Potrzebujemy standardów – nie podwójnych, nie potrójnych – po prostu standardów. Wstydzimy się za to, co zrobiono Igorowi we Wrocławiu. Policja pilnie potrzebuje niezależnego nadzoru – mówi w rozmowie z naTemat policjantka, która pragnie zachować anonimowość.
Policjantka: Wszyscy na komendzie widzieliśmy. To wstrząsające. Jesteśmy oburzeni, że takie rzeczy dzieją się w XXI wieku. To wstyd i hańba dla munduru. Nie było ani prawnych, ani faktycznych podstaw do takiego zachowania policjantów. Wielokrotne rażenie skutego człowieka paralizatorem to tortury.
Rzecznik policji argumentuje, że nie wiadomo ile razy funkcjonariusz może użyć paralizatora na człowieku. Co pani na to?
To zdanie uwłacza inteligencji policjantów. W ustawie z 2013 r. jest jasno powiedziane, że użycie siły, czyli, środków przymusu bezpośredniego, ma być stosowane tylko wtedy, gdy jest to niezbędne i celowe, a także ma być podporządkowane zasadzie minimalizacji szkód.
Może to pani wyjaśnić?
Policjant ma stosować najmniej dolegliwą formę przemocy niezbędną do wyegzekwowania prawa. Podam przykład: nie ma przepisu który mówi, ile razy policjant może strzelić. Ale to nie znaczy, że policjanci mogą wpakować w napastnika cały magazynek, jeśli go unieszkodliwili już pierwszym postrzałem. Jeśli stosują niepotrzebnie środki przymusu bezpośredniego, to znaczy, że przekraczają uprawnienia. Właśnie to stało się w sprawie Igora. Ciekawa jestem, czy ci policjanci przeszli szkolenie z używania paralizatora? Jeśli tak, czy było rzetelne i merytoryczne? Czy dowiedzieli się, w jaki sposób zagraża życia i zdrowiu? A może tylko dostali do ręki suchą instrukcję, bo komenda oszczędza na szkoleniach?
Niezależnie od tego, policjanci widzieli, że dzieje się coś złego i bezwolnie przyglądali się, jak ich kolega atakuje Igora paralizatorem...
To niedopełnienie obowiązków. Powinni byli powstrzymać kolegę i zgłosić sytuację do przełożonego. Nie zdziwię się, jeśli w toku śledztwa okaże się, że w sprawę oprócz policjantów widocznych na nagraniu są umoczeni również ich szefowie, którzy ignorowali skargi innych obywateli na swoich podwładnych. To niedopuszczalne, że prokuratura przez rok nie postawiła zarzutów w związku ze śmiercią Igora.
Teraz sprawy ewidentnie przyspieszyły. Po roku od wydarzeń z Wrocławia minister Błaszczak kazał zwolnić policjanta, który raził Igora paralizatorem.
I to też jest skandal. Decyzję powinien podjąć właściwy komendant – samodzielnie, a nie z powodu ręcznego sterowania.
Ale przez rok jej nie podjął. Może więc lepiej, że ktoś to jednak zrobił, nawet jeśli jest to polityk?
Tyle, że taka jedna interwencja nie rozwiązuje problemu przekraczania uprawnień przez policjantów i ich tuszowania. A to jest powszechne, bo przecież większość takich przypadków nie kończy się tak dramatycznie jak w przypadku Igora. Niestety policja będzie chronić swoich ludzi, chyba że ktoś kogoś złapie za rękę. Dlatego jestem zwolenniczką niezależnego nadzoru nad policją. Inaczej nie zwalczymy tej patologii.
Co ma zrobić policjant, który jest świadkiem nadużywania siły przez kolegów?
Teoretycznie powinien zameldować o sprawie przełożonemu, lub stopień wyżej, jeśli ma podstawy sądzić, że jego szef jest w jakiś sposób w to zamieszany. Ale w praktyce jeśli znajdzie się odważny policjant, który alarmuje np. o biciu ludzi na komendzie, to zyskuje łatkę podpierdalacza. Potem jest przenoszony z komendy na komendę i ciągnie się za nim smród donosicielstwa. Wie pani, ile skarg na policjantów jest uznawanych za słuszne?
Nie wiem. Ile?
8 proc. To znaczy, że na 92 proc. skarg Policja odpowiada, że są bezzasadne. I znowu wracamy do ochrony swoich i chorej solidarności. Gdy wpłynie anonimowa skarga na brutalność policjanta, to rozpoczyna się śledztwo, ale nie po to by sprawdzić, czy rzeczywiście przekracza uprawnienia, lecz by ustalić kto jest tym anonimem. Jeśli okaże się, że inny policjant, to ma przerąbane. Nie ma wyspecjalizowanych komórek do postępowań dyscyplinarnych, komendanci biorą do nich swoich podwładnych z łapanki. Nierzadko mówią im już na początku, jaki powinien być finał sprawy. Czy można się dziwić, że wielu policjantów nie melduje przełożonym o nieprawidłowościach, skoro wiedzą, że to bez sensu?
Czy jest coś, co można zrobić, by tragiczna śmierć Igora nie poszła na marne?
Konieczne jest wprowadzenie niezależnego nadzoru nad policją. A sprawa Igora powinna być case study, na której przykładzie powinny powstać procedury zapobiegające patologii w policji.