrady powinna oddzielać specjalna siatka blokująca dostęp zwierzętom? Taka siatka jest i na A2, tylko o wysokości ustalonej kilka lat temu. Gdy rozpoczęto budowę drogi nikt nie pomyślał bowiem, że kiedyś mogą pojawić się tam takie olbrzymy, jak łosie.
Zresztą, do pierwszego groźnego wydarzenia na A2 doszło już wkrótce po oddaniu ostatnich odcinków. Kierowca busa wjechał w kolumnę radiowozów, które nową trasą gnały z Łodzi do Poznania wioząc funkcjonariuszy mających pomagać przy zabezpieczeniu turniej w stolicy Wielkopolski. W efekcie rannych zostało kilkanaście osób, w tym wielu policjantów. Tego samego dnia wypadek tira wydarzył się również na A4.
Niebezpieczna europrowizorka?
Lokalne media prawie codziennie donoszą o wypadkach na najdłuższych autostradach w Polsce, które dzięki inwestycjom z myślą o mistrzostwach Europy wreszcie zyskały pełne prawo, by je autostradami nazywać. Auto jadące z nadmierną prędkością uderza w barierki i dachuje, kierowca traci panowanie i uderza w innych uczestników ruchu, ktoś zatrzymuje auto na środku autostrady chcąc pomóc poszkodowanemu w wypadku i samemu staje się ofiarą potrącenia. Tak wyglądają ostatnio najczęstsze scenariusze wypadków na A2, czy A4. Niestety zazwyczaj wypadków śmiertelnych.
W rozmowie z naTemat eksperci komentują, jak brawurowa jazda Polaków i zgoda rządu na oddanie niedokończonych inwestycji drogowych zagrażają naszemu bezpieczeństwu. - Ktoś czegoś nie dopilnował. Przepisy związane z ochroną środowiska mówią, że nie tylko na etapie projektowania i budowania drogi należy zadbać o zwierzęta, ale także prowadzić później ich monitoring. Wybudowanie przejścia dla zwierząt nie oznacza, że całą robota została zrobiona - tłumaczy naTemat Adrian Furgalski, dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych TOR. - Później trzeba sprawdzić, czy nie pojawiają się nowe zwierzęta. Gdyby taki monitoring działał, w odpowiednim momencie można byłoby stwierdzić obecność nowych zwierząt i konieczność zastosowania nowych rozwiązań, w tym przypadku wyższej siatki - dodaje.
Jak podkreśla ekspert od transportu, na prawdziwe niebezpieczeństwo składa się jednak również zachowanie kierowców. - Pojechałem zobaczyć A2. A raczej plac budowy A2, bo to nie może mieć statusu autostrady z tak fatalną nawierzchnią na odcinku C, która musi być zmieniona. I na tej A2 widziałem właśnie jak strażacy łapali łosia. Choć tam akurat jest uprzedzenie, że nie ma siatek i prędkość jest ograniczona. Problem w tym, że nikt się nie stosuje do tych ograniczeń i tam, gdzie wolno jechać 70 km/h kierowcy jeżdżą nawet 140-150 km/h - stwierdza Furgalski.
- Mamy XXI wiek i żaden z kierowca nie powinien myśleć na autostradzie o tym, czy mu pod koła za chwilę nie wbiegnie łoś - mówi naTemat Jacek Pok z Akademii Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. - Jeżeli tak się tymczasem dzieje, oznacza to, że błąd popełnili ekolodzy - ocenia. Podobnie, jak Furgalski dodaje jednak, że błędy, czy prowizoryczne rozwiązania na oddanych do ruchu autostradach nie byłby tak niebezpieczne, gdyby Polacy stosowali się do ustalonych zasad. - Na całym świecie robi się tak, że oddaje się do użytku odcinki, które potem poprawiane są o jakieś potrzebne jeszcze elementy infrastruktury. Jeśli jednak na ten czas wprowadzono ograniczenia prędkości, to trzeba je po prostu egzekwować - mówi Jacek Pok. - Decyzja żeby wprowadzać kategorię dróg przejezdnych wiązała się z jakimś niebezpieczeństwem. Dlatego na takich odcinkach wprowadzono ograniczenia prędkości i miało być tam więcej wozów policyjnych, by kierowcy nie szarżowali na nie w pełni dokończonej drodze - dodaje Furgalski.
Autostrada to dla Polaka nowość
Bo to raczej czysta brawura i nieodpowiedzialność były właśnie przyczynami innej drogowej tragedii, która miała miejsce na polskiej autostradzie dzisiejszej nocy. Dwóch dwudziestokilkuletnich mężczyzn zginęło, a ich kolega został ranny, gdy prowadzone przez jednego z nich bmw spadło z wiaduktu na nieoddanym wciąż do użytku fragmencie A4 w okolicach Rzeszowa. Młodzi ludzie znaleźli się tam najprawdopodobniej dlatego, że choć ten odcinek wciąż czeka na otwarcie, praktycznie nadaje się do jazdy. Jest więc dla wielu świetnym miejscem, by poszaleć za kierownicą.
- Problemem w Polsce jest to, że pasjonatom motoryzacji brakuje miejsc, gdzie mogliby się za kierownicą wyżyć. Póki władze miast nie dadzą im takiej możliwości na jakichś zamkniętych placach, czy innych bezpiecznych miejscach, cały czas będzie dochodziło do takich sytuacji na zamkniętych odcinkach dróg - ocenia Jacek Pok. - Na zwykłych drogach też najczęściej zabijamy się przez prędkość. Najpierw zyskaliśmy w Polsce świetne samochody zachodnich marek, ale nie mieliśmy jeszcze dróg i na tym, co było staraliśmy się uczyć nimi jeździć. Dziś wiele osób wciąż nie ma więc umiejętności, by zapanować nad autem, które się z tak dużą prędkością porusza - ocenia Adrian Furgalski.
Znowu będziemy jeździć wolniej?
Wskazuje, że rządzący powinni byli jednak mieć tego świadomość, gdy dawali Polakom zupełną nowość, jaką są autostrady. - W tym roku liczba wypadków bardzo szybko rośnie. Co jest prawdopodobnie konsekwencją fatalnej decyzji parlamentu o podwyższeniu dopuszczalnej prędkości na drogach ekspresowych i autostradach. Był to taki mylny sygnał, że jest bezpiecznie i można jeździć coraz szybciej - stwierdza ekspert. I zdradza, że z jego informacji wynika, iż posłowie PO przygotowują już pakiet zmian legislacyjnych, w których jest też propozycja, by przywrócić limity prędkości, które obowiązywały dotąd. - Ta brawura z nas jeszcze nie ustąpiła i to był bardzo zły moment na podwyższanie limitów.
Reklama.
Jacek Pok
Akademia Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego
Mamy XXI wiek i żaden z kierowca nie powinien myśleć na autostradzie o tym, czy mu pod koła za chwilę nie wbiegnie łoś. Jeżeli tak się tymczasem dzieje, oznacza to, że błąd popełnili ekolodzy.
Adrian Furgalski
Zespół Doradców Gospodarczych TOR
Decyzja żeby wprowadzać kategorię dróg przejezdnych wiązała się z jakimś niebezpieczeństwem. Dlatego na takich odcinkach wprowadzono ograniczenia prędkości i miało być tam więcej wozów policyjnych, by kierowcy nie szarżowali na nie w pełni dokończonej drodze.