
Tym, kim we Francji był kiedyś polski hydraulik, w Polsce była ukraińska sprzątaczka. Jeszcze do całkiem niedawna przeciętna osoba emigrująca z Ukrainy do Polski była 43-letnią kobietą, która każdą zaoszczędzoną złotówkę wysyłała krewnym mieszkającym w ojczyźnie. Na Ukrainie, gdzie przeciętna pensja mieści się w granicach 300-400 zł, przekazy z Polski były nie lada wsparciem dla domowego budżetu.
Zarobki w Polsce dla przeciętnego Ukraińca są wyższe, aniżeli te, które może uzyskać w swoim kraju. Jeżeli specjalista odpowiada wymaganiom polskiego pracodawcy, posiada doświadczenie w branży lub potwierdzenie w postaci dyplomu bądź certyfikatu – to pracuje w zawodzie. Ci pracownicy, którzy nie znają języka polskiego i nie są zainteresowani długookresową pracą w Polsce, najczęściej się zgłaszają do prac sezonowych.
Ukrainki i Ukraińcy zachwycają się rzeczami, które w Polsce przyjmowane są jako oczywista oczywistość. Emigranci cenią równe drogi, uprzejmych urzędników czy uczelnie, które nie wymuszają łapówek. Ich pozycja na rynku pracy też się poprawia. – Najczęściej pracodawcy oferują dokładnie te same stawki dla Ukraińców co dla Polaków. Ponoszą często jeszcze koszy związane z zapewnieniem akomodacji czy dojazdów z Ukrainy, co często nawet zwiększa koszty zatrudnienia Ukraińców - powiedział Radiu Eska Andrzej Kubisiak z Work Service. Ale sytuacja nie zawsze wygląda aż tak różowo.
Dostrzegliśmy problem związany z sytuacją cudzoziemców na polskim rynku pracy. „Jest nim ograniczony dostęp do wiedzy związanej z podejmowaniem w Polsce pracy przez cudzoziemców. Pomimo szeregu wspaniałych inicjatyw integracyjnych skierowanych do migrantów, przypadki wykorzystywania tej niewiedzy przez nieuczciwe podmioty są wciąż powszechne. Dlatego od maja cudzoziemcy odwiedzający dworzec Warszawa Zachodnia będą mogli wzbogacić swoją wiedzę na temat pracy i pobytu w Polsce w nowo otwartym punkcie informacyjnym dla obcokrajowców, który przygotowujemy we współpracy z administratorem dworca, PKS Polonus S.A.