Jedna z warszawskich restauracji McDonald's, przy ruchliwej ulicy Modlińskiej. Przechodzący zawsze mijali przed wejściem baner z informacją o poszukiwaniu pracowników, ale ostatnio coś się zmieniło. Teraz szefowie fast foodu rekrutują kandydatów w dwóch językach - po polsku i po ukraińsku. Nasi wschodni sąsiedzi stali się łakomym kąskiem dla pracodawców, którzy coraz częściej narzekają na trudności w zatrudnianiu Polaków.
Chwila wyszukiwania w Google i wyskakują setki ofert. Polski rynek pracy chłonie pracownice i pracowników z Ukrainy. "Zatrudnię Ukraińców do pracy przy kompletacji towarów, średnie zarobki to ponad 2500 zł miesięcznie, możliwość pomocy przy zakwaterowaniu, stała praca w różnych rejonach Polski". "Poszukuję pracowników produkcyjnych z Ukrainy na stanowisko zawieszek. Praca 12 h dziennie. Stawka 10 zł /h na rękę. Zapewniamy zakwaterowanie".
To tylko dwie z ofert, skierowanych do Ukraińców. Wśród nich znajdują się ogłoszenia, które w jawny sposób łamią prawo pracy - na przykład dyskryminują ze względu na płeć lub oferują mniejsze zarobki, niż wymagane minimum 13 zł za godzinę.
Poza stereotypem
Tym, kim we Francji był kiedyś polski hydraulik, w Polsce była ukraińska sprzątaczka. Jeszcze do całkiem niedawna przeciętna osoba emigrująca z Ukrainy do Polski była 43-letnią kobietą, która każdą zaoszczędzoną złotówkę wysyłała krewnym mieszkającym w ojczyźnie. Na Ukrainie, gdzie przeciętna pensja mieści się w granicach 300-400 zł, przekazy z Polski były nie lada wsparciem dla domowego budżetu.
Teraz, po agresji Rosji na Ukrainę, sytuacja się zmieniła. Statystyczny emigrant z tego kraju to 33-letni mężczyzna, który pracuje na budowie - informuje Narodowy Bank Polski. I choć ukraińskich pracowników można spotkać w całej Polsce, to są miasta, które są wśród nich szczególnie popularne. Jednym z nich jest Wrocław, gdzie już 10 proc. ludności stanowi mniejszość ukraińska. Co miesiąc dochodzi 5 tysięcy kolejnych mieszkańców zza wschodniej granicy.
Padł nawet pomysł, by wrocławscy Ukraińcy mieli w ratuszu swojego pełnomocnika. Jednak władze miasta podeszły do inicjatywy z dystansem. "Radzimy sobie w inny sposób" - uciął temat ratusz w rozmowie z "Gazetą Wrocławską". Jeśli chodzi o radzenie sobie, to miasto nie poradziłoby sobie bez Ukraińców. Zdaniem firmy Work Service, gdyby nagle wszyscy Ukraińcy z wyjechali z Wrocławia, to sektor logistyczny, handlowy i produkcyjny zostałyby sparaliżowane. To samo dotyczy niektórych stołecznych barów szybkiej obsługi.
Kłopoty w raju
Ukrainki i Ukraińcy zachwycają się rzeczami, które w Polsce przyjmowane są jako oczywista oczywistość. Emigranci cenią równe drogi, uprzejmych urzędników czy uczelnie, które nie wymuszają łapówek. Ich pozycja na rynku pracy też się poprawia. – Najczęściej pracodawcy oferują dokładnie te same stawki dla Ukraińców co dla Polaków. Ponoszą często jeszcze koszy związane z zapewnieniem akomodacji czy dojazdów z Ukrainy, co często nawet zwiększa koszty zatrudnienia Ukraińców - powiedział Radiu Eska Andrzej Kubisiak z Work Service. Ale sytuacja nie zawsze wygląda aż tak różowo.
Z badania agencji OTTO Work Force wynika, że zaledwie 29 proc. emigrantów z Ukrainy pracuje w zawodzie. To gwałtowny wzrost w porównaniu z 8 proc. w 2015 r., ale nadal świadczy o tym, że emigranci pracują poniżej swoich kwalifikacji. Często barierą jest brak znajomości języka. Ukraińcy i Ukrainki, którzy nie mówią po polsku, nierzadko są wykorzystywani przez nieuczciwych przedsiębiorców, którzy oferują im głodowe stawki lub kradną ich pracę, np. nie płacąc za część okresu pracy.
Aby przeciwdziałać tym patologiom od 11 maja na stołecznym Dworcu Zachodnim zacznie działać "Migrant Stacja" - punkt informacyjny dla przyjeżdżających z Ukrainy i specjalistyczne doradztwo zawodowe. Celem organizatorów z Fundacji Wspierania Migrantów na Rynku Pracy „EWL”, jest informowanie emigrantów o przysługujących im prawach, tak by zabezpieczyć ich przed działalnością złodziei i oszustów.
I choć powoli przed emigrantami z Ukrainy otwierają się bardziej prestiżowe i lepiej płatne stanowiska, to według badań Narodowego Banku Polskiego jest to zaledwie 5,5 proc. miejsc pracy - normą nadal jest nisko płatna płatne zajęcia fizyczne (70 proc.). Do tego dochodzą oskarżenia o "zabieranie pracy Polakom" - pracy na warunkach, które nie są do zaakceptowania dla większości Polaków, a także napięcia historyczne, które wezbrały choćby po premierze filmu "Wołyń".
Emigrantom ze wschodu za złe ma się np. korzystanie ze świadczeń socjalnych, takich jak 500 plus na niektóre dzieci, choć polscy emigranci robią to samo w Wielkiej Brytanii. Mimo to w 2015 roku do Polski przyjechało ponad milion Ukraińców. Coraz więcej chce zostać w Polsce na stałe.
firma zajmująca się rekrutacją pracowników z rynków wschodnich
Zarobki w Polsce dla przeciętnego Ukraińca są wyższe, aniżeli te, które może uzyskać w swoim kraju. Jeżeli specjalista odpowiada wymaganiom polskiego pracodawcy, posiada doświadczenie w branży lub potwierdzenie w postaci dyplomu bądź certyfikatu – to pracuje w zawodzie. Ci pracownicy, którzy nie znają języka polskiego i nie są zainteresowani długookresową pracą w Polsce, najczęściej się zgłaszają do prac sezonowych.
Monika Ołów
koordynatorka projektów Fundacji Wspierania Migrantów na Rynku Pracy „EWL”
Dostrzegliśmy problem związany z sytuacją cudzoziemców na polskim rynku pracy. „Jest nim ograniczony dostęp do wiedzy związanej z podejmowaniem w Polsce pracy przez cudzoziemców. Pomimo szeregu wspaniałych inicjatyw integracyjnych skierowanych do migrantów, przypadki wykorzystywania tej niewiedzy przez nieuczciwe podmioty są wciąż powszechne. Dlatego od maja cudzoziemcy odwiedzający dworzec Warszawa Zachodnia będą mogli wzbogacić swoją wiedzę na temat pracy i pobytu w Polsce w nowo otwartym punkcie informacyjnym dla obcokrajowców, który przygotowujemy we współpracy z administratorem dworca, PKS Polonus S.A.