
Reklama.
Mark Dekan wyjątkowo nielubiany w PiS szef szwajcarsko-niemieckiego wydawcy (m.in. dziannika Fakt i portalu Onet) odniósł ważny sukces, o krok wyprzedzając zapowiadaną repolonizację mediów w Polsce. Kierowany przez niego Ringier Axel Springer Media AG stał się właśnie jedynym właścicielem Onetu, dokupując brakujące 25 proc udziałów w internetowym biznesie.
O transakcji donosi serwis Wirtualnemedia.pl. To zakończenie interesów Ringier Axel Springer sprzed lat. Przypomnijmy, że czerwcu 2012 roku kupił od TVN, 75 procent udziałów w Onecie płacąc za 960 mln zł. Pozostały pakiet wciąż pozostawał w rękach dawnych właścicieli. Następnie wraz z ich biznesem telewizyjnym wpadł w ręce amerykanom ze Scripps Networks Interactive.
Teraz obie firmy dogadały się i to ponad głowami rządzących polityków, którzy właśnie zaczęli mówić o konieczności ograniczania działalności zwłaszcza niemieckich wydawców na polskim rynku. Pisaliśmy, o tym, że do repolonizacji mediów miały być użyte pieniądze zgromadzone w spółkach kontrolowanych przez państwo. Plotkowano o poufnych negocjacjach z wydawcą prasy lokalnej grupy Polska Presse. 25 procent udziałów w Onecie na pewno byłoby cennym nabytkiem. Sprzedaż tej części biznesu, opcje transakcji, warunki finansowe itd regulowało wprawdzie osobne porozumienie, ale wiedząc o przygotowywanej transakcji na pewno politycy PiS wtrąciliby się do biznesu.
Mark Dekan stał się obiektem ataków prorządowych mediów, po tym jak opublikował list do pracowników spółek w Polsce odnoszący się do politycznego zwycięstwa Donalda Tuska w Brukseli. "Razem z Tuskiem wygrali Polacy – wszyscy ci, którzy są dumni z przynależności do Unii Europejskiej. (...) obok Jarosława Kaczyńskiego znalazała się dobra reputacja Polski jako rzetelnego partnera w UE. (...) większość naszych czytelników i użytkowników należy do tej miażdżącej większości, która popiera członkostwo Polski w UE. Podpowiedzmy im co zrobić, żeby pozostać na pasie szybkiego ruchu i nie skończyć na parkingu" - napisał wówczas Ringier Axel Springer. I od razu stał się bohaterem materiału w Wiadomościach, które zarzuciły mu, że instruuje dziennikarzy jak mają pisać.
Choćby Fakt wali w polityków jak w bęben, wyciągając afery z Misiewiczem, grzejąc kompromitującymi wypadkami rządowych limuzyn. Zamieszcza na okładkach zdjęcia minister edukacji Anny Zalewskiej z rozdziawioną buzią, recenzując jej reformę szkół tytułami "kłamie", "obłuda", "hipokryzja".