Bohaterką tego skandalu jest pochodząca z Japonii zakonnica, a do przestępstw miało dochodzić na terenie Argentyny. Ofiarami zaś są niepełnosprawne dzieci – podopieczni ośrodka dla głuchoniemych i niesłyszących. Zatrzymanie siostry zakonnej nastąpiło parę miesięcy po aresztowaniu dwóch księży. Zeznania poszkodowanych wskazują bowiem, że to zakonnica "dostarczała" duchownym dzieci.
Wieloletni koszmar
Oskarżona zakonnica Kosaka Kumiko urodziła się w Japonii, do
Argentyny przyjechała 40 lat temu wraz z rodzicami. Do zakonu wstąpiła w roku 2000, a 4 lata później rozpoczęła pracę placówce im. Antonia Provolo w Luján de Cuyo w prowincji Mendoza na zachodzie Argentyny. Jak się okazuje, w ośrodku tym przez wiele lat trwał koszmar podopiecznych. Już w 2008 roku było prowadzone postępowanie dotyczące molestowania seksualnego niepełnosprawnych dzieci, ale wówczas zakończyło się ono umorzeniem.
Dopiero później, gdy zgłosili się kolejni świadkowie, dochodzenie zostało wznowione i aresztowano m.in. dwóch
duchownych. 82-letni Nicola Corradi i 56-letni Horacio Corbacho odpowiadają za molestowanie seksualne około dwudziestu niesłyszących i głuchoniemych dzieci w wieku 10 do 12 lat (ten pierwszy był już bohaterem skandalu pedofilskiego we Włoszech, również w ośrodku dla głuchoniemych, ale nie poniósł za to kary – jedynie został przeniesiony właśnie do Argentyny).
Księża woleli dzieci uległe
Dochodzenie argentyńskich śledczych wykazało, że księża-pedofile w swojej przestępczej działalności mogli liczyć właśnie na zakonnicę. Kosaka Kumiko wybierała i "dostarczała" duchownym najbardziej uległe dzieci. Według adwokata reprezentującego ofiary, zakonnica miała regularnie bić podopiecznych. Ci, którzy się buntowali, unikali dalszych kontaktów ze swoimi oprawcami. Do księży trafiali ci najbardziej posłuszni. Jedna z poszkodowanych zeznała, że była systematycznie gwałcona przez księży, a siostra zakonna zakładała jej pieluszki, żeby zatrzymać krwotoki.
Kosaka Kumiko przez ponad miesiąc ukrywała się przed policją, kilka dni temu sama oddała się w ręce funkcjonariuszy. Zapewnia, że nie wiedziała o żadnym molestowaniu w ośrodku i mówi, że ostatnio "zapanowała moda" na wysuwanie oskarżeń wobec duchownych.